Kolorowa czapka. Jak proboszcz ze Szczyrku rozruszał ewangelicką parafię

Parafia w Białej jest maleńka – zaledwie sto osób w miasteczku kilkutysięcznym – ale znana nawet za granicą. Za sprawą księdza Jana Bryta.

27.06.2022

Czyta się kilka minut

Ksiądz Jan Byrt. Szczyrk, czerwiec 2022 r. / ANDRZEJ OTCZYK
Ksiądz Jan Byrt. Szczyrk, czerwiec 2022 r. / ANDRZEJ OTCZYK

Za ostatnimi domami Szczyrku u podnóża Przełęczy Salmopolskiej stromy podjazd prowadzi do drewnianego budynku plebanii i murowanego kościółka ewangelickiego. Jest sobota. Przed plebanią grupa młodzieży ewangelickiej z Rybnika słucha ostatnich wskazówek przed pieszą wycieczką po okolicznych groniach.

Młodzi ruszają w góry, a my z proboszczem schodzimy do przeszklonej werandy. – Musisz rozruszać tę parafię – tak mi powiedział ponad trzydzieści lat temu biskup Jan Szarek, gdy kierował mnie tu do pracy duszpasterskiej. No i mamy tu duży ruch do dziś – śmieje się ks. Jan Byrt.

Ówczesny biskup diecezji cieszyńskiej Kościoła Ewangelicko-Augsburskiego powierzył mu funkcję proboszcza pomocniczego parafii ewangelickiej w Białej z siedzibą w Szczyrku Salmopolu. Ze swym przełożonym umawiał się na pięć lat. Pracuje do dziś.

Urodził się w Wiśle na Parteczniku, niedaleko domu, w którym wychował się Jerzy Pilch. Z późniejszym pisarzem rozminęli się jednak o dziesięć lat – był jeszcze dzieckiem, gdy Pilch przeprowadził się z rodzicami do Krakowa. Nie od razu chciał zostać księdzem, chociaż, wychowany w rodzinie ewangelickiej tuż przy kościele parafialnym, od dziecka uczestniczył w życiu luterańskiej wspólnoty. Ale gdy na jednym ze spotkań młodzieżowych prelegent zapytał, kto przeczytał Słowo Boże od Księgi Rodzaju do Apokalipsy, uświadomił sobie, że do wytrwałych czytelników Biblii nie należy. Postanowił więc, że każdego dnia przeczyta siedem rozdziałów Pisma Świętego. Siódemka to przecież biblijna liczba doskonała.

Później były studia w Chrześcijańskiej Akademii Teologicznej, praca wikariusza w parafii Zbawiciela w Bielsku i skierowanie do Szczyrku. – Właściwie była to wtedy nie parafia, a placówka zamiejscowa parafii w Białej. Nie było kościoła, nabożeństwa w budynku dzisiejszej plebanii odbywały się tylko raz w miesiącu. Wielu tutejszych ewangelików nie miało ślubu kościelnego, sporo było nieochrzczonych dzieci. Pracę duszpasterską trzeba było prowadzić od podstaw – opowiada proboszcz.

Na początek poprosił żonę, by podwiozła go samochodem na Biały Krzyż (szczytowe wzniesienie Przełęczy Salmopolskiej) i schodząc z góry, niczym ksiądz po kolędzie, odwiedzał po drodze domy. W ten sposób poznał wszystkich ewangelików w Szczyrku. Szybko jednak okazało się, że działalność ks. Byrta wykracza poza obowiązki pastora niewielkiej parafii.

Autobus pełen klaunów

– To osoba, która kipi energią i pomysłami – mówi o proboszczu Mirosław Bator, właściciel galerii artystycznej w Szczyrku, od niedawna ewangelik. – Jego życiowym celem jest pomaganie innym, nie tylko wiernym ze swojego Kościoła i nie tylko mieszkańcom ­n­aszego miasta. Ostatnio, gdy mój kolega ze Wspólnoty Polskiej organizował wysyłkę medykamentów na Ukrainę, poprosiłem pastora, by uruchomił swoje kontakty w Niemczech, Danii czy Holandii, dzięki czemu udało się wysłać za wschodnią granicę bus z lekami i środkami opatrunkowymi. W latach 90. i pierwszej dekadzie obecnego stulecia ks. Byrt ściągnął do Polski mnóstwo tirów z ubraniami czy żywnością i rozsyłał te dary po całym regionie, od Cieszyna i Żywiec po Suchą Beskidzką i Andrychów.

Zaskakuje nie tylko rozmach pomocy, ale też metody. Kiedyś na jego zaproszenie przyjechał do Szczyrku autobus klaunów ze Stanów Zjednoczonych. Dzieci były zachwycone, a dorośli drwili: „Niezły cyrk tam macie”. Gdy jednak klauni wystawili przed hotelem w centrum miasta pantomimę „Miłosierny Samarytanin” i gdy okazało się, że zatrudniani są w oddziałach onkologii dziecięcej czy w domach opieki, oklaskom nie było końca. – W latach 90. nikt jeszcze u nas nie słyszał o klaunach rozweselających chore dzieci w szpitalach – mówi ksiądz Jan.

Goście ze Stanów, wśród których byli nauczyciele, zaproponowali, że poprowadzą dla dzieci z miasteczka miesięczny kurs angielskiego, z akcentem na słownictwo biblijne. Chętnych nie brakowało, a na zakończenie kursu każde dziecko otrzymało Biblię z dedykacją. Pastor zadbał o to, by dzieci katolickie dostały Biblię Tysiąclecia.

Innym razem proboszcz z Salmopola zorganizował w Szczyrku... Światowe Dni Szczyrkania. – Jest taka hipoteza, że nazwa „Szczyrk” pochodzi od dźwięku blaszanych dzwonków, które zawieszano na szyjach owiec pasących się w groniach. Miejscowi górale byli biedni, nie mogli sobie pozwolić na kupno prawdziwych dzwonków, więc robili te nibydzwonki, które nie dzwoniły, a głucho „szczyrkały”. Na pierwsze spotkanie „szczyrkowian” przyszło 860 osób, wielu pytało, kto taką imprezę przygotował. – Niektórzy dopiero wtedy usłyszeli po raz pierwszy o naszej parafii – wspomina pastor.

– Księdza Byrta znam od 1998 r. – mówi burmistrz Szczyrku Antoni Byrdy. – Jego praca na pewno nie jest łatwa, ewangelicy są tu w mniejszości, inaczej niż w sąsiedniej Wiśle. Pastor ma liczne kontakty na Zachodzie i wykorzystuje je na rzecz naszej społeczności. Nawiązaliśmy partnerską współpracę z niemieckim miastem Zetel. Pięknym symbolem tej współpracy jest 500 krzewów oleandrów i 500 sadzonek dębów, jakie nasi niemieccy przyjaciele przywieźli do Szczyrku na 500-lecie Reformacji. Ksiądz uczestniczy w naszych uroczystościach, spotkaniach opłatkowych. A na Kotarzu, wzgórzu pomiędzy Białym Krzyżem a Karkoszczonką, urządził Europejski Ołtarz z kamieni pochodzących z różnych stron świata, i organizuje tam nabożeństwa ekumeniczne.

– Ksiądz Jan lubi dzielić się z innymi tym, co ma. Gdy przychodzi do nas, zawsze jest uśmiechnięty, dla każdego ma dobre słowo, no i prezent. Przeważnie jakiś drobiazg, czasem książkę, ale to miłe, gdy ktoś o tobie pamięta – mówi Sabina Bugaj, szefowa Miejskiego Ośrodka Kultury, Promocji i Informacji im. J. Więzika w Szczyrku.

Pastor często powtarza słowa św. Pawła: „Więcej szczęścia jest w dawaniu aniżeli w braniu”. Nie stroni od pracy fizycznej. Jak trzeba, narąbie drewna, a zimą siada na sprowadzony z Niemiec stary traktor i odśnieża parafialny parking.

Ewangelia na stokach

Co robić, by zatrzymać w Kościele ludzi młodych? Ks. Byrt doszedł do wniosku, że skoro tym, co porusza wyobraźnię współczesnego młodego człowieka, jest sport, trzeba to wykorzystać w pracy ewangelizacyjnej. – Podobnie było w czasach antycznych, gdy igrzyska sportowe znaczyły dla ludzi bardzo wiele. Świetnie wykorzystał to św. Paweł, nawiązując w swoich pismach do rywalizacji sportowej. Dlaczego my nie mielibyśmy iść w ślady apostoła narodów? – pyta.

– Na początku ksiądz Byrt prowadził na stokach nabożeństwa dla narciarzy. Wbrew pozorom, cieszyły się one sporym zainteresowaniem, wielu chętnie przystawało na chwilę, by oddać się religijnej refleksji w pięknej górskiej scenerii. Później przyszedł czas na specjalne nabożeństwa dla motocyklistów, w maju na rozpoczęcie sezonu i w październiku na zakończenie. Licznie w nich uczestniczyli, widać było, że mocno to przeżywają, cieszą się, że ktoś o nich zadbał – mówi Mirosław Bator.

W czasie pandemii, gdy organizowanie takich nabożeństw stało się niemożliwe, parafia urządziła na przykościelnym parkingu stoisko księgarskie i rozdawała egzemplarze Biblii motocyklistom przejeżdżającym przez Przełęcz Salmopolską. Każdy z nich mógł też otrzymać spisane świadectwa osób ze środowiska miłośników sportu motorowego, ludzi, którzy byli daleko od Boga, a dzięki Pismu Świętemu odnaleźli sens życia i swoje miejsce w Kościele.

Przy okazji mistrzostw świata czy Europy w piłce nożnej ksiądz Byrt ogłasza akcje „Podziel się piłką”. – Zawsze staram się nazbierać około pół tysiąca piłek – opowiada. – Sponsorów szukam, gdzie się da, począwszy od prezydenta i premiera, poprzez starostów, wójtów, lokalnych przedsiębiorców. Mistrzostwa trwają przeważnie miesiąc, mam więc okazję przez cztery niedziele urządzać trochę inne, „sportowe” nabożeństwa i rozdawać te piłki dzieciakom. Jacy oni są dumni, gdy wychodzą z kościoła z piłką od księdza! Każdy ma tylko jeden nakaz: zaprosić swojego kolegę, rówieśnika czy sąsiada, by pokopał z nim tę piłkę na boisku lub podwórku.

Zaczęło się od piłek, ale później akcje się rozmnożyły: „Podziel się nartami”, „Podziel się rowerem”. Ksiądz zachęca, żeby przynosić nieużywane już narty i buty narciarskie na plebanię. Podobnie rowery – gdy młodzież z nich „wyrasta”. Następnie rozdaje te rzeczy rodzinom, których nie stać na ich kupno. Zgłaszają się ludzie nie tylko ze Szczyrku – zdarzało się, że nawet spod Krakowa. W tym roku podarowano czterdzieści rowerów, proboszcz rozdał wszystkie dzieciom z Ukrainy. Nie zapomniał oczywiście o Bibliach w języku ukraińskim – do miasteczka pod Skrzycznem zjechało około tysiąca uciekinierów z kraju ogarniętego wojną.

Nie zawsze nowe akcje wszystkim przypadają do gustu. Kiedy przed zimową olimpiadą w Pjongczangu pastor urządził nabożeństwo w intencji igrzysk, a na ołtarzu położył kolorowe czapki podobne do tych, jakie mają skoczkowie (tym razem jednym ze sponsorów miał być prezydent Korei Południowej Moon Jae-in), w społeczności ewangelickiej pojawiły się oskarżenia o efekciarstwo. Gdy natomiast ogłosił zbiórkę bielizny osobistej dla kobiet z obozów dla uchodźców w Grecji, niektórych to oburzyło. Ksiądz Byrt zdaje sobie z tego sprawę. – Czasem wyczuwam rezerwę ze strony kolegów-duszpasterzy ewangelickich, ale zawsze mówię, że przecież każdy ma możliwości działania, każdy może spróbować. Trzeba tylko chcieć – ucina.

Do zgorszonych metodami pracy pastora z groni nie należy na pewno ks. Robert Augustyn, od niedawna proboszcz ewangelickiej parafii w Białej, czyli bezpośredni przełożony pastora ze Szczyrku. – Jestem przyzwyczajony do kreatywności księdza Byrta, uważam, że uprawia rodzaj duszpasterstwa zgodny z jego osobowością. Każdy ma swój charakter pracy duszpasterskiej. Dla wszystkich, którzy księdza Jana znają, jest oczywiste, że wkrótce wymyśli coś nowego. Nie jest to źle widziane i nie jest w naszym środowisku przedmiotem dyskusji. Inspirujące są jego starania o to, żeby się czymś dzielić, obdarowywać innych. Jest przykładem człowieka z niesamowitą energią i pozytywnym nastawieniem do otoczenia.

Ekumenia, czyli?

Pastor Augustyn tym lepiej rozumie swego kolegę, bo sam jako młody ksiądz postanowił wykorzystać na Bożą chwałę zamiłowanie do rajdów samochodowych – w zawodach startuje autem oblepionym cytatami z Biblii. Księdzu Byrtowi natomiast niezliczonych pomysłów na przypomnienie o istnieniu Kościoła luterańskiego w Polsce dostarczyło 500-lecie Reformacji. Było więc 500 krokusów przywiezionych do Szczyrku przez motocyklistów z Niemiec, 500 zasadzonych drzew, 500 pamiątkowych zawieszek. Były medale przedstawiające złotą różę Lutra, z wygrawerowanymi na rewersie fundamentalnymi zasadami reformacji: „Tylko Chrystus, tylko Pismo Święte, tylko wiarą, tylko z łaski, tylko Bogu chwała”.

Medale trafiły do znanych osób, w tym do prezydenta Dudy, najsłynniejszego ewangelika Adama Małysza, Piotra Żyły, który uczył się u księdza Byrta religii w szczyrkowskiej Szkole Mistrzostwa Sportowego, a nawet do papieża Franciszka. W piśmie skierowanym do parafii w Salmopolu Franciszek podziękował za dar i zacytował słowa, które wypowiedział w Szwecji podczas spotkania ekumenicznego w Malmö Arena: „Dziękuję Bogu za wspólne upamiętnienie 500-lecia Reformacji, które przeżywamy z odnowionym duchem i świadomością, że jedność między chrześcijanami jest priorytetem, bo uznajemy, że więcej jest tego, co nas łączy, niż dzieli. Droga podjęta, aby ją osiągnąć, jest już wielkim darem, jaki daje nam Bóg, i z Jego pomocą zebraliśmy się tu dzisiaj, luteranie i katolicy, w duchu harmonii, aby skierować nasze spojrzenie na jedynego Pana, Jezusa Chrystusa”.

Jak w praktyce wygląda ekumenia w miasteczku pod Skrzycznem? Ksiądz Jan przyznaje, że Deklaracja „Dominus Iesus”, stanowiąca wykładnię nauk Soboru Watykańskiego II, a ogłoszona jeszcze przez kard. Josepha Ratzingera, nie ułatwia zbliżenia. – Wykładnia ta sprowadza się praktycznie do stwierdzenia, iż „istnieje jeden Kościół Chrystusowy, który trwa w Kościele katolickim rządzonym przez Następcę Piotra i przez biskupów”. Dla nas, protestantów, jest to nie do przyjęcia. Staramy się jednak w miarę możliwości współpracować z braćmi katolikami, z księżmi z parafii św. Jakuba bierzemy udział we wspólnych uroczystościach, uczestniczyliśmy w Tygodniu Modlitw o Jedność Chrześcijan. Gdy załatwiałem paczki bożonarodzeniowe znad Jeziora Bodeńskiego, zapytałem, czy nie przysłaliby chociaż ze sto paczek dla dzieci z rodzin katolickich. Moi szwajcarscy partnerzy przyjęli tę prośbę z radością, przy okazji wręczania darów spotkaliśmy się w parafii katolickiej, posiedzieliśmy, pożartowaliśmy. Myślę, że na tym to właśnie polega, nie na zwalczaniu się, podkreślaniu, że ci są ewangelikami, a ci katolikami, ale na tym, żebyśmy prowadzili wszystkich ludzi w miłości do Pana Boga.

Ks. Andrzej Loranc, proboszcz katolickiej parafii w Szczyrku, ocenia współpracę z pastorem jako w miarę dobrą. – Nie urządzamy co prawda wspólnych nabożeństw, poza Tygodniem Modlitw o Jedność Chrześcijan, ale uczestniczymy razem w imprezach, które organizuje miasto. Odwiedzam też pastora w czasie kolędy. Generalnie każdy z nas zajmuje się swoim duszpasterstwem, lecz gdy trzeba, nie uchylamy się od współpracy. Ksiądz Byrt jest człowiekiem medialnym, taki ma już charakter, ale o tym wiedzą nie tylko w Szczyrku – uśmiecha się proboszcz.

Gdy mam odjeżdżać z Salmopola, pastor pokazuje z dumą wznoszący się na wzgórzu kościółek. – Mamy go od dwudziestu lat, powstał dzięki ogromnej pomocy naszych braci ewangelików ze Stanów Zjednoczonych i Kanady – mówi. – Zaprojektowany został na 120 miejsc, ale już się robi za ciasny. Chyba trzeba będzie pomyśleć o rozbudowie. ©

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru Nr 27/2022

W druku ukazał się pod tytułem: Kolorowa czapka