Kertész i Kertész

Imre Kertész: DOSSIER K. - dlaczego pisarz przeprowadza sam ze sobą fikcyjny wywiad? Czy chodzi o eksperyment artystyczny? Czy o autokomentarz będący zarazem próbą zewnętrznego spojrzenia na źródła i sens własnego pisarstwa? A może to po prostu wyraz niezadowolenia z dotychczasowych usiłowań krytyków?

19.08.2008

Czyta się kilka minut

W społeczeństwie zniszczonym przez cenzurę, ideologię i walkę o władzę krytyka stała się "samodzielnym gatunkiem, często nie mającym nic wspólnego z dziełem, o którym akurat mówi" - zauważa ironicznie Kertész. I stwierdza, że czytając monografie swojej twórczości, które ukazały się ostatnio na Węgrzech, nie czuł, by naprawdę dotyczyły one jego, a tym bardziej jego książek. Dodajmy, że owe monografie powstały dopiero wówczas, gdy autor "Losu utraconego" otrzymał literackiego Nobla, a w "Dossier K." znajdziemy sporo zgryźliwych uwag na temat braku zrozumienia w kraju rodzinnym. Kertész portretuje siebie jako outsidera pozostającego poza literackim establishmentem Węgier czasów Kádára, poza kręgiem zarówno władzy, jak i opozycji.

Więc porachunki osobiste, skarga odrzuconego? Na szczęście nie. Pisarz opowiada przede wszystkim o swojej biografii i skomplikowanej relacji pomiędzy nią a swoim dziełem, często traktowanym przez czytelników jako wprost autobiograficzne, pomiędzy autorem a jego pierwszoosobowym bohaterem. O wymuszonej przez historię tożsamości ("Żydem stałem się dzięki Holokaustowi" - podkreśla, tłumacząc zresztą wcześniej, dlaczego nie lubi słowa "Holokaust", stanowiącego jego zdaniem "eufemizm, tchórzliwą i pozbawioną fantazji łatwiznę"). O świecie po doświadczeniu Auschwitz - a słowo to dla niego, więźnia Buchenwaldu, jest czymś więcej niż nazwą konkretnego obozu koncentracyjnego.

Pułapka Auschwitz to świat, w którym absurd zmuszeni jesteśmy uznać za logikę. "Nie pamiętam, kiedy pomyślałem po raz pierwszy, że na świecie doszło do jakiejś straszliwej pomyłki, że kieruje nim diabelska ironia, którą uznajemy za codzienne, zwyczajne życie, a tą straszliwą pomyłką jest kultura, ideologie, język i pojęcia skrywające przed nami, że jesteśmy doskonale funkcjonującą częścią machiny stworzonej po to, by nas zniszczyć. Tajemnicą przeżycia jest zaś kolaboracja, ale przyznanie się do tego okrywa nas takim wstydem, że wolimy tę myśl odsunąć od siebie... W fikcji potrafiłem wyobrazić sobie język, osobę i myśli takiej właśnie postaci, ale nie umiałem się z nią utożsamić; chcę przez to powiedzieć, że tworząc postać, musiałem zapomnieć siebie. Dlatego nie potrafię odpowiedzieć na pytanie, czy ta postać jest, i o ile, do mnie podobna".

Słynne zdanie Adorna, wedle którego "napisanie wiersza po Auschwitz jest barbarzyństwem", nazywa Kertész "moralnie cuchnącą bombą" i dodaje: "Nie potrafię sobie wyobrazić, że taki umysł jak Adorno mógł postulować, by sztuka zrezygnowała z opisu tej największej traumy XX wieku". Równocześnie przyznaje: "W morzu książek na podobny temat naprawdę niewiele jest takich, które potrafią w wiarygodny sposób ukazać wyjątkowe doświadczenie, jakim były dla więźniów nazistowskie obozy śmierci". Wśród tych niewielu wymienia eseje Jeana Améry’ego, a w innym miejscu - opowiadania Tadeusza Borowskiego.

"Dossier K." jest też książką o rzeczywistości komunistycznej dyktatury, zarówno stalinizmu, jak i epoki Kádára; tutaj również pojawia się nawiązanie do Auschwitz. Kilka lat temu Kertész powiedział prowokacyjnie, że "Los utracony", historia chłopca, który trafia podczas wojny do hitlerowskiego obozu, to powieść o kadaryzmie. Teraz tłumaczy, że nie chodziło mu oczywiście o utożsamienie systemu Kádára z Holokaustem, ale o to, że w tym systemie zrozumiał w pełni swoje doświadczenia obozowe. System Kádára okazał się dlań proustowską magdalenką, która wskrzesiła smak Auschwitz... "Dossier K." to nie tylko obszerny przypis do powieści węgierskiego noblisty, to także ważny głos w debacie o niedawnej przeszłości. (Wydawnictwo W.A.B., Warszawa 2008, ss. 190. Przeł. Elżbieta Sobolewska. Seria "Fortuna i Fatum".)

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Tomasz Fiałkowski, ur. 1955 w Krakowie, absolwent prawa i historii sztuki na UJ, w latach 1980-89 w redakcji miesięcznika „Znak”, od 1990 r. w redakcji „TP”, na którego łamach prowadzi od 1987 r. jako Lektor rubrykę recenzyjną. Publikował również m.in. w… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 34/2008