Kobietobójstwo

Claudia Paz y Paz, była prokurator generalna Gwatemali: Kiedy mówimy dziś „feminicidio”, podkreślamy, że morderca zabił, bo jego ofiara była kobietą.

28.06.2015

Czyta się kilka minut

 / Fot. Prokuratura generalna w Gwatemali
/ Fot. Prokuratura generalna w Gwatemali

MARIA HAWRANEK i SZYMON OPRYSZEK: Rzeczywiście za samo bycie kobietą można w krajach Ameryki Łacińskiej dostać w twarz?

CLAUDIA PAZ Y PAZ: Nie tylko w twarz. Przemoc z powodu płci – fizyczna, seksualna, finansowa – to teraz u nas, w Gwatemali, najczęściej zgłaszane przestępstwo. To wynika z historii i kultury. Do 2008 r. bicie kobiet było u nas zgodne z prawem. Mąż mógł bić żonę do woli, chyba że nie przychodziła do pracy przez dziesięć dni i więcej. Wtedy to już były ciężkie przypadki, choć i tak rzadko wyciągano wobec oprawców konsekwencje.

Pierwszą zmianą, którą wprowadziła Pani jako prokurator generalny Gwatemali, było ustalenie w prawie nowej kategorii: „feminicidio”, czyli kobietobójstwo. Na czym to polega?

„Feminicidio” pokazuje inną formę śmierci i przemocy, w której mamy do czynienia z relacją władzy między mężczyzną i kobietą. Zwykle mordercą jest partner, były partner lub mężczyzna, który tym partnerem chciałby być. Giną też kobiety, które należą do struktur kryminalnych – tak karze się za nieposłuszeństwo lub za fakt bycia np. żoną konkurenta w przestępczych porachunkach. To relacja płci. Gdy mówimy „feminicidio”, podkreślamy, że morderca nie tylko zabił, ale że zabił, bo jego ofiara była kobietą.

Zajmuje się Pani problemem od kilkunastu lat. Pamięta Pani najbardziej poruszający przypadek?

Trudno wybrać. Historie wykorzystywanych przez policjantów więźniarek, którym pomagałam, mrożą krew w żyłach. Nigdy nie zapomnę o pewnej Indiance Quiché. Została zatrzymana przez policjantów niedaleko pola należącego do jej męża, który hodował narkotyki. Jego nie było w domu. Policjant zgwałcił ją na posterunku, a potem wszyscy w miasteczku wytykali ją palcami. Nie wierzyli w gwałt, mówili, że zabrano ją do Guatemala, bo przespała się z funkcjonariuszem. Doprowadziłam do skazania tego policjanta, a kobieta na koniec wróciła do miasteczka jako bohaterka. W tamtym przypadku zobaczyłam na własne oczy, jak wymierzona sprawiedliwość może zmienić czyjeś życie.

Założyła też Pani całodobowe Centrum Pomocy Ofiarom Gwałtu.

Nie założyłam, ono działało już wcześniej, tyle że jedynie od godziny ósmej do szesnastej, podczas gdy gwałciciele nie atakują przecież o takich porach. Wcześniej ofiara musiała iść do szpitala, do lekarza sądowego, do prokuratury i do psychologa, musiała stać w kolejkach do wielu okienek. Teraz w jednym miejscu czeka na nią lekarz, psycholog, pracownik społeczny i prawnik. W sądach sprawy kobiet nie lądują już na końcu listy. Wcześniej sędziowie przeglądali akta i mówili: „Ach, znowu przemoc wobec kobiet”. I zajmowali się kolejną sprawą.

Wprowadziła Pani kategorię „feminicidio” mimo głosów sprzeciwu. Jako pierwszy prokurator w Ameryce Łacińskiej postawiła też Pani byłego dyktatora Ríosa Montta przed krajowym sądem i oskarżyła o ludobójstwo. Na co dzień zajmuje się Pani walką z kartelami. Grożono Pani kiedyś?

Bogu dzięki jeszcze nie. Mówią, że prokurator generalny to najniebezpieczniejszy zawód w Ameryce Środkowej. Dlatego stale ma się ochronę. Ale grupy, które sympatyzują z przestępcami, prowadziły przeciwko mnie kampanie oczerniające. Odwołano mnie wcześniej ze stanowiska prokuratora i zakazano ubiegania się o reelekcję.

Mówią, że świat gangów należy tutaj do mężczyzn, podobnie jak korytarze ministerstwa sprawiedliwości. Pani też musiała zetknąć się z „machismem”.

Paradoksalnie, wiele z barier nakładały też na mnie inne kobiety lub ja sama. Kiedy wyjeżdżałam na stypendium naukowe do Hiszpanii, moja babcia, której mąż kilkadziesiąt lat wcześniej też był prokuratorem generalnym Gwatemali, mówiła mi zmartwiona: „Wnusiu, przestań już się uczyć, bo nikt nie będzie się chciał z tobą ożenić”. Obroniłam jednak doktorat z prawa karnego na Uniwersytecie w Salamance, znalazłam pracę w Międzyamerykańskim Trybunale Praw Człowieka, wyszłam za mąż i urodziłam syna. Mimo to, tuż przed wyborami na prokurator generalną powiedziałam do kolegi: „Nie ma tam dla mnie miejsca. Oprócz mnie na stanowisko kandyduje pięciu facetów”. Odpowiedział mi wtedy: „Kobiety nie mają odwagi, żeby spróbować. Sama budujesz sobie szklany sufit”.

W ciągu trzech lat udało się Pani złapać pięciu z dziesięciu najbardziej poszukiwanych przestępców Gwatemali. W sześć miesięcy zatrzymała Pani więcej handlarzy narkotyków niż poprzednicy w ciągu dekady.

 Ale zanim wystartowałam, musiałam poradzić sobie z wieloma brakami. Na przykład nie mieliśmy laboratoriów balistycznych i DNA, wszystkie próbki wysyłaliśmy do Hiszpanii, co niemiłosiernie wydłużało postępowanie.

Na początku koledzy z pracy nazywali Panią „Clauditą” lub „Córeczką”, choć miała Pani już 43 lata.

Znosiłam to cierpliwie. Wiele ode mnie wymagano, bardziej mnie krytykowano. Ludzie oczekiwali, że skoro pełnię tę funkcję, muszę być bardzo twardą kobietą z męskim charakterem. A ja taka nie jestem... Jak słyszycie, mam łagodny głos i uśmiech, do tego kręcone włosy i piegi... Trudno im było zaakceptować, że moje przywództwo nie jest wertykalne, że nie tylko wydaję rozkazy, których wszyscy potulnie słuchają. My, kobiety, ciągle musimy udowadniać, że potrafimy. Nieważne, czy jesteśmy urzędniczkami lub nauczycielkami, czy też pracujemy w polu. Jesteśmy naznaczone sytuacją wykluczenia, która dotyczy wszystkich kobiet w Ameryce Łacińskiej. ©

CLAUDIA PAZ Y PAZ BAILEY (ur. 1967) była w latach 2010-14 prokuratorem generalnym Gwatemali, jako pierwsza kobieta w historii tego kraju. Wykłada na wydziale prawa Georgetown University. Pracowała m.in. dla Międzyamerykańskiego Trybunału Praw Człowieka. Kandydatka do Pokojowej Nagrody Nobla w 2013 r., uhonorowana m.in. Orderem Izabeli Katolickiej przyznawanym przez króla Hiszpanii. Przez magazyn „Forbes” została uznana w 2012 r. za jedną z pięciu najbardziej wpływowych kobiet zmieniających świat.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Niezależna reporterka, zakochana w Ameryce Łacińskiej i lesie. Publikuje na łamach m.in. Tygodnika Powszechnego, Przekroju i Wysokich Obcasów. Autorka książki o alternatywnych szkołach w Polsce "Szkoły, do których chce się chodzić" (2021). Autorka… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 27/2015