Klątwa Wildsteina

W przedświątecznym "Plusie--Minusie" (dodatek do "Rzeczpospolitej" z 22-23 grudnia 2007 r.) ukazał się wyczekiwany przez licznych czytelników "Alfabet Bronisława Wildsteina"

18.02.2008

Czyta się kilka minut

W przedświątecznym "Plusie--Minusie" (dodatek do "Rzeczpospolitej" z 22-23 grudnia 2007 r.) ukazał się wyczekiwany przez licznych czytelników "Alfabet Bronisława Wildsteina" - dziełko tyleż ironiczne, ile pełne głębokiej powagi; zwolenników autora umacniające w ich wierze, przeciwników zaś strącające w otchłań wstydu i pognębienia.

W haśle "Kraków", ciekawiącym mnie z oczywistych powodów, powiada Wildstein: "Miasto skansen. Pogrążone w śmierci klinicznej. Dobrze mu tak. Miasto, które drugi raz wybrało na prezydenta Jacka Majchrowskiego, nie zasługuje na nic lepszego".

Mocne słowa. Tak mówi sprawiedliwy ojciec do nierozgarniętych dzieci. Tak mówi moralny olbrzym do moralnych karłów. Tak mówi posiadacz jedynej prawdy do ciemnego tłumu.

W słowach Wildsteina słychać zawiedzioną miłość i furię ideologa. On się tu urodził, on tu walczył, a oni - nie potrafią zrobić rzeczy tak prostej jak zaznaczenie na liście wyborczej właściwego nazwiska.

Czy autor "Alfabetu..." sądzi, że jego słowa wywołają pod Wawelem blady strach i powszechną żałobę? Czy oczekuje delegacji skruszonych mieszkańców Krakowa, którzy u jego stóp złożą solenną obietnicę poprawy? Obawiam się, że spotka go kolejny zawód.

Rzecz jasna, warto dyskutować o tym, czy dzisiejszy Kraków jest skansenem. Rzecz jasna, trzeba wskazywać słabe strony aktualnego prezydenta miasta (i jego poprzedników). Ale: pretensje do krakowian spowodowane tym, że nie wybrali na stanowisko prezydenta swojego miasta kogoś, kto podziela poglądy autora "Alfabetu...", ocierają się o śmieszność.

Tak to bywa z pisarstwem Bronisława Wildsteina: w jego żartach słychać często głos fundamentalisty; klątwa rzucona na Kraków - w zamierzeniu sarkastyczno-poważna - brzmi jak marny dowcip.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 01/2008