Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Chiny niewinne.
Aż chciało się nie myśleć o tym, co na zewnątrz Ptasiego Gniazda, dać się uwieść. Putin, Bush, Sarkozy starali się nie myśleć o Osetii, Darfurze, Tybecie. Łukaszenka pokazał się z dzieckiem na ręku. Prezydent MKOl Jacques Rogge starał się nie myśleć o protestach sprawnie tłumionych przez chińską policję, o łagrach w Tybecie, prześladowaniu Ujgurów czy chrześcijan. Rogge - może to miała być delikatna aluzja? - napomknął w przemówieniu, że Chiny "marzyły, by otworzyć drzwi i zaprosić na igrzyska". A komentator TVP na widok dzieci w strojach mniejszości narodowych ogłosił, że "wszystkie chińskie narodowości łączy to, że wyznają podobne wartości".
Sportowcy też dali się uwieść. Żadnych opuszczonych głów, gestów, znaczących kolorów. Rosjanie, Gruzini, Amerykanie, Polacy, niosąca olimpijską flagę himalaistka tybetańskiego pochodzenia Pan Duo - nikt nie mieszał polityki do sportu.
Jakby sprzeciw wobec tortur i egzekucji był polityką. Przeciwnie - jest nią milczenie w dogodnych momentach. Wszyscy na ceremonii otwarcia igrzysk mieszali sport z polityką, w kraju, gdzie stadiony bywają miejscami zbiorowych straceń.