Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Pierwszy krążek z tej edycji wszyscy znają - suita-medytacja „A Love Supreme” kwartetu Johna Coltrane'a jest przecież jedną z największych płyt w dziejach jazzu. Nowości są za to na krążku drugim: zawiera on jedyną koncertową rejestrację tej kompozycji w wykonaniu oryginalnego składu. Latem 1965 r. kwartet Coltrane'a został zaproszony na dwa wieczory do rybackiej wioski-kurortu Antibes na Lazurowym Wybrzeżu. Od 5 lat organizowano tam festiwal, mający być europejską konkurencją dla słynnego amerykańskiego Newport. Coltrane zdecydował, że 26 lipca zaprezentuje nagraną parę miesięcy wcześniej (grudzień 1964 r.) suitę - choć nie była to przecież muzyka lekka, pasująca do radia czy telewizji (a właśnie ten wieczór rejestrowano), ani na letnie, plenerowe festiwale.
Więcej: kwartet zagrał „A Love Supreme” w wersji jeszcze bardziej ekstatycznej (niektórzy powiedzą: trudniejszej) niż w studiu. Jeszcze początek pierwszej części („Acknowledgement”) to podanie zasadniczego motywu przez lidera oraz długie i mocne, ale mieszczące się w festiwalowych standardach, solo fortepianowe McCoy Tynera. Lecz już w następnym fragmencie („Resolution”) saksofon Coltrane'a przekracza te granice. Z kolei „Pursuance” jest dwukrotnie dłuższe niż jego studyjna wersja. Zaczyna się od bębnów Elvina Jonesa. Coltrane zapewne musiał odpocząć po wyczynach w „Resolution”. Ale potem dołącza - chwilę grają nawet w duecie. Nadchodzi kolejny wielki moment koncertu: Jimmy Garrison ze swoim kontrabasem - samotne 8 minut, a napięcie wciąż rośnie. Ani chwili znużenia: ileż można wycisnąć z tego instrumentu... Nawet modlitwę - nie bez powodu zespół płynnie podejmuje motyw „Psalmu”. Coltrane kończy suitę melancholijnie, jakby w zamyśleniu.