Korzenie dzisiejszości

Korespondencja Stefana Kisielewskiego i Jerzego Giedroycia

08.03.2011

Czyta się kilka minut

Publikowane obok listy, stanowiące niewielki fragment korespondencji pomiędzy Stefanem Kisielewskim a Jerzym Giedroyciem, twórcą i redaktorem "Kultury", wymagają kilku objaśnień i przypomnienia tła historycznego.

Pierwsza połowa roku 1977 to okres rozwoju opozycji demokratycznej. Od września 1976 r. istnieje już Komitet Obrony Robotników, powstały po stłumieniu przez władze protestów robotniczych w Radomiu i Ursusie. W początku maja 1977 r. jego członkiem zostaje wspominany kilkakrotnie w listach Adam Michnik, który wrócił do kraju po dłuższym pobycie na Zachodzie, gdzie prowadził akcję propagandową na rzecz KOR-u, a w Instytucie Literackim u Giedroycia wydał książkę "Kościół, lewica, dialog". Wcześniej, 26 marca, ogłoszono powstanie Ruchu Obrony Praw Człowieka i Obywatela. Jednym z jego przywódców był historyk Leszek Moczulski, później założyciel Konfederacji Polski Niepodległej, a wśród sygnatariuszy apelu ROPCiO znalazł się dominikanin o. Ludwik Wiśniewski, duszpasterz akademicki. Od 1976 r. działa też niejawne Polskie Porozumienie Niepodległościowe (nie "Narodowe", jak napisał w liście Kisielewski), ogłaszające analizy sytuacji politycznej i ekonomicznej.

W połowie maja, w związku z uroczystościami żałobnymi po śmierci krakowskiego studenta i współpracownika KOR-u Stanisława Pyjasa, którego ciało znaleziono 7 maja w bramie krakowskiej kamienicy przy ul. Szewskiej, dokonano szeregu zatrzymań wśród działaczy opozycji. Jedenastu członkom i współpracownikom KOR-u, w tym Adamowi Michnikowi i historykowi literatury Janowi Józefowi Lipskiemu, prokuratura postawiła formalne zarzuty,

m.in. "działania na szkodę interesów politycznych PRL". Protestem przeciw aresztowaniom i przetrzymywaniu w więzieniu kilku robotników skazanych po czerwcu 1976 r.

była tygodniowa głodówka w kościele św. Marcina, z udziałem m.in. Stanisława Barańczaka, Bohdana Cywińskiego, dominikanina Aleksandra Hauke-Ligowskiego, Ozjasza Szechtera (ojca Adama Michnika), Barbary Toruńczyk i Henryka Wujca, a także żony i siostry Czesława Chomickiego, robotnika z Radomia. Aresztowanych KOR-owców i skazanych robotników zwolniono w ramach amnestii ogłoszonej przed świętem państwowym 22 lipca; chorego na serce Lipskiego, w obronie którego interweniowały m.in. PEN Club i Związek Literatów Polskich, wypuszczono z więzienia w czerwcu.

I jeszcze kilka objaśnień personalnych. Władysław Bieńkowski (1906-1991), przedwojenny komunista, później działacz Polskiej Partii Robotniczej i PZPR, współpracownik Władysława Gomułki, po Październiku ’56 minister oświaty, w latach 60. stał się zdecydowanym krytykiem systemu (był m.in. zwolennikiem liberalnej polityki wobec Kościoła), a w 1969 r. opublikował pod własnym nazwiskiem w Instytucie Literackim książkę "Motory i hamulce socjalizmu". W latach 70. regularnie współpracował z "Kulturą", w 1977 r. został - wraz z Andrzejem Kijowskim i Stefanem Kisielewskim - członkiem trzyosobowej Komisji Obywatelskiej oceniającej działalność i finanse KOR-u, później był m.in. wykładowcą niezależnego Towarzystwa Kursów Naukowych. Jego praca "Teoria i rzeczywistość" ukazała się ostatecznie po angielsku ("Theory and Reality - The Development of Social Systems", London-New York 1981).

"Zygmunt" to Zygmunt Hertz (1908-1979), jeden z najbliższych współpracowników Giedroycia, a mieszkający po wojnie w Londynie Juliusz Mieroszewski (1906-1976) był najważniejszym publicystą politycznym "Kultury". "Wacek" i "Jerzyk" to synowie Stefana Kisielewskiego: pianista Wacław Kisielewski (1943-1986), który często służył jako kurier pomiędzy krajem a Maisons-Laffitte, i dziennikarz Jerzy Kisielewski. Ks. Jan Zieja (1897-1991) był jednym z członków--założycieli KOR-u, a poeta ks. Jan Twardowski - rektorem warszawskiego kościoła ss. Wizytek. Pod kryptonimem "XYZ" publikował na emigracji Henryk Krzeczkowski (1921-1985),

tłumacz i krytyk, od połowy lat 60. współpracownik "Tygodnika Powszechnego", a od 1982 r. członek redakcji "TP". Pseudonimu "M. Broński" używał na łamach "Kultury" Wojciech Skalmowski (1933-2008), orientalista i eseista, profesor uniwersytetu w Lowanium. Rosyjski pisarz Władimir Maksimow (1930-1995) w roku 1974 wyemigrował z ZSRR, zamieszkał w Paryżu i założył kwartalnik "Kontinient", współpracujący z "Kulturą". Powieść Kazimierza Orłosia "Cudowna melina", zatrzymana w kraju przez cenzurę, ukazała się w 1973 r. w Instytucie Literackim, a przekład rosyjski autorstwa Natalii Gorbaniewskiej - cztery lata później nakładem "Kontinientu". Skrót "FE" oznacza Free Europe, czyli Radio Wolna Europa; dyrektorem Rozgłośni Polskiej RWE był wówczas Zygmunt Michałowski (1918-2010), który zastąpił na tym stanowisku 1 stycznia 1976 r. Jana Nowaka-Jeziorańskiego.

1. Giedroyc do Kisielewskiego

30 marca 77

Drogi Panie

Przygotowuje się w polskim Londynie jakaś kampania przeciw Bieńkowskiemu, wysuwając m.in. jego "apanaże emerytalne" oraz że ma order Budowniczego Polski Ludowej. Chciałbym to wyjaśnić. O ile wiem, nie dostał on emerytury partyjnej, a tylko emeryturę ministra. Co do orderu nie wiem, choć gdyby miał, to co w tym złego. Bardzo będę wdzięczny za informacje w tej sprawie: albo parę słów, albo niech Pan o tym powie Zygmuntowi przy okazji rozmowy tel.

Najlepsze pozdrowienia

[brak podpisu]

2. Giedroyc do Kisielewskiego

19 kwietnia 77

Drogi Panie

Żałuję, że na moje zapytanie, czy Bieńkowski ma emeryturę partyjną, czy ministerialną, odpowiedział Pan wywodem do Zygmunta na temat luksusów emigracji. Są one niewątpliwie na emigracji, ale też są w kraju. O tym wie Pan najlepiej jako znawca nie tylko PRL, ale i Zachodu.

Wspomina Pan w liście do Zygmunta o artykule do nru "jubileuszowego" K[ultury]. B. jestem wdzięczny i bardzo sobie cenię Pana aluzje do mojej działalności prehistorycznej. Ale nie mam żadnych złudzeń, że Kultura zapadnie w morzu niepamięci, jak Bunt Młodych czy Polityka. Wziął Pan zbyt serio zabiegi Gustawa Grudzińskiego, któremu się ciągle marzy, że K. jest wyrazicielem tzw. kraju. K. jest wyrazicielem jedynie moich poglądów czy marzeń i nic więcej. A "kraj" albo chce, bym był "sługą", albo "cycem" (tak to się zdaje nazywa w obecnej Polsce). Obie role mi nie odpowiadają, więc lepiej dać temu spokój. Tem bardziej, że nie zamierzam robić żadnego bumsku z powodu trzydziestolecia.

Wysłałem Panu wczoraj 11y nr Kontinentu, który zaczyna drukować "Cudowną melinę" Orłosia. (Nr zresztą jest ciekawy. Niech Pan każe sobie przetłumaczyć artykuł niejakiego Rafalskiego - irytujący, ale to jest temat do zastanowienia się). Nie myślę, by było warto, by Pan ryzykował jego zabranie do kraju, ale proszę o poinformowanie Orłosia.

Jeśli idzie o Bieńkowskiego - to może Pan będzie tak dobry mu powiedzieć, że nie widzę możliwości wydania jego opusu "Teoria i rzeczywistość" (który zresztą dostałem, jak na jego polecenie obiegł wydawców zachodnich). Tematyka ta dla mnie jest zbyt abstrakcyjna, a przede wszystkiem jestem wydawniczo zablokowany. Niech mi da znać przy okazji, czy rękopis mam zachować w depozycie, czy też komuś przekazać.

Natomiast Bieńkowski ma u nas honoraria nie tylko nasze, ale i FE. Podaję poniżej ich wykaz. Czy byłby Pan tak dobry wypłacić mu w dolarach czy równowartości, a ja dałbym pieniądze Wackowi przy jego najbliższym pobycie w NRF albo przekazałbym Panu do Skandynawii.

Jak długo będzie Pan w Szwecji czy Danii? Za kilka dni wyjdzie parę książek, do których przywiązuję pewną wagę, ale najważniejszy jest nr majowy, w którym będzie parę - moim zdaniem - ważnych pozycji. Wyjdzie on jednak dopiero ok. 5-6 maja. Czy Pana jeszcze złapie?

FE za "rolnictwo" po raz trzeci - 500

FE za wyjątki z tego art. - 40

Honor. z K. za ten art. - 260

----------

800 fr

Najlepsze pozdrowienia

[brak podpisu]

3. Kisielewski do Giedroycia

Kopenhaga 30 V 77

Drogi Panie Redaktorze! Przesyłam "jubileuszowy" felieton. Może on za wesoły, jak na to, co się w kraju dzieje, ale taki już mój styl. Być w "Kulturze" i być w "Tygodniku Powszechnym" a nie siedzieć w ciupie - oto moja ambicja. Oczywiście zależy mi na utrzymaniu kamuflażu, tj. daty i miejsca napisania (że w Warszawie). Myślę, że trzeba by sprawdzić cytat z "Trans-

atlantyku" o mniemaniu i niemniemaniu. Nie wiem też, czy trzeba podawać nazwisko Skalmowskiego, może napisać "Broński", a może wcale nic? Proszę zdecydować.

Trudno mi pogodzić się z myślą, że nie wyda Pan historii PRL - byłaby to rzecz ważna i na dalszą metę. Czy naprawdę się nie da? Trzeba by wydać gdzie indziej, a szkoda, bo "Instytut Literacki" to renoma i ma swoje echo. Ubecy też pilnie czytają.

Martwię się Adamem. Boję się, że zrobią z nich "spisek syjonistyczny" (to w głupszej części Polski ma zawsze odbiór), a potem wywalą za granicę. Swoją drogą oni postawili Partię w sytuacji bez wyjścia - cofnąć się nie mogła, bojąc się rozruchów studenckich i reakcji Moskwy. Ruscy w ogóle przed Belgradem nie mają zamiaru się cofać - taka jest "linia". Inna rzecz, że Gierek wyleci, przyjdzie Olszowski, zimny drań, tyle że inteligentny. A swoją drogą ci chłopcy zatrzęśli Polską, ale Zachodowi nie śni się wykorzystanie w pełni tej okazji. Jak zawsze... A u nas też za mało się dba o wybór momentu międzynarodowego - przykładem rok 1863.

A teraz z innej beczki. Przeczytałem w "Aneksie" Nr 9 artykuł Węgra Petera Kurdy "Zarys alternatywy ekonomicznej dla Europy Wschodniej". Jest znakomity, lepszego sobie nie wyobrażam. Porównanie z naszym "Polskim Porozumieniem Narodowym" wychodzi bardzo na naszą niekorzyść, bo Autorzy zupełnie nie potrafią zanalizować i scharakteryzować komunistycznej rzeczywistości, zwłaszcza ekonomicznej, poprzestając na ogólnikach i pobożnych życzeniach. Szkoda. Historia PRL dlatego m.in. byłaby ważna, że przypomina korzenie dzisiejszości - a przecież stan obecny musi być punktem wyjścia dla ewentualnych reform. A także pojawiły się nowe, niezwykle ciekawe sprawy, np. wpływ kryzysu i inflacji na Zachodzie na naszą sytuację gospodarczą, bo akurat, zachęceni przez Rosję (perfidia?!), zaczęliśmy kooperować z kapitalistami, a Gierek nie pojął, że to daje sytuację naczyń połączonych. Ale na to trzeba bystrych obserwatorów - i młodszych niż Lipiński. W "Kulturze" było zresztą parę świetnych ekonomicznych artykułów (Łopata, Bieńkowski o rolnictwie, Gutowski? - chyba tak się nazywa - najlepszy).

Panie Redaktorze! 14-go czerwca wracam do Warszawy, chętnie otrzymałbym przedtem parę słów od Pana, bo ostatnio mocno mnie Pan zaniedbał. Biorę z sobą trochę książek, ale nie wiem, czy mi ich nie chapną, jak to było ostatnio. W Warszawie chcę, ku Pana zgryzocie, popełnić jakieś nowe powieścidło, ale proszę się nie niepokoić, to potrwa z rok lub dwa. Mam tu maszynopis Białego - bardzo ciekawy. Wiele byłoby do pomówienia, ale tkwiłem na skandynawskim odludziu. Na razie bardzo serdecznie Pana ściskam i proszę o odpowiedź.

Stefan Kisielewski

P.S. Jeśli nie podoba się Panu motto, to proponuję inne:

"Nie kala gniazda ptak, który je kala,

Lecz ten, co o tym mówić nie pozwala". (Norwid)

4. Giedroyc do Kisielewskiego

4 czerwca 77

Drogi Panie Stefanie

Dziękuję za list z 30go maja, który wczoraj otrzymałem, i za "jubileuszowy" feljeton. Przyznam się, że nawet mnie wzruszył, nie tylko jako dowód przyjaźni, ale jako dowód, że - mimo nieustannych kłótni - jesteśmy na swój sposób wierni pewnym rzeczom. Zapewne jest to wynikiem starczego sentymentalizmu i poczucia coraz większego osamotnienia, w którym żyję.

Jak zawsze jestem rozdarty skłonnością do patosu i trąb i rosnącym niezadowoleniem z mego życiowego dorobku. W sumie nie robię żadnych hopek z powodu tzw. jubileuszu, który będzie właściwie jedynie zaakcentowany Pana feljetonem i deklaracją miłości ze strony Wołodii Maksimowa.

Przykro mi, że tak wyszło z historią. Szczerze mówiąc, wasz Mojżesz XYZ daje mi coraz bardziej na nerwy (nie mówiąc już o obkadzaniu Iwaszkiewicza). Jeśli nie chciałem finansować zbierania materiałów i jeśli proponowałem książeczkę na 150 str., to nie dlatego, bym bagatelizował jego znawstwo, ale szło mi od początku o rzecz krótką, dość popularną, któraby meblowała głowy młodego pokolenia, a nie o nowego Pobóg-Malinowskiego. Andrzej, który był tu przelotem, wytłumaczył mi, jak Pan był dotknięty i że XYZ siedzi w Zakopanem i podobno nad tą książką pracuje. Proponuję więc kompromis: zgadzam się na 1000 fr. "badawczych" niezależnie od honorarjum 2000 fr., z tym by książka nie przekraczała 250-300 str., co papieżowi nie powinno przecież podciąć skrzydeł. Jeśli Pan to akceptuje, to proszę o wiadomość, czy Pan jemu zechce te 1000 fr. przekazać, a jeśli tak, to czy przysłać je Panu, czy dać przy okazji Wackowi. Nie odpisał mi Pan co do pieniędzy Bieńkowskiego. Proszę mu przy okazji powiedzieć, że możliwe, że jego szkic wyjdzie w Politique d’aujourd’hui i są pewne szanse, że Antropos wyda jego książkę. Ale to wyjaśni się dopiero na jesieni. Nie należy na tym budować zbyt wielkich nadziei.

Wyjątkowo jestem trochę optymistą, jeśli idzie o Adama i towarzyszy. Tu robi się gwałt na lewicy - nawet Humanité napisała na ten temat dość ostro. I jest szansa, że zmobilizuje się eurokomunistów i eurosocjalistów. Z tym się jednak Warszawa musi liczyć. W każdym razie to są wspaniali chłopcy i Adam tu zrobił naprawdę wspaniałą robotę. Robotę, której przez lata emigracja nie potrafiła zrobić, siedząc w ghetcie.

Co mnie martwi, to Free Europe. Rozkład polskiej sekcji kompletny, brak ludzi, żyją do tej pory nienawiścią do Nowaka, trzeba ich bić po głowie, by nadawali wszystko, co przychodzi. Zupełna rozpacz. Michałowski jest b. porządnym człowiekiem, ale to tylko urzędnik, nie lubiący się wychylać. Musicie ich poszturchiwać, bo z opinjami krajowymi jednak się bardzo liczą.

Czy moment międzynarodowy jest źle wybrany dla "ruchawki"? Jeśli się operuje nadziejami na współczesnych Napoleonów trzecich, to ma Pan niewątpliwie rację. Ja stawiam, i to nie od dziś, na fermenty (głównie narodowościowe) w ZSSR i jakkolwiek Pan się wyśmiewa, że głoszę to od lat, to jednak te fermenty tam nieustannie rosną, z tym że - tak jak w Polsce - największym dynamitem jest coraz gorsza sytuacja gospodarcza i zaopatrzeniowa.

Szkoda, że nie dojedzie Pan tym razem do Paryża - bardzo bym się chciał z Panem pokłócić.

Wiele serdeczności

[brak podpisu]

5. Giedroyc do Kisielewskiego

6 czerwca 77

Drogi Panie Stefanie

Mam do Pana prośbę-zapytanie. 21 czerwca jest pierwsza rocznica śmierci Mieroszewskiego, która się zbiega z 30-leciem K.

Jak Pan wie, Mier. był dla mnie więcej niż przyjacielem i czołowym publicystą, ale przede wszystkiem moim "głosem", jako że jestem niemową. Czy byłoby możliwe zorganizowanie mszy żałobnej w katedrze z odpowiednim kazaniem np. ks. Ziei? Byłaby to dla mnie największa satysfakcja. Co Pan o tym myśli? Jeśli Pan uważa to za realne i jeśli Pan nie ma niechętnego stosunku do Mieroszewskiego (czego nie wykluczam), to czy mógłby Pan tym się zająć po powrocie do Warszawy? Bardzo to kładę Panu na serce i będę wdzięczny za odpowiedź. Nie potrzebuję zaznaczać, że jeśli pan to uzna za niemożliwe lub nie chciałby się tym zająć, to nie będę miał o to najmniejszego żalu.

Najlepsze pozdrowienia

[brak podpisu]

6. Kisielewski do Giedroycia

Kopenhaga 10 VI [1977]

Drogi Panie Redaktorze!

Dziękuję za list miły, który bardzo podniósł mnie na duchu. Cieszę się, że sprawa z historią tak się pozytywnie potoczyła. Co do pieniędzy dla XYZ (1000 fr. = 200 dolarów, bo u nas walutą jest dolar), to już za późno, abym ja je wziął (tak samo zresztą, jak i dla Bieńkowskiego), ale Wacek ma być w Kolonii

14-go b.m., więc proszę łaskawie mu wszystko przekazać - może przez Marka. Co do książki Bieńkowskiego, to Jakub Święcicki w Sztokholmie ma podobno możliwości wydania po polsku - zdaje się, że ma już egzemplarz. Co do mojego felietonu "jubileuszowego", to cieszę się, że się Panu podobał. Proponuję jedną maleńką zmianę: oto "Poczta do Nigdy-Nigdy" napisać należy dużymi literami - tak brzmi tytuł książki Wolanowskiego.

Dostałem tu książkę Adama - bardzo ciekawa, szkoda tylko, że nie ma bibliografii i indeksu nazwisk, ale wiem, że to rzecz kłopotliwa. Biorę ją do Warszawy (lecę 14 wieczorem) - ciekawym, co będzie. Podobno wypuścili Lipskiego?

Rozmawiałem tu z paru amerykańskimi profesorami od badania spraw Wschodu - wszyscy komunizują, i to w sposób tak naiwny, że można dostać wścieklizny. W sprawach "WE" pisałem do Brzezińskiego, wskazując na konieczność odnowienia i "upolitycznienia" tej tak ważnej instytucji. A jednak widzi Pan, że Nowak to był ktoś - sierżant szef, zwłaszcza proweniencji harcerskiej, zawsze się przyda! A jego artykuł w "Kulturze" był doskonały.

Co do Mieroszewskiego. Oczywiście, że nie mam do niego "niechętnego stosunku" - całkiem przeciwnie. Jednakże data 21 czerwca jest dla mnie za wczesna, pierwszy tydzień po przyjeździe jest się oblężonym przez UB-eków. Jednakże, jeśli nadarzy się okazja, spróbuję pomówić o tym z ks. Twardowskim od Wizytek, który ma dawać ślub Jerzykowi. Ale czy coś z tego wyjdzie - nie ręczę.

Leszek Moczulski podobno bardzo się buntuje - a Pan go kiedyś marnie potraktował! Różnie mówią o tej grupie, ale jest tam jeden ksiądz - ks. Ludwik Wiśniewski, dominikanin, kapelan akademicki z Lublina, którego uważam za bardzo wspaniałego człowieka, na pewno na byle co by nie poszedł.

Nie dostałem tu jeszcze "Kultury" czerwcowej, ale jestem pewien, że przyjdzie. Zadzwonię jeszcze przed wyjazdem, na razie bardzo serdecznie i "jubileuszowo" Pana ściskam, wszystkich też pozdrawiając.

Stefan Kisielewski

Z wyjątkiem zmian interpunkcyjnych i literówek, zachowano pisownię oryginału. Dziękujemy Instytutowi Literackiemu i opiekunowi jego archiwum, p. Wojciechowi Sikorze, za udostępnienie korespondencji, zaś Spadkobiercom Stefana Kisielewskiego za zgodę na jej publikację.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
79,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Ur. 1955 w Krakowie, absolwent prawa i historii sztuki na UJ, w latach 1980-89 w redakcji miesięcznika „Znak”, od 1990 r. w redakcji „TP”, na którego łamach prowadzi od 1987 r. jako Lektor rubrykę recenzyjną. Publikował również m.in. w… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 11/2011

Artykuł pochodzi z dodatku „Stulecie Kisiela (11/2011)