Kościół nie jest tajemnicą

„Dla mnie największe grzechy mediów to te, które idą drogą kłamstwa, i jest ich trzy: dezinformacja, pomówienie i zniesławienie. (...) Od tych trzech grzechów, proszę was, trzymajcie się z daleka” –

24.03.2014

Czyta się kilka minut

– mówił papież podczas spotkania z delegacją włoskich mediów katolickich 22 marca.

Te słowa papieża można oczywiście skomentować wybrzydzając na media polskie, „liberalno-lewicowe”, okropne. Nie są one na pewno przykładne, niechęć do Kościoła przesłania im nieraz oczy, a ignorancja czasem aż piszczy, nie mówiąc o niezrozumieniu, że Kościół, jak stara ciotka, wymaga trochę szacunku. Tyle że o wzory moralne niełatwo także w środkach przekazu katolickich, kościelnych wręcz. Są one rozmaite, ale dominuje model wcale nie idealny. Nie myślę o mediach ojca Rydzyka, na ich temat nie ma co mówić, tam dezinformacja, pomówienie, zniesławienie są na porządku dziennym. Myślę o sposobie informowania w diecezjalnych tygodnikach katolickich.

Ich grzech to swoista dworskość. O tym, co jest w Kościele paskudne, informują niechętnie, z opóźnieniem, półgębkiem. Tak było ze sprawą arcybiskupa Paetza, którą ujawniła „Rzeczpospolita”, albo proboszcza pedofila z Tylawy, o którym napisała „Gazeta Wyborcza”. Odkąd Benedykt XVI uderzył się w kościelne piersi, jest trochę lepiej, ale widać wciąż w mediach to, co i wśród niektórych biskupów: minimalizowanie, zwalanie winy na tych całkiem innych.

Myślę, że problem tkwi bardzo głęboko. Na imię mu „głośność”. Na studiach teologicznych wykładał ksiądz profesor, który krytykował powiedzenie, że Kościół jest tajemnicą: „Kościół nie ma nic do ukrywania, natomiast stanowi misterium!”. Tłumaczenie terminu łacińskiego dużo lepsze, ale skądinąd widać swoistą sakralizację sekretu. Na szczęście mamy papieża Franciszka, który nawet najświętszą tajemnicę konklawe potrafi niechcący (?) złamać i, co o wiele ważniejsze, mówi o grzechach Kościoła bez ogródek. Rozumie prastarą prawdę, że ona zawsze w końcu na wierzch wyłazi oraz że lepiej samemu uderzyć się w piersi, niż oberwać od innych i potem mało pokornie tłumaczyć, iż może trochę winy było, ale przebrzydły ateistyczny świat jest milion razy gorszy.  


JAN TURNAU (ur. 1933) jest publicystą i dziennikarzem, inicjatorem działań na rzecz ekumenii. Od 1990 r. redaguje „Arkę Noego” w „Gazecie Wyborczej”.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 13/2014