Kazachstan: Czas najważniejszych wyborów

STRONA ŚWIATA | Chłodny dystans, z jakim prezydent Tokajew traktuje putinowską Rosję, bierze się z obaw Kazachów, że ich kraj może stać się kolejną ofiarą rosyjskich nacjonalistów, którzy rozpanoszyli się na Kremlu.
w cyklu STRONA ŚWIATA

25.11.2022

Czyta się kilka minut

Kasym-Żomart Tokajew / VYACHESLAV OSELEDKO/AFP/East News

Panujący trzeci rok prezydent Kasym-Żomart Tokajew bezapelacyjnie wygrał przedterminowe wybory prezydenckie, które sam zarządził. Zwycięska elekcja jest dla niego prawdziwą koronacją i początkiem rządów prawdziwych, a nie malowanych.

Krwawy styczeń

Upływający powoli rok jest najdramatyczniejszy w 31-letnich dziejach niepodległego Kazachstanu. Zaczął się od styczniowych protestów przeciwko drożyźnie i biedzie, które błyskawicznie ogarnęły cały 20-milionowy kraj i przerodziły się w uliczne, gwałtowne rozruchy, wymierzone przeciwko skorumpowanemu, oligarchicznemu państwu, jakie wyrosło w Kazachstanie za panowania pierwszego prezydenta kraju Nursułtana Nazarbajewa (1991-2019). To właśnie on, gdy wiosną 2019 r. niespodziewanie złożył prezydenturę, wskazał Tokajewa na swojego następcę.

Nazarbajew ustąpił Tokajewowi fotel prezydencki, ale zachował władzę i wszystkie wynikające z niej przywileje. Jako Wódz Narodu, Elbasy – taki tytuł nadał mu przed laty kazachski parlament, Madżlis – wciąż zachował sobie prawo wglądu i sprzeciwu we wszystkich najważniejszych sprawach państwa. Zmienił się władca, ale wszystko inne – z zawłaszczeniem kazachskiego państwa i gospodarki przez rządzącą elitę na czele – zostało po staremu. Kazachowie, którzy nie mogli się doczekać końca panowania Nazarbajewa, z rezygnacją stwierdzali, że jego następca, Tokajew, cichy, ugrzeczniony i trzymający się w cieniu, posłusznie wciela się w rolę marionetki sędziwego patriarchy.


STRONA ŚWIATA. SERWIS SPECJALNY
Wojciech Jagielski, jeden z najwybitniejszych europejskich reporterów, co tydzień pisze o punktach zapalnych świata, a co dwa tygodnie opowiada o nich w podkaście >>>>


Styczniowe rozruchy ujawniły jednak, jak bardzo pozorny był spokój na kazachskim dworze. Tokajew uznał, że krewni Nazarbajewa i możnowładcy, którzy wyrośli i zbili bajeczne majątki przy starym władcy, postanowili wykorzystać głodowe rozruchy, by odsunąć od władzy jego pomazańca i zabezpieczyć się przed jakąkolwiek rewizją obowiązujących porządków. Za przywódcę spisku kazachski prezydent uznał Karima Massimowa, wszechwładnego szefa tajnej policji i wywiadu, byłego premiera i najbardziej zaufanego współpracownika Nazarbajewa.

Nie mogąc być pewnym wierności własnej policji i armii, Tokajew wezwał na pomoc wojska sprzymierzonych Rosji, Białorusi, Armenii, Tadżykistanu i Kirgizji, tworzących z Kazachstanem sojusz obronny, Organizację Układu o Bezpieczeństwie Zbiorowym. Przysłane na odsiecz sojusznicze wojska, głównie rosyjskie, stłumiły rozruchy, w których zginęło prawie 250 osób.

Kazachowie odetchnęli z ulgą, że w kraju zapanował spokój, udało się uniknąć politycznego chaosu i wojny domowej, ale ponurym niepokojem przejmowała ich myśl, że wyzwoliwszy się spod kurateli Nazarbajewa i jego dworu, Tokajew, a wraz z nim cały Kazachstan wpadnie w jeszcze większe uzależnienie od styczniowego wybawcy, Władimira Putina i Rosji.

Złowrogi luty

Wkrótce najgorsze obawy Kazachów zdawały się ziszczać – pod koniec lutego Rosja najechała zbrojnie na Ukrainę, a po pierwszych niepowodzeniach na froncie nad Dnieprem, jej wojskowi i dyplomaci w sztabie Organizacji Układu o Bezpieczeństwie Zbiorowym zaczęli ponaglać rosyjskich sojuszników, by przyszli Kremlowi z pomocą. Dowodów wdzięczności oczekiwano w Moskwie zwłaszcza od Kazacha, któremu miesiąc wcześniej Rosja ocaliła władzę.

Ale Tokajew, zawodowy dyplomata, były minister spraw zagranicznych Kazachstanu, a także zastępca sekretarza generalnego ONZ, w ukraińskiej awanturze nie stanął po stronie Moskwy. Nie wysłał nad Dniepr kazachskich wojsk, ale grzecznie, choć stanowczo zażądał od Rosji, by zabrała z Kazachstanu swoich żołnierzy, których przysłała mu do pomocy. Nie wystąpił otwarcie przeciwko Kremlowi i nie przyłączył się zachodnich sankcji, ale nie zrobił nic, by pomóc je obchodzić.

Podczas czerwcowej podróży do Sankt Petersburga oznajmił wprost, że Kazachstan nie uznaje i nigdy nie uzna niepodległości wspieranych przez Kreml samozwańczych republik Ługańskiej i Donieckiej. We wrześniu, przemawiając podczas sesji Zgromadzenia Ogólnego ONZ, potępił wielkie mocarstwa, że wszczynają wojny i podważają stary porządek światowy, a zamiast niego nie proponują niczego poza chaosem. Tokajew nie wymienił Rosji z imienia, ale nikt nie miał wątpliwości, że mówił właśnie o niej.

Jesienią zaś, w Samarkandzie, na szczycie Rady Tureckiej, grupującej Turcję i jej krewniaków z Azji Środkowej i południowego Kaukazu, Kazachów, Kirgizów, Uzbeków i Azerów (w naradach uczestniczą też Turkmeni i Węgrzy), Tokajew ogłosił, że Kazachstan opowiada się za poszanowaniem Karty Narodów Zjednoczonych i jej zasad nienaruszalności granic oraz suwerenności i integralności terytorialnej państw. Zarówno wiosną, jak jesienią Tokajew kazał wpuszczać do Kazachstanu Rosjan uciekających ze swego kraju przed sankcjami, wojną i mobilizacją.


PRZECZYTAJ TAKŻE:
Z OJCA NA SYNA. JAK UGANDA Z WZORU DEMOKRACJI STAJE SIĘ SATRAPIĄ >>>>


Chłodny dystans, z jakim Tokajew traktuje putinowską Rosję, bierze się z obaw Kazachów, że ich kraj może stać się kolejną ofiarą rosyjskich nacjonalistów, którzy rozpanoszyli się na Kremlu. Ciągnąca się przez ponad 7,5 tysiąca kilometrów granica kazachsko-rosyjska jest drugą najdłuższą na świecie granicą lądową (dłuższa jest jedynie między USA i Kanadą), a rosyjscy nacjonaliści uważają stepy na kazachskiej północy za ziemie rdzennie rosyjskie, które bolszewicy podarowali Kazachom (podobne rzeczy mówią o Krymie, Noworosji i Ukrainie).

W 1991 r. kiedy Kazachstan ogłaszał niepodległość, Kazachowie stanowili zaledwie nieco ponad 40 proc. ludności, a Słowianie (głównie Rosjanie) – nieco poniżej 40 proc. Rosjanie i ludność słowiańska mieszkali głównie na północy Kazachstanu, wzdłuż granicy z Rosją, i jeszcze niedawno stanowili tam większość. Kazachowie byli w większości na południu. Dopiero Nazarbajew, przenosząc stolicę kraju z południowej Ałma-Aty do północnej Astany, zmniejszył groźbę irredenty i rozpołowienia Kazachstanu. Wymuszona na kazachskich elitach przeprowadzka na północ rozrzedziła tamtejszą słowiańską dominację. Mniejsza dzietność i emigracja do rosyjskiej macierzy sprawiły, że dziś Słowianie stanowią już tylko ok. 15 proc. ludności kraju.

Rozpętana przez Rosję wojna w Ukrainie zagroziła kazachskiej gospodarce, najprężniejszej ze wszystkich państw Azji Środkowej. Rosja jest najważniejszym partnerem handlowym Kazachów, ale prowadząc z nią interesy, narażają się oni na zachodnie kary za łamanie antyrosyjskich sankcji. Co gorsza, dwie trzecie kazachskiej ropy naftowej i gazu ziemnego, głównego źródła dochodów, wędruje w świat rurociągiem i gazociągiem biegnącym przez rosyjskie terytorium do rosyjskiego czarnomorskiego portu w Noworosyjsku. Częste jak nigdy dotąd inspekcje i prace remontowe unieruchamiały zarówno rurociągi, jak też terminal portowy. Rosja pozbawiała w ten sposób Kazachów zarobku i karała ich za karygodne w jej przekonaniu niezależność i niewdzięczność.

Wielka ucieczka

Pokonawszy rękami Rosjan frakcję Nazarbajewa w zimowej pałacowej wojnie, wiosną Tokajew rozpoczął „wielką czystkę” na swoim dworze. Karim Massimow trafił do aresztu już w styczniu – będzie sądzony za zdradę stanu.

Nursułtanowi Nazarbajewowi odebrano tytuł Wodza Narodu i szefostwo Rady Bezpieczeństwa, które czyniło go faktycznym władcą kraju. Odebrano mu też, a także jego rodzinie, przyznany wcześniej przywilej nietykalności i we wrześniu jeden z krewniaków starego władcy został skazany na sześć lat więzienia za przywłaszczenie sobie nieswojej własności. Do pożegnania z polityką została zmuszona Dariga Nazarbajewa, najstarsza z trzech córek starego prezydenta, od lat wymieniana jako jego następczyni.

Nasłani przez Tokajewa prokuratorzy ruszyli ze śledztwami w sprawie nadużywania władzy, korupcji i przywłaszczeń państwowej własności. Członków „rodziny panującej” i jej przyjaciół usuwano z rad nadzorczych i dyrekcji państwowych spółek oraz prywatnych korporacji, wyrosłych dzięki wsparciu dworu. Latem Tokajew ogłosił, że udało mu się odzyskać prawie pół miliarda dolarów ukradzionych z państwowego skarbca przez krewnych i dworzan Nazarbajewa.


PRZECZYTAJ TAKŻE:
PROTESTY W IRANIE. KOŁYSANKA BUNTU >>>>


W czerwcu Tokajew zarządził też plebiscyt w sprawie poprawek do konstytucji. Wszystkie zostały przyjęte – wprowadzenie jednej jedynej, 7-letniej prezydenckiej kadencji, zmniejszenie kompetencji szefa państwa na rzecz premiera i parlamentu. Tokajew obiecał „nowy początek” i „nowy Kazachstan”, w którym ma nie być miejsca na „oligarchiczny kapitalizm” i przepaść między bogatymi uprzywilejowanymi a zwykłymi obywatelami. Jak przystało na „prezydenta wszystkich Kazachów”, latem wystąpił z rządzącej, stworzonej przez Nazarbajewa partii, a jeszcze wcześniej zmienił jej nazwę z Nur Otan (Światło Ojczyzny) na Amanat (Wierność). Na koniec, we wrześniu, przywrócił stolicy kraju dawne imię Astana (w 2019 r., w hołdzie dla ustępującego Nazarbajewa, kazał przechrzcić miasto na Nursułtan) i ogłosił przedterminowe wybory prezydenckie.

Koronacja

Niedzielne wybory były czystą formalnością. Poza Tokajewem dopuszczono do nich jeszcze pięcioro innych, nikomu nieznanych pretendentów. Tokajew nie pofatygował się nawet na prezydencką debatę w rządowej telewizji, twierdząc, że ma poważniejsze sprawy na głowie.

Wygrał elekcję, zdobywając 81,3 proc. głosów przy niemal 70-procentowej frekwencji. Drugi na mecie 68-letni Żiguli Dajrabajew zdobył 3,5 proc. głosów; głosowali na niego głównie młodzi i wyłącznie z powodu jego imienia, Żiguli, tak jak nazywały się popularne w sowieckich czasach samochody. Dwa razy więcej głosów padło przeciwko wszystkim kandydatom.

Prawdziwymi wyborami, z udziałem opozycyjnych partii, mają być dopiero przyszłoroczne, również przedterminowe (miały się odbyć dopiero w 2025 r.) wybory do parlamentu. Zdaniem badaczy kazachskiej polityki ta przyszłoroczna elekcja stanie się sprawdzianem intencji Tokajewa i jego kazachskiej „pierestrojki”. Ogłaszając przedterminowe wybory prezydenckie i wygrywając, odciął się ostatecznie od Nazarbajewa, ale wciąż nie wiadomo, czy zapowiadane przez niego reformy mają służyć demokratyzacji kazachskiej oświeconej satrapii, czy jedynie umocnieniu panowania nowego chana.


SŁUCHAJ PODKASTU TYGODNIKA POWSZECHNEGO
JAGIELSKI STORY #16 | KATAR 2022: CENA MISTRZOSTWA >>>>


Ale już dziś, uniezależniwszy się od dobrodzieja Nazarbajewa i umocniwszy się w Astanie, Tokajew, były minister dyplomacji, równie dobrze władający językiem rosyjskim, co angielskim i chińskim, zamierza uniezależnić się od Rosji. Na tureckiej naradzie na szczycie w Samarkandzie zapowiedział, że Kazachstan nie będzie dłużej lawirował między Rosją a Zachodem i zamierza prowadzić wielowektorową politykę zagraniczną, współpracować także z Chinami, Indiami, Turcją, a przede wszystkim z sąsiadami z Azji Środkowej.

Z Rosją zerwać jednak nie myśli. Kazachska gospodarka zbytnio powiązana jest z rosyjską, a zanim zbudowane zostaną nowe szlaki naftowe i gazowe do Europy i Chin, omijające terytorium Rosji, rosyjski port w Noworosyjsku pozostanie jedynym oknem na świat, przez które Kazachowie będą mogli wysłać na sprzedaż swoje surowce energetyczne, największy skarb i główne źródło zarobku.

 

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Reporter, pisarz, były korespondent wojenny. Specjalista od spraw Afryki, Kaukazu i Azji Środkowej. Ponad 20 lat pracował w GW, przez dziesięć - w PAP. Razem z wybitnym fotografem Krzysztofem Millerem tworzyli tandem reporterski, jeżdżąc wiele lat w rejony… więcej