Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Leszek Miller oskarżenie odrzuca: zapewnia, że Kaczmarek kłamie i żadne decyzje w sprawie aresztowania Modrzejewskiego (miało ono miejsce następnego dnia) podczas narady nie zapadły. Siemiątkowski twierdzi, że UOP wykonywał tylko polecenie prokuratury. Prokuratura ripostuje, że zlecając zatrzymanie opierała się na informacji od pewnego kapitana UOP.
To kolejny sygnał o patologicznych mechanizmach podejmowania decyzji w rządzie Millera. Dlaczego premier osobiście i tak bardzo angażował się w zmianę na stanowisku prezesa jednej (choć ważnej) spółki, skoro zmiany tej mógł dokonać, i w końcu dokonał dwa dni po zatrzymaniu Modrzejewskiego sam Kaczmarek? Zasłanianie się tezą, że Modrzejewski mógł podpisać niekorzystną umowę w sprawie dostaw ropy wygląda na zasłonę dymną. Są dwie możliwości: albo decyzję o zatrzymaniu szefa “Orlenu" podjęto na najwyższym z możliwych szczebli (i mamy aferę), albo - niezależnie od debatujących ministrów i premiera - podjął ją prosty kapitan z UOP (co pachnie tragifarsą). Pewne jest, że nikt nie chce wziąć na siebie odpowiedzialności (co wskazuje, że nikt nie mówi do końca prawdy). Pewne jest też, że dla personalnej rozgrywki polityczno-gospodarczej użyto służb specjalnych, co - trzeba powtórzyć banał - w normalnym państwie jest niedopuszczalne.
Tak jak zapewne nie dowiemy się do końca, kto wysłał Rywina - choć chyba każdy Polak ma w tej sprawie wyrobione zdanie, jeśli śledził prace komisji śledczej - tak też zapewne nie będzie nam dane dowiedzieć się, kto posłał grupę uderzeniową UOP, by zdjęła z ulicy prezesa “Orlenu". Ale i tak skandal ujawniony przez Kaczmarka dużo mówi o tym, co dzieje się w rozlatującym się SLD i w ekipie Millera. Czekamy na następne rewelacje.