Kościół i teczki: kwestia zaufania

Episkopat Słowacji wyraził żal, że niektórzy księża przystali na współpracę z komunistyczną bezpieką. Jednak dla części Słowaków sama myśl, że eks-agenci nadal mogą pracować jako księża, jest nie do przyjęcia.

24.04.2005

Czyta się kilka minut

Abp Jan Sokol /
Abp Jan Sokol /

“Kto nie pozna swej przeszłości, jest skazany na jej powtarzanie. Żadne niezgodne z prawem działanie państwa przeciw obywatelom nie może być chronione tajemnicą ani nie może zostać zapomniane" - ten fragment ustawy o ujawnieniu archiwów bezpieki komunistycznej Czechosłowacji (StB) znajduje się na stronie internetowej słowackiego Instytutu Pamięci Narodu (UPN; odpowiednik polskiego IPN). W dostępnych od kilku miesięcy w internecie archiwach bezpieki, oprócz nazwisk współpracowników, są nazwiska prześladowanych i tych, którymi StB się interesowała.

Najważniejszą część dokumentów, poświęconą regionowi bratysławskiemu, opublikowano w marcu. Poza kilkoma posłami na liście znaleźli się również agenci “Światopełk" i “Julo". Czyli katolicki arcybiskup Jan Sokol i biskup generalny Kościoła ewangelickiego Julius Filo.

O Sokolu mówiło się na Słowacji od dawna. On sam przyznaje się do podpisania jednego “papierka", kiedy deklarował, że będzie zajmować się wyłącznie obowiązkami duchownego, nie sprawiając kłopotów. Arcybiskup zaprzecza, że współpracował z StB, choć taką współpracę mu proponowano, po raz pierwszy w 1970 r. Potem jego teczkę jako “kandydata na współpracownika" prowadzono przez 17 lat, od 1972 r. Według dokumentów bezpieki, w kwietniu 1989 r. zmieniono jego klasyfikację na agenta. Latem 1989 r. został arcybiskupem.

Czy deklaracja zajmowania się wyłącznie sprawami Kościoła to już współpraca? Tego nigdy się nie dowiemy: zawartość teczki zniszczono w 1989 r., arcybiskup nie udowodni niewinności. Ani nikt nie udowodni mu winy. Jednak sam abp Sokol dał przeciwnikom argumenty, mówiąc, że sprawa jest “atakiem na Kościół". Z kolei Episkopat Słowacji uznał, że kwestia księży znajdujących się na listach jest wewnętrzną sprawą Kościoła, a ich los leży w rękach zwierzchników, czyli biskupów. Los arcybiskupa Sokola leży zatem w jego własnym ręku.

Gorzej niż “zwieranie szeregów" i blokadę informacji w Kościele katolickim, Słowacy odebrali postulat Rady Ekumenicznej, zrzeszającej siedem innych wspólnot chrześcijańskich. Rada chce bowiem zmiany ustawy o UPN tak, by nazwiska z archiwów nie były upubliczniane, a dostęp do nich mieli jedynie bezpośrednio zainteresowani (czyli ofiary i agenci). Katolicy nie podpisali się pod tym apelem, sygnował go natomiast drugi największy Kościół na Słowacji: ewangelicki. W jego imieniu podpis złożył Julius Filo, którego nazwisko wkrótce potem znalazło się na listach agentów opublikowanych w internecie. Co znamienne, większość (prawie 350 z 400) ewangelickich duchownych była apelowi przeciwna. Ich zdanie podziela część wiernych. “Czyż nie jest napisane: poznajcie prawdę, a prawda was wyzwoli? Jaki to spokój może być zbudowany na kompromisie z grzechem? Czy to taki spokój, do którego wzywał nas Jezus Chrystus?" - pisał do dziennika “Sme" wzburzony ewangelik Martin Križ.

Odmawiając dyskusji, Episkopat wyraził żal, że niektórzy księża złamali się i przystali na współpracę z bezpieką. Przeprosił też tych, których skrzywdzili duchowni-agenci. Jednak dla części Słowaków sama myśl, że dawni donosiciele nadal mogą pracować jako księża jest nie do przyjęcia.

Sytuację na Słowacji komplikuje fakt, że - w przeciwieństwie do zlaicyzowanych i liberalnych Czech - opozycja antykomunistyczna opierała się tu właśnie na Kościele. Jeden z działaczy katolickiej opozycji antykomunistycznej, Jan Čarnogurski (późniejszy założyciel konserwatywnego Ruchu Chrześcijańsko-Demokratycznego KDH, a obecnie adwokat) zaleca ostrożność w ocenie duchownych z list publikowanych przez UPN: - Według prawa nazwiska muszą być opublikowane - mówi. - Problem w tym, że rejestr traktowany jest bezkrytycznie, prawie jak Pismo Święte. Jest tam wiele nazwisk księży, z których nie wszyscy wiedzieli, że są rejestrowani jako współpracownicy. Są przekonani, że nic złego nie zrobili, nic znaczącego nie powiedzieli, nikogo nie skrzywdzili.

Čarnogurski podał już UPN do sądu w imieniu księdza z wschodniej Słowacji, który został określony jako agent, gdy - jak twierdzi - nim nie był. To zapewne pierwszy z wielu procesów tych, którzy poczuli się skrzywdzeni. Walczyć o swe imię zamierza też biskup Filo.

Jeszcze większe zamieszanie wywoła zapewne sprawa ks. Antona Srholeca, też umieszczonego na liście agentów. Duchowny znany jest Słowakom jako obrońca wiary w czasach komunizmu, za Stalina skazany na 10 lat katorżniczej pracy w kopalni uranu. W obronie jego honoru już rozpoczęto zbieranie podpisów.

Kościół na Słowacji był w czasach komunizmu wyjątkowo prześladowany, a księża byli dla StB łakomym kąskiem i łatwym celem. Powszechna była np. kara więzienia za odprawianie Mszy w domach czy rozpowszechnianie literatury religijnej. Można przypuszczać, że niektórzy duchowni szli na rozmaite układy z bezpieką, by w zamian móc kontynuować działalność w Kościele podziemnym. Niektórzy nie wytrzymywali bicia i więzienia.

Jednak tłumaczenia w rodzaju: “nic ważnego nie powiedziałem" albo “nikogo nie skrzywdziłem" - często akceptowane w przypadku polityków - nie są tolerowane, gdy padają z ust księży. W komentarzach prasowych pojawiają się wzmianki, że skoro kiedyś katolicy ginęli za wiarę w Koloseum, nie powinni się łamać ze strachu przed komunistycznym więzieniem. Choć sarkazm i niechęć są tu aż nazbyt widoczne, faktem jest, że nie tylko dziennikarze, ale i obywatele oczekują od księży więcej niż od polityków: skoro Kościół chce być autorytetem, musi być bez skazy.

Stąd oczekiwanie, że słowackie Kościoły dokonają samooczyszczenia. Oczekuje się też, że odbędzie się to publicznie, a nie w zaciszu rezydencji biskupa. Choć niektórzy z hierarchów poinformowali, że księży, którzy weszli w układy z bezpieką, przesunięto na niższe stanowiska, wydaje się to nie wystarczać.

Owe wysokie moralne oczekiwania wobec Kościoła mogą jednak, paradoksalnie, być pocieszające. Oznaczają bowiem, że Kościół nie stał się dla Słowaków kolejną instytucją życia publicznego. Ciągle jeszcze, mimo lat komunizmu i postępującej laicyzacji, pozostaje autorytetem. Takim, który czasem ciąży, ale z którym Słowacy chcą się liczyć. W końcu - w przeciwieństwie do sąsiednich Czech, tego najbardziej laickiego państwa Europy - na Słowacji ponad 80 proc. to chrześcijanie.

***

Jedynym, który stawił czoło sytuacji, okazał się na razie ks. Jan Suchań.

Jego nazwisko znalazło się w opublikowanych aktach StB wśród agentów. Ksiądz, który co tydzień prowadzi religijną audycję w popularnym radiu komercyjnym “Twist", tak mówił w niedzielę, 3 kwietnia: “Razem przeżywaliśmy kryzysy, razem uczyliśmy się nazywać problemy. Nie mogę milczeć teraz, gdy problem dotyczy mnie. Wiem, że wielu to zaskoczy. Swoim zaufaniem dawaliście mi tyle siły, że robiłem może wrażenie tak silnego i odważnego, jakbym nie wiedział, co to strach i słabość. Teraz jednak muszę się do nich przyznać i robię to z ulgą. Wiem, że niektórzy z was będą rozczarowani tym, że nie przyznałem się wcześniej".

Decyzję o podjęciu współpracy z bezpieką ks. Suchań tłumaczył tym, że chciał być duszpasterzem, uważał, że o nauce Kościoła może rozmawiać z każdym, nawet z ubekami, że nie chciał, aby go izolowano od wiernych. Nikogo, jak twierdzi, nie wydał. Celowo zerwał wszystkie znajomości, aby przypadkowo kogoś nie zdradzić. Nigdy też nie wziął żadnych pieniędzy.

“Przepraszam i proszę o wybaczenie" - powiedział na koniec słuchaczom.

Jego wyznanie ludzie przyjęli chyba ze zrozumieniem. W każdym razie ksiądz dostał tylko jeden list, utrzymany w negatywnym tonie.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Dziennikarka działu Świat, specjalizuje się też w tekstach o historii XX wieku. Pracowała przy wielu projektach historii mówionej (m.in. w Muzeum Powstania Warszawskiego)  i filmach dokumentalnych (np. „Zdobyć miasto” o Powstaniu Warszawskim). Autorka… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 17/2005