Konstelacja

Walter Benjamin, jeden z najważniejszych myślicieli XX wieku, stał się "obiektem pretensji" ludzi, którzy go znali. Gershom Scholem, Theodor Adorno, Bertolt Brecht - każdy z nich budował własny obraz filozofa, próbując zasłonić nim rzeczywistą postać.

08.07.2008

Czyta się kilka minut

Momme Brodersen, autor słynnej biografii Waltera Benjamina, tylko trzykrotnie wspomina o Hannah Arendt. Po raz pierwszy w kontekście recepcji Benjaminowskiego dzieła. Arendt dostrzegała w pisarstwie niemieckiego filozofa cechy właściwe poezji, co prowadziło ją do wniosku, że nie wystarczy streszczać jego filozoficzne tezy - należy je czytać w taki sposób, by w każdym zdaniu komentarza obecne były wszystkie możliwości, jakie otwiera przed czytelnikiem jego skondensowany język. Co więcej, sam Benjamin jest tekstem do interpretacji, być może najważniejszym tekstem, jaki pozostawił po sobie mroczny wiek XX.

Druga wzmianka dotyczy pobytu Benjamina w Paryżu, gdzie znalazł się (podobnie jak kilku innych intelektualistów niemieckich) po dojściu Hitlera do władzy. Właśnie wtedy zawiązała się przyjaźń między Benjaminem i Arendt. W Paryżu Benjamin był skazany na intelektualną izolację. Krąg jego znajomych ograniczał się do kilku zaledwie osób, a Arendt odgrywała w nim kluczową rolę. To z nią - jak pisał po latach jego przyjaciel Gershom Scholem - prowadził niekończące się rozmowy o marksizmie, filozofii i literaturze.

I wreszcie po raz trzeci Brodersen wspomina o Arendt, kiedy opisuje jej podróż do hiszpańskiego Port Bou w październiku 1940 r., miesiąc po samobójczej śmierci Waltera. To jej przypadło w udziale poinformowanie krewnych i znajomych Benjamina o jego śmierci. Wybrała się do Port Bou z nadzieją - jak się potem okazało: złudną - że odnajdzie grób przyjaciela. Być może właśnie wtedy - zawiedziona nieudanymi poszukiwaniami - postanowiła napisać o nim esej. W 1940 r. niemiecki filozof mógł liczyć na życzliwą pamięć jedynie kilku oddanych mu ludzi. 18 lat później, kiedy tekst Arendt ukazał się najpierw w czasopiśmie "Merkur", a potem w "New Yorkerze", krytycy zgodnie określali Benjamina mianem jednego z najważniejszych myślicieli XX wieku.

Biografia fantazmatyczna

Esej Arendt jest rodzajem biografii fantazmatycznej, w której życie i dzieło stanowią nierozerwalną jedność. Ale nie chodzi o to, że autorka szkicu kreśli przed czytelnikiem nierzeczywisty obraz filozofa, przekształcając jego los w figurę XX-wiecznego intelektualisty. Rzecz w tym, że Benjamin stał się "obiektem pretensji" ludzi, którzy go znali - przyjaciół i współpracowników. Gershom Scholem, Theodor Adorno, Bertolt Brecht - każdy z nich budował swój własny obraz filozofa, próbując zasłonić nim rzeczywistą postać. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie zastanawiająca nerwowość towarzysząca owym gestom. Jeszcze za życia Benjamina każdy z uczestników tej intelektualnej konstelacji czuł potrzebę wpływania na jego los, korygowania jego błędów i wskazywania mu właściwej drogi. Tak jakby sam autor "Paryskich pasaży" nie potrafił pokierować odpowiednio swoim życiem. Arendt znakomicie odsłania emocjonalny i psychologiczny aspekt zabiegów Scholema, Adorna i Brechta, pokazując, jak skomplikowane były ich relacje z Benjaminem.

Ten ostatni w szkicu o wierszach Brechta pisał, że "komentarz, który dziś przylega jeszcze zbyt ściśle, już jutro może się układać w klasyczne fałdy. Tam, gdzie jego precyzja wywiera wręcz nieprzyzwoite wrażenie, jutro być może odtworzy się tajemnica". Benjaminowi chodzi rzecz jasna o wszechwładną interpretację, która wyjaśnia każdy sens utworu literackiego. Ale jeśli zgodzimy się z przekonaniem Arendt, że Benjamin to tekst do czytania, powyższa formuła okaże się bardzo poręczną definicją pisarstwa biograficznego. Scholem i Adorno próbują za wszelką cenę wyprasować wszystkie fałdki na powierzchni Benjaminowskiej egzystencji. W tym kontekście znamienna jest książka Scholema "Walter Benjamin. Opowieść o przyjaźni", którą otwiera fotograficzna relacja z pierwszego spotkania obu panów. Scholem wszystko pamięta i wszystko rozumie, co pozwala mu ferować czasem bardzo apodyktyczne sądy na temat życiowych i intelektualnych wyborów przyjaciela. Kiedy Benjamin zbliża się do Brechta, autor "Kabały" czuje zawód i tłumaczy, że ta koszmarna decyzja będzie miała zgubny wpływ na jego pracę filozoficzną. Arendt sugeruje, że przez Scholema przemawiają zazdrość i lęk: zazdrość o Brechta i lęk przed marksizmem.

Nieco inaczej prezentuje się postawa Adorna, który był zdecydowanym zwolennikiem marksizmu, ale właśnie z tego powodu nie ustępował w wytykaniu Benjaminowi błędów w stosowaniu metody dialektycznej i oskarżaniu go o regresywny sposób myślenia. Wydawał się zakłopotany faktem, że autor "Paryskich pasaży" tak zwinnie posługuje się narzędziami krytycznymi i nie stroni od przekraczania granic marksistowskiego dyskursu. Zarzucał mu infantylizm i nieprawomyślność, wpływając na ostateczny kształt tekstów Benjamina, co było tym łatwiejsze, że jako pracownik Instytutu Badań Społecznych roztaczał nad przyjacielem opiekę finansową.

Ta nieustępliwość biograficznego komentarza "wywiera wręcz nieprzyzwoite wrażenie". Wypowiedzi Scholema i Adorna są podszyte fascynacją i obawą; troska miesza się w nich z zauważalną, choć niewypowiedzianą wprost niechęcią. Arendt od samego początku chciała napisać o Benjaminie inaczej, o czym informowała w liście do Scholema. Jej intencja była prosta: zachować dystans wobec osoby i dzieła, by odtworzyć tajemnicę, na nowo pofałdować powierzchnię Benjaminowskiej egzystencji i zwrócić mu autonomię. Kiedy pisze o porażkach filozofa, stawia tezę, że ich przyczyną było to, co w języku niemieckim nazywa się Missgeschick, czyli "niepowodzenie", "nieszczęśliwy los", którego żadne wskazówki przyjaciół nie zdołałyby odwrócić. Arendt nawiązuje do figury garbuska z dziecięcego wiersza - ów garbus nie odstępuje Benjamina na krok i nieustannie plącze mu szyki: niepowodzenia akademickie, miłosne, kłopoty z drukiem artykułów, tułaczka po kolejnych miastach i wreszcie samobójcza śmierć na granicy francusko-hiszpańskiej.

Poławiacz pereł

Najwięcej miejsca poświęca Arendt marksistowskim fascynacjom autora "Ulicy jednokierunkowej". Choć jest zdecydowanie mniej krytyczna wobec marksizmu Benjamina niż Scholem, stawia tezę, że lewicowe poglądy przyjaciela były do pewnego stopnia sprzeczne z jego naturą. Benjamina charakteryzowała pewna "staroświeckość" widoczna w jego sposobie mówienia i pisania, a nawet zachowania. Nie pasował do swoich czasów. Nie mógł zadomowić się ani w Berlinie, ani w Paryżu, ani w Moskwie. Pochodził z innego czasu i z innego świata. Jego zainteresowanie marksizmem miało w sobie coś z paradoksu. Według Arendt motywacje, kryjące się za tym wyborem intelektualnym, są bardzo skomplikowane. Po części chodziło o przeciwdziałanie egzystencjalnemu osamotnieniu, które z czasem coraz bardziej doskwierało Benjaminowi. Poza tym marksizm oferował antidotum na kryzys wiary, którego filozof doświadczył bardzo wcześnie. Jednak te banalne wyjaśnienia nie zadowalają Arendt. By zrozumieć Benjaminowską fascynację marksizmem, analizuje strukturę mieszczańskiego świata, w którym wychował się filozof.

W "Berlińskim dzieciństwie około roku 1900" Benjamin opisuje przerażające doświadczenie spiętrzonej masy przedmiotów. Wiatr dziejów wymiata z rzeczywistości wszystkie znaczenia, a ludzi wplata w korowód rzeczy... Tych samych rzeczy, które stanowiły wystrój każdego mieszczańskiego domu: inkrustowanych mebli, ciężkich kandelabrów, porcelanowych serwisów, gramofonów. Ogromniejący stos przedmiotów, pod którym znika człowiek, wywołuje u młodego Benjamina gwałtowne pragnienie wyjścia poza granice mieszczańskiego świata. Po zakończeniu I wojny światowej wszystkie te obiekty wypadły ze swoich miejsc, straciły stabilność. Marksizm wydawał się doskonałym rozwiązaniem dla kogoś, kto chciał zmienić układ znaczeń.

Jednak Benjamin nie potrafił całkowicie uwolnić się od przeszłości. Wiedział, że zerwanie z tradycją, wyczołganie się spod tej góry przedmiotów, jest nieodwracalne. Ale zamiast całkowicie zapomnieć o tradycji, zaczął szukać nowych dróg obcowania z przeszłością. Najskuteczniejszą metodą okazało się cytowanie - przywoływanie fragmentów, wyimków, pojedynczych słów, zdań i obrazów. Te drogocenne elementy przeszłości pozwalały na rozbicie spójnej struktury nowoczesnego świata, na zmianę jego sensu, pozycji i zasad funkcjonowania. Arendt przytacza kapitalne zdanie Benjamina, w którym mówi on, że cytaty w jego tekstach są niczym zbóje przy drodze, co z bronią w ręku atakują czytelnika i odbierają mu przekonania. Cytaty posiadają podwójną funkcję: z jednej strony niszczą spójną postać teraźniejszości, z drugiej natomiast w nieoczywisty sposób przechowują pewien cenny element przeszłości. Benjamin posiadał naturę zbieracza, kolekcjonera, poławiacza pereł - jak nazywa go w ostatniej części swojego eseju Arendt. Autor "Paryskich pasaży" nurkował w przeszłość "na podobieństwo poławiacza pereł, który dociera do morskiego gruntu nie po to, by kopać w dnie i wydobywać je na światło dzienne, lecz aby wydzierać głębinie bogactwa i osobliwości, perły i korale, a następnie ratować je, unosząc jako fragmenty ku powierzchni dnia".

***

Słowem, które najlepiej oddaje charakter życia i dzieła Benjamina, jest konstelacja. On sam posługiwał się nim na określenie grupy ludzi, którzy otaczają go ze wszystkich stron i stanowią inspirujący punkt odniesienia w intelektualnych wędrówkach. Ci, którzy tworzą konstelację, nie znają jej kształtu, ponieważ nie mogą opuścić zajmowanego miejsca. Ten zaś, kto krąży pomiędzy gwiazdami, może kreślić dowolne figury, budować połączenia, których do tej pory nikt nie ustanowił, przecierać zapomniane ścieżki i szukać na nich nowych znaków. W przypadku Benjamina tak właśnie wyglądały zarówno relacje z innymi ludźmi, jak i jego stosunek do ruchów intelektualnych epoki. Poruszając się między różnymi punktami odniesienia, pozostawał doskonale nieuchwytny, jak tajemnica, która znika w fałdach języka.

Hannah Arendt, "Walter Benjamin (1892-1940)", Wydawnictwo słowo/obraz terytoria, Gdańsk 2008

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Urodzony w 1978 r. Aktywista literacki, filozof literatury, eseista, redaktor, wydawca, krytyk i tłumacz. Dyrektor programowy Festiwalu Conrada. Redaktor działu kultury „Tygodnika Powszechnego”. Dyrektor programów literackich Fundacji Tygodnika Powszechnego.… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 28/2008