Każdy przyniósł, co miał najlepszego

Tytuł powyższy jest "ściągą z bardzo pięknej książki Mieczysława Abramowicza, nominowanej właśnie do tegorocznej nagrody Nike (wyd. słowo/obraz terytoria)...

26.05.2006

Czyta się kilka minut

Ale książka ta w bardzo przewrotny (a może tylko utajony?) sposób odzwierciedla swój tytuł: dzieje Żydów gdańskich, odczytywane ze skrawków dokumentów albo z wędrówek pisarza - wraz z towarzyszącym mu czytelnikiem - po opuszczonych przez dawnych mieszkańców ulicach, dopiero po wielu chwilach spędzonych nad kartami książki odsłaniają owo "najcenniejsze": ludzki los, każdy inny, od dziecinnych zaciekawień światem, przez wszystko dobro, na które może zdobyć się człowiek, aż po jego najtrudniejszą do wyobrażenia tragedię, zawsze niepowtarzalną, osobną, niemożliwą do odsunięcia w niepamięć - bo zgoda na niepamięć byłaby zgodą na przekreślenie tej najwyższej wartości, jaką jest człowiek mający swoje imię, twarz i czas. Teraz zaś pożyczam sobie ten tytuł (czy to może cytat, którego nie znam?) z intencją w zupełnie prościutki sposób "konstruktywną": wyobrażam sobie mianowicie, że taki właśnie mógłby być rodzaj zawołania organizującego cały duchowy wymiar naszego uczestnictwa w pielgrzymce Benedykta XVI do Polski. Że zwyczajnie "każdy przyniósłby - na nią - to, co ma najlepszego".

Na razie wydaje się to myśleniem najzupełniej życzeniowym. Media rozsadzają sensacje i sensacyjki, aż kipi od żrących słów i jadowitych akcentów. Twarze pojawiające się na ekranach i zdjęciach raczej nie promieniują dobrym, niosącym pociechę i spokój, przesłaniem. Skąd wyławiać komunikaty budzące nadzieję? Od kogo dowiadywać się o krzepiących perspektywach? Nawet żarliwość w dobrym i bliskie nam samym przekonania ześlizgują się z niepokojącą łatwością w bojowe nastroje ogłaszanych alarmów, słusznych protestów i wezwań do walki jako najwłaściwszego wymiaru naszej służby i świadectwa. A przecież odwiedziny następcy naszego wielkiego Rodaka mają być świętem i jakąś ogromną, trudną do nazwania już teraz szansą, której ani popsuć nie wolno, ani zmarnować, broń Boże, ani zawieść się na niej, bo byłoby to zbyt już dotkliwe (tutaj mam na myśli złożenie całej nadziei w reżyserii i spektakularnej stronie kolejnych punktów programu).

Pytanie więc: czy to mogłoby się jeszcze udać? To, że szykując się do Mszy i spotkań papieskich już teraz odnajdziemy w sobie coś własnego, co jest na pewno dobre, choć się nam ciągle nie udaje i ciągle jest zapominane albo odsuwane na potem. Myśli? Sposób patrzenia na świat i nas samych? Postanowienia? Wysiłki podjęte i jednak nie zmarnowane? Gotowość do przekraczania siebie i zgoda na to, by bliźnim odpuścić rachunki, bo na pewno nie wszystkie noszą stempel sprawiedliwości?

Nie musiałoby to być nawet nazwane po imieniu, a tym bardziej detalicznie opisane. Stałoby się na pewno czytelne, kiedy tylko okazałoby się rzeczywistością.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Dziennikarka, publicystka, felietonistka, była posłanka. Od 1948 r. związana z „Tygodnikiem Powszechnym”, gdzie do 2008 r. pełniła funkcję zastępczyni redaktora naczelnego, a do 2012 r. publikowała felietony. Odznaczona Krzyżem Komandorskim Orderu Odrodzenia… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 22/2006