Jeszcze o śpiewaniu
Jeszcze o śpiewaniu
Pamiętam scenkę przeżytą w ostatnie święto Wniebowzięcia w jednym z krakowskich kościołów. Jako że to rocznica Cudu nad Wisłą, święto także państwowe, organista po Mszy zaintonował "Boże coś Polskę". Podchwyciła tylko część wiernych - mniej więcej połowa zaczęła od razu wychodzić. W ławce przede mną młoda dziewczyna odstała grzecznie pół zwrotki - potem też wyszła: to był szczególnie dotkliwy znak nieutożsamiania się ani trochę z tym, co niosło się przez nawy melodią i tekstem. Jakby zakończenie pieśni, tak nas uszczęśliwiające od zaledwie kilkunastu lat, a przedtem tak upragnione, bo niedające się użyć, przestawało właśnie cokolwiek znaczyć.
Bo pieśń albo coś ważnego znaczy, albo śpiewana nie będzie, choćby się do niej zachęcało nie wiem jakimi dekretami. I oczywiście: chóry zawodowe, pracujące na nagrody w konkursach, to sprawa co najwyżej pewnego hobby -...
Dodaj komentarz
Chcesz czytać więcej?
Wykup dostęp »
Załóż bezpłatne konto i zaloguj się, a będziesz mógł za darmo czytać 6 tekstów miesięcznie!
Wybierz dogodną opcję dostępu płatnego – abonament miesięczny, roczny lub płatność za pojedynczy artykuł.
Tygodnik Powszechny - weź, czytaj!
Więcej informacji: najczęściej zadawane pytania »
Usługodawca nie ponosi odpowiedzialności za treści zamieszczane przez Użytkowników w ramach komentarzy do Materiałów udostępnianych przez Usługodawcę.
Zapoznaj się z Regułami forum
Jeśli widzisz komentarz naruszający prawo lub dobre obyczaje, zgłoś go klikając w link "Zgłoś naruszenie" pod komentarzem.
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]