Kościół nie pretenduje

Katastrofalne dla Kościoła były nie prześladowania, ale polityczne alianse z ziemskimi władcami. Problem obecności krzyża w Sejmie jest problemem kulturowym, nie religijnym.

18.10.2011

Czyta się kilka minut

Postaram się potraktować Janusza Palikota poważnie, bo trudno nie traktować poważnie półtora miliona Polaków, którzy przyjęli hasło "świeckości państwa".

Konkretnie ta świeckość ma polegać na usunięciu religii ze szkół, krzyży z miejsc publicznych, opodatkowaniu księży i liberalizacji obyczajów. Wszystko to już przerabialiśmy. W zakresie obyczajów nieco inaczej, niż proponuje Janusz Palikot, ale np. w sprawie aborcji mieliśmy ustawodawstwo, do przywrócenia którego wzdychają nasi antyklerykałowie. Zastrzegają, że nie zamierzają prześladować czy dyskryminować religii. To też dobrze znamy. Minister spraw zagranicznych ZSRR Andriej Gromyko, przyjęty przez Jana Pawła II 24 stycznia 1979 r., patrząc w oczy papieża powiedział: "że od początku swego istnienia Państwo Radzieckie zapewniało i zapewnia wolność sumienia i wyznania (...) są u nas wierzący i nie stwarza to żadnego problemu ani dla nich samych, ani dla naszego systemu, ani dla życia radzieckiego społeczeństwa".

Przypomniała mi się ta rozmowa, bo hałas wokół Palikota zbiegł się z 33. rocznicą pamiętnego wyboru 16 października. Papież z Polski w milczeniu wysłuchał odpowiedzi Gromyki na swoje zastrzeżenia co do sytuacji wierzących w ZSRR, choć doskonale wiedział, na czym polega wolność sumienia i wyznania w ojczyźnie rozmówcy. A teraz, tam, gdzie teraz jest, Jan Paweł II słucha Palikota, wspominając być może "wojnę o krzyż" w Nowej Hucie, usuwanie religii ze szkół, szykany za noszenie krzyżyka przez ucznia (o czym mówił w jednym z kazań na Boże Ciało), piekielną awanturę w związku z listem biskupów polskich do niemieckich i w ogóle nieustające (choć daremne) wysiłki władz PRL, by uniemożliwić Kościołowi obecność (nie po myśli partii) w sprawach publicznych.

Również na zakusy eksmitowania religii z życia publicznego Jan Paweł II odpowiada niejako zza grobu. W encyklice "Centesimus annus" (1991) napisał: "Dziś zwykło się twierdzić, że filozofią i postawą odpowiadającą demokratycznym formom polityki są agnostycyzm i sceptyczny relatywizm, ci zaś, którzy żywią przekonanie, że znają prawdę, i zdecydowanie za nią idą, nie są, z demokratycznego punktu widzenia, godni zaufania, nie godzą się bowiem z tym, że o prawdzie decyduje większość, czy też, że prawda się zmienia w zależności od zmiennej równowagi politycznej". I ostrzegał: "W związku z tym należy zauważyć, że w sytuacji, w której nie istnieje żadna ostateczna prawda, będąca przewodnikiem dla działalności politycznej i nadająca jej kierunek, łatwo o instrumentalizację idei i przekonań dla celów, jakie stawia sobie władza. Historia uczy, że demokracja bez wartości łatwo się przemienia w jawny lub zakamuflowany totalitaryzm".

Myśl tę rozwinął kard. Ratzinger w książce "Kościół, ekumenizm, polityka" (Pallotinum 1990): "Tam, gdzie Kościół sam staje się państwem, zanika wolność, ale kiedy się likwiduje Kościół jako publicznie uznany autorytet sumienia, nieunikniony jest system totalitarny".

Jan Paweł II był realistą, nie zamykał oczu na niebezpieczeństwo fanatyzmu czy fundamentalizmu "tych ludzi, którzy w imię ideologii uważającej się za naukową albo religijną czują się uprawnieni do narzucania innym własnej koncepcji prawdy i dobra", i przypominał, że "prawda chrześcijańska do tej kategorii nie należy. Nie będąc ideologią, wiara chrześcijańska nie sądzi, by mogła ująć w sztywny schemat tak bardzo różnorodną rzeczywistość społeczno-polityczną, i uznaje, że życie ludzkie w historii realizuje się na różne sposoby, które bynajmniej nie są doskonałe. Tak więc metodą Kościoła jest poszanowanie wolności przy niezmiennym uznawaniu transcendentnej godności osoby ludzkiej".

Mówiąc krótko, Kościół nie pretenduje do organizowania życia państwa. Jednak, czy się to komu podoba, czy nie, Kościół wciąż dla wielkiej części społeczeństwa pozostaje niezależnym autorytetem moralnym. I w tym sensie wpływa na politykę. Temu ani Palikot, ani nikt inny nie zaradzi, nikt też nie wymusi na Kościele zmiany systemu wartości, zaniechania obrony ludzkiego życia, rodziny, biednych i słabych. Oby nadal w tych kwestiach miał wpływ na postawy społeczeństwa.

Katastrofalne dla Kościoła były nie prześladowania, ale polityczne alianse z ziemskimi władcami. Problem obecności krzyża w Sejmie jest problemem kulturowym, nie religijnym. Religijna - przypominał Prymas Tysiąclecia - jest wierność Krzyżowi i Ewangelii, a to ani od Palikota, ani od nikogo innego nie zależy, tylko od nas samych.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Urodził się 25 lipca 1934 r. w Warszawie. Gdy miał osiemnaście lat, wstąpił do Zgromadzenia Księży Marianów. Po kilku latach otrzymał święcenia kapłańskie. Studiował filozofię na Katolickim Uniwersytecie Lubelskim. Pracował z młodzieżą – był katechetą… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 43/2011