Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
A jednak w Muniakowej “splendid isolation" nietrudno odnaleźć metodę - odcinając się od zawirowań stylistycznych i nienajlepszej atmosfery panującej w środowisku, wciąż pozostaje wierny sobie i swojej sztuce.
Ostatni krążek krakowskiego artysty jest (dopiero) dziewiątą pozycją w jego trwającej ponad 40 lat karierze. “Annie" to spokojna, niemal balladowa płyta, z której emanuje nie tyle smutek i nostalgia, co raczej muzyczna dojrzałość, wiara w sprawdzone, odporne na działanie czasu reguły. Muzyczna akcja albumu wydaje się podążać utartymi ścieżkami. Nie ma tu zatem zaskakujących momentów, nagłych zwrotów, kontrastów; przeważa symetryczna forma, nieskomplikowane, wyprowadzone z tematu improwizacje, jasno zdefiniowana harmonia, jednolite tempa utworów, stonowana ekspresja. Jednak już od pierwszych taktów muzyka ta przykuwa uwagę słuchacza. Upraszczając środki muzyczne, Muniak koncentruje się przede wszystkim na jakości i urodzie brzmienia, które opiera się na idealnie czystym, ciepłym, głęboko osadzonym tonie z charakterystycznym “przydechem" i delikatnym, prawie niewyczuwalnym wibrato; dużą rolę odgrywa też wyrafinowane traktowanie dynamiki, która bezpośrednio wpływa na kolorystykę.
Na płycie znalazło się siedem kompozycji, w większości autorstwa lidera. Każda z nich odznacza się melodyjnym, wpadającym w ucho tematem (“Annie", “Late-night-uot-ism"), umiarem i elegancją; album zamyka impresyjny “Piece For Wietek", grany przez sopran i fortepian. We wszystkich utworach Muniak pozostaje zdecydowanie liderem. Sekcja, z wyróżniającym się pianistą Piotrem Wyleżołem, spełnia w zasadzie rolę tła, zaś solówki jej członków są zwarte, oszczędne i stanowią delikatną przeciwwagę dla saksofonu.
Płyta z pewnością znajdzie uznanie nie tylko wśród miłośników jazzowej ballady, ale i tych, którzy słuchają jazzu okazjonalnie.