Izrael: podpalono Kościół Rozmnożenia Chleba

Na dzisiejszych zdjęciach widać zwęglone podłogi i wypalone wnętrze. I napisane po hebrajsku hasła: "Poganie!".

18.06.2015

Czyta się kilka minut

Tabgha. Czerwiec, 2015 r. Fot: MENAHEM KAHANA/AFP/EAST NEWS /
Tabgha. Czerwiec, 2015 r. Fot: MENAHEM KAHANA/AFP/EAST NEWS /

Stoimy na dachu Wieczernika wpatrując w widok miasta, gdy nagle obok zatrzymuje się grupa chłopców z religijnej podstawówki.

Nauczyciel, z długą brodą i włóczkową kipą gdzieś odszedł, a dzieciaki zaczynają odgrażać się w kierunku kopuły sąsiedniej Bazyliki Zaśnięcia NMP:

- Głupi chrześcijanie, nic tu po was, to nasza ziemia - mówią.

- Czemu tak mówicie, przecież mają prawo tu być – nie wytrzymuję i wtrącam.

- To ziemia żydów! – mówi najbardziej rezolutny.

- Chrześcijanie też byli tu od bardzo dawna – tłumaczę.

- Ale Jeszu się ochrzcił i zdradził wiarę – dodaje inny.

- Jego uczniowie byli Żydami i jako Żydzi założyli tu sobie miejsce spotkań i modlitwy, są tu od dwóch tysięcy lat - wyjaśniam.

Buntują się, ale słuchają i dalej toczą spór. Kątem oka widzę jednak, że wraca nauczyciel.

- Zmywamy się – szepczę współtwarzyszom. Ostatnie czego chcę, to konfrontacja z ich nauczycielem.

Niedawna scena z dachu Wieczernika przypomniała mi się, kiedy dziś rano czytałam o spaleniu kościoła Rozmnożenia Chleba i Ryb w Tabgha nad Jeziorem Galilejskim.

Prosty, z jasnego kamienia kościół postawiono w XX wieku w miejscu, gdzie odnaleziono ślady po starożytnej bazylice. Konkretnie wielką połać bizantyjskiej mozaiki, charakterystyczną, bo przedstawiającą chleby i ryby.

Na dzisiejszych zdjęciach widać zwęglone podłogi i wypalone wnętrze. I napisane po hebrajsku hasła: "Poganie!".

Nie pierwszy raz się to zdarza, choć chyba pierwszy zniszczenia są tak poważne i w tak kluczowym dla chrześcijan i pielgrzymów ze świata miejscu.

Podpalacze prawdopodobnie rekrutują się z religijno-nacjonalistycznych grup. Ale inni Izraelczycy też niewiele wiedzą o chrześcijaństwie. Może jak chłopcy z religijnej podstawówki, nie rozumieją, co kościoły robią tak blisko nich.

Że były tu tysiące lat temu i są też ważnym dziedzictwem tej ziemi. Hana Bendkowski, z którą rozmawiam, sama niewiele o chrześcijaństwie wiedziała, dziś zaś uczy innych.

Zuzanna Radzik


 

"Wśród Żydów lęk przed tym, że ktoś będzie próbował Cię nawrócić wciąż jest bardzo silny".

 

Zuzanna Radzik: Co przeciętny Izraelczyk wie o chrześcijaństwie?

Hana Bendkowski: Niewiele i raczej nie kojarzy mu się ono dobrze. Sama nie wiedziałam nic o chrześcijaństwie do czasu, kiedy skończyłam liceum. Pochodzę z religijnej żydowskiej rodziny. Studiując historię i musiałam zaliczyć zajęcia o Nowym Testamencie, ponieważ to ważny tekst dla europejskiej kultury i religii. Pogłębiając swoją wiedzę na ten temat zdałam sobie sprawę, że chcę mieć udział w tym co się dzieje dziś, a nie tylko w poznawaniu przeszłości. Tak znalazłam się w Jerozolimskim Centrum Relacji Chrześcijańsko-Żydowskich, założonym dziesięć lat temu przez zmarłego niedawno Daniela Rossinga. Naszym celem jest promowanie dialogu między lokalnymi chrześcijanami i izraelskimi żydami w kontekście Ziemi Świętej. Tutaj ta relacja jest inna, choćby pod względem tego kto jest mniejszością a kto większością.

Jakie są zatem relacje między chrześcijanami a żydami w Ziemi Świętej?

W Izraelu bardzo skomplikowane. Mierzymy się w Ziemi Świętej z czterema wyzwaniami. Świadomie używam terminu Ziemia Święta, bo on włącza również Palestyńczyków na Zachodnim Brzegu i całą Jerozolimę. Te wyzwania wiążą się z relacjami mniejszości z większością, teologią, historią i konfliktem.

Zacznijmy od relacji między mniejszością a większością. W tym przypadku chrześcijanie są mniejszością, stanowiąc nieco ponad 2% społeczeństwa?

Tyle, że Żydzi widzą siebie jako mniejszość. Mniejszość na Bliskim Wschodzie pośród krajów arabskich. Mamy również długą historię bycia mniejszością i czucia się ofiarami. Więc nawet będąc większością, czujemy się mniejszością. Palestyńscy chrześcijanie, również ci mieszkający w Jerozolimie, czują się podwójną mniejszością: chrześcijan pośród muzułmanów i Arabów pośród Żydów. Oni patrzą na nas jako na większość. My zaś na nich jako na większość, a na siebie jako na mniejszość. Jeśli czujesz się ofiarą, zwykle oczekujesz od innego, że będzie z Tobą sympatyzował. A tu obie strony nie chcą zaakceptować tego, że ta druga też uważa się za ofiarę. 


A w jaki sposób na sytuację wpływa teologia?

No właśnie, nie wiem czy zdajesz sobie sprawę, że Żydzi mają z chrześcijanami problem teologiczny. Majmonides wyraził się dość jasno i nie znajdziesz wielu rabinów, którzy mu się przeciwstawią. Ciekawe, że zupełnie świeccy ludzie, których spotykam, nie wiedzą nic o religii, ale to wiedzą. Nie będą wiedzieli nic więcej niż to, że chrześcijaństwo do idolatria. Spotkasz młodych ludzi, którzy nic nie wiedzą o religii i prawie religijnym, ale do kościoła nie wejdą właśnie dlatego.

Według mnie jest pewną arogancją myśleć w ten sposób o chrześcijanach. Mówią, że ikony i figury to poganizm i idolatria, a nie wiedzą nawet co to ten poganizm. Tyle, że brzmi bardzo negatywnie.

Na ten brak zrozumienia ma pewnie wpływ trudnią historia.

Faktycznie, mamy bardzo trudną historię. Dźwigamy ciężar doświadczenia prześladowań i Zagłady. Antysemityzm miał swój rys chrześcijański, a tradycyjny antysemityzm wciąż istnieje. Wśród Żydów lęk przed tym, że ktoś będzie próbował Cię nawrócić wciąż jest bardzo silny. Zdaża mi się, że po spotkaniu z chrześcijanami ktoś skomentuje: jasne że był dla nas miły, przecież chce nas nawrócić. To jak jakiś podstawowy instynkt.

Ale to pewnie dotyczy najstarszych, tych którzy mogli mieć własne negatywne doświadczenia?

Ciekawe jest, że starsze pokolenie znało czasem jakichś chrześcijan, zanim wyemigrowało do Izraela, więc wiedzą, że to normalni ludzie. Ale młode pokolenia, które wychowały się w Izraelu, nie wiedzą nic o chrześcijaństwie. To czego uczymy się w szkole, to żydowska historia, a tam jest niewiele miłych rzeczy o chrześcijanach. To co wiedzą to prześladowania, krucjaty, wygnanie i Zagłada. Uczysz się tego w szkole, a jednocześnie nie znasz żadnych chrześcijan, ani Europejczyków ani Arabów, więc skąd miałbyś mieć ich pozytywny obraz.

A na studiach i w dorosłym życiu? Może wtedy się czegoś dowiadują?

Kursach dla przewodników wycieczek. To poziom niższy niż uniwersytecki. Nawet nie próbuję czytać z moimi studentami tekstów. Ludzie nic nie wiedzą, bo nie chcą. To ideologiczna ignorancja. Nie chcemy się uczyć o chrześcijanach po tym wszystkim co nam zrobili. I to zwłaszcza młodzi wyrośli w tej niewiedzy.

Jest aż tak źle?

Zrobiliśmy w 2009 roku badanie, z którego wyszło, że im jesteś młodszy tym gorsze masz nastawienie. Tych, którzy przybyli tu z Europy z bolesnymi doświadczeniami zaznanymi z powodu chrześcijan można zrozumieć. Ale co z tymi z Maroka, Jemenu i Etiopii, którzy przyjęli podobną narrację? Jeśli jest miejsce, gdzie chrześcijanie nie prześladowali Żydów, to jest to Etiopia. Niestety jak wspominałam pośród młodych ludzi rośnie antagonizm wobec chrześcijan.

Co można z tym zrobić?

Można oczywiście znaleźć jakieś przestrzenie. Sama szkolę przewodników wycieczek, choć spotykam się z oporem. Ludzie bywają niezadowoleni, ale muszą tam siedzieć, bo to część kursu. Mówią, że nie dotkną Nowego Testamentu, to proponuję, żeby obejrzeli choć film. Bez jego podstawowej znajomości nie zdadzą egzaminu. Uczę też w programach przed i po armii. Ludzie też niekoniecznie chcą, ale jeśli kierownik studiów zdecyduje, muszą tam być. Również w armii już wiedzą, że muszą wiedzieć coś o chrześcijanach. Np. na kursie oficerskim, w oddziałach które działają na Zachodnim Brzegu lub na kursie o Jerozolimie. Z policją… Wystarczy, że jedna osoba otworzy drzwi.

Czy chrześcijanie w Izraelu żyją obok społeczeństwa, nie są w nim widoczni?

Są też tacy, którzy są bardzo zintegrowani z izraelskim społeczeństwem,  będąc chrześcijanami. Oni ostatnio mocno wpływają na demografię chrześcijan, na relacje chrześcijańsko-żydowskie i na priorytety kościołów. To choćby imigranccy robotnicy, uchodźcy i pochodzący z Rosji Izraelczycy. Zatem łaciński patriarcha kiedyś miał pod opieką 25 tys. arabskich katolików w Izraelu, teraz ma 70 tys. Filipińczyków i Hindusów i musi otworzyć parafie, zorganizować opiekę duchową, sprowadzić księży którzy będą służyć tym wspólnotom. Podczas liturgii w świętych miejscach musi się liczyć z tym, że przyjdą nie tylko Arabowie. To kompletnie zmienia jego priorytety. Mamy też Erytrejczyków, którzy są uchodźcami, i choć są pozbawieni prawnego statusu w Izraelu, są częścią rzeczywistości i mają własne kościoły.

Z tych wymienionych grup, to Izraelczycy pochodzący z Rosji są najbardziej zintegrowani z większościowym społeczeństwem izraelskim.

Oni emigrowali do Izraela w ciągu ostatnich 20 lat. Przyjechali często nie będąc religijni, ale stali się chrześcijanami i żyją między nami, idą do wojska, szkół. Teraz każdy ma jakąś interakcję z chrześcijaninem, ale taką konfundującą bo ten chrześcijanin zachowuje się jak Żyd, obchodzi żydowskie i chrześcijańskie święta i wierzy w Jezusa. Zajęło 10 lat zanim ujawiniły się ich religijne zainteresowania. Na początku wszyscy byli ateistami, teraz kiedy spotykam uczniów lub studentów na pytanie czy znają jakichś chrześcijan odpowiadają, że mieli jakichś w armii czy w szkole. To coś nieznanego 10 lat temu. Kościoły muszą przystosować się do nowej rzeczywistości. To zmienia też twój stosunek do chrześcijan, bo to nie tylko Arabowie i Europejczycy, ale też Twoi sąsiedzi i koledzy  z armii. Filipińczycy też zaczną w którymś momencie wstępować do armii, zostaną i dostaną prawo pobytu. Koncepcja tego, co to znaczy być miejscowym chrześcijaninem ulega zmianie.

Czyli to nie jest wyzwanie tylko dla kościołów, ale coraz bardziej dla społeczeństwa?

To coraz bardziej wyzwanie i dla Izraelczyków, bo choćby religijna rodzina żydowska teraz może mieć pomoc domową, która jest religijną chrześcijanką, i która nosi krzyżyk, czy medalik z Matką Boską i idzie w niedzielę do kościoła.

Hana Bendkowski jest dyrektorką programową Jerozolimskiego Centrum Relacji Chrześcijańsko-Żydowskich. Religioznawczyni, zaangażowana w relacje chrześcijańsko-żydowskie.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Teolożka i publicystka a od listopada 2020 r. felietonistka „Tygodnika Powszechnego”. Zajmuje się dialogiem chrześcijańsko-żydowskim oraz teologią feministyczną. Studiowała na Papieskim Wydziale Teologicznym w Warszawie i na Uniwersytecie Hebrajskim w… więcej