Jak nie bombą, to łapówką

Po nieudanych wyborach prezydenckich w Afganistanie czas na realpolitik. Skoro talibów nie można pokonać, to może da się ich przekupić?

09.11.2009

Czyta się kilka minut

Druga kadencja prezydencka Hamida Karzaja startuje w atmosferze narastającego chaosu i nieufności. Karzaj podejrzewa, że Amerykanie - odbierając mu zwycięstwo w pierwszej turze wyborów - chcieli go osłabić, aby był bardziej spolegliwy i skłonny do dzielenia się władzą z rywalami. A potem namówili jego głównego konkurenta, dr. Abdullaha, do wycofania - i w efekcie odwołano dogrywkę. Nowy-stary prezydent jest upokorzony i wściekły. Rząd Baracka Obamy musi na nowo ułożyć sobie z nim stosunki.

Masowe fałszerstwa wyborcze pogłębiły podziały polityczne w Afganistanie, ale nie to jest najważniejsze. W krajach o skomplikowanej mozaice etnicznej, będących - jak Afganistan - sztucznym tworem, są one zawsze głębokie. Chodzi o to, by umiejętnie je wykorzystać - a do tego potrzeba sprytu i pieniędzy. Nie toczy się tu jedna "wojna z talibami", lecz setki lokalnych wojenek o władzę i bogactwo między wieloma aktorami. I nie jest to western z jasnym podziałem na dobrych i złych. Dlatego złożone przez Karzaja obietnice walki z korupcją i narkobiznesem są nie do spełnienia. Prezydent Afganistanu, ktokolwiek by nim dziś był, nie może sobie pozwolić na wydanie wojny sojusznikom, nawet jeśli są nimi narkotykowi baronowie. Nie wydaje się zresztą, aby Amerykanie na serio odeń tego żądali.

Zwłaszcza w obecnej sytuacji. Powstanie talibów, jeszcze niedawno ograniczone do południa kraju, rozszerza się na północ i zachód. Rosną straty wśród wojsk koalicji. Liczba zamachów z użyciem przydrożnych min wzrosła od 2007 r. aż o 350 proc. Po niedawnym ataku na hotel w Kabulu ONZ postanowiła ewakuować z miasta połowę swych pracowników. Sąsiedni Pakistan jest ogarnięty falą terroru, własną wojną z talibami i rywalizacją między armią a rządem.

Co dalej? Z jednej strony, zapewne będą się zaostrzać walki, z drugiej - po cichu - do głosu dojdzie, być może,realpolitik. W budżecie wojennym USA odłożono 1,3 mld dolarów na "przywracanie talibów do społeczeństwa". To koszty łapówek, które mają być wręczane rebeliantom za nieatakowanie wojsk USA i NATO; podobną strategię z sukcesem zastosowano wobec irackich sunnitów. Talibowie z radością przyjmą gotówkę. Inna sprawa, czy dotrzymają słowa. Zapewne będą też trwały próby włączenia ich do rządu, ale tu na powodzenie trudno liczyć, póki nie zagląda im w oczy widmo porażki na polu bitwy.

Swoje miejsce na liście płac zachowają też lokalni warlordowie, choć bratając się z tymi brutalnymi watażkami, siły koalicji nie przysparzają sobie popularności w afgańskim społeczeństwie. W zamian za zapewnienie bezpieczeństwa konwojom, wypłaty - od kilkuset tysięcy do kilku milionów dolarów na rok - dostaje około tysiąca lokalnych milicji. To i tak tanio w porównaniu z kosztem utrzymania w Afganistanie własnych żołnierzy, który według Biura Badawczego Kongresu USA, wynosi 1,3 mln dolarów na jednego wojskowego rocznie.

W sumie wojny w Iraku i Afganistanie kosztowały już Stany około biliona (tj. tysiąc miliardów) dolarów - nie licząc kosztów niepieniężnych, jak straty ludzkie i globalny wzrost nastrojów antyamerykańskich. Pytanie o ich kres może być też pytaniem o zdolność gospodarki USA do dalszego dźwigania tego ciężaru.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 46/2009