Irak wkrótce potem

z Brukseli

13.04.2003

Czyta się kilka minut

Dopóki w Iraku słychać strzały, dyskusja, jak kraj ten będzie wyglądać po obaleniu dyktatora, może wydawać się przedwczesna. Ale nie jest. Amerykański sekretarz stanu Colin Powell rozmawiał w Brukseli nie o wojnie, ale o pokoju. I nie o tym, jak ograniczyć udział Europejczyków w porządkowaniu sytuacji, ale jak pogodzić ich obecność w Iraku z amerykańską racją stanu.

Trudno zakładać, że po zakończeniu wojny Amerykanie od razu oddadzą Narodom Zjednoczonym kontrolę nad tym terenem. Silna obecność USA w Iraku wydaje się konieczna: bez niej trudno będzie osiągnąć jakiekolwiek bezpieczeństwo. Im będzie jednak dłuższa, tym prędzej się okaże, że nie może być jedyna. Nad obecnością w Iraku będzie musiało pomyśleć choćby NATO, jeżeli nękany kryzysem wiarygodności sojusz nie chce się zmienić w klub dyskusyjny.

Trudniej z obecnością Unii Europejskiej. Amerykanie widzą w niej trochę kasjera, a taka pozycja nie odpowiada ambicjom wspólnoty. Po kłótniach związanych z polityką Busha wobec Husajna jest mało prawodopodobne, by 15-tka, a wkrótce 25-tka, chciała płacić amerykańskie rachunki. Brukselskie rozmowy Powella pokazały, że UE gotowa jest do wysiłku finansowego, ale pod warunkiem, że i ona będzie miała wpływ na proces demokratyzacji Iraku.

Pozostaje sprawa Narodów Zjednoczonych. Powell nie przekreśla ich znaczenia. Wie też, że po zakończeniu interwencji rola ONZ może tylko wzrosnąć. Ale co konkretnie ONZ będzie mogła uczynić w Iraku, zależy od rozwoju sytuacji. Ważne natomiast, że obecność Powella w Brukseli perspektywę współpracy społeczności międzynarodowej uczyniła jaśniejszą.

Interwencją z zewnątrz można obalić reżim. Nie sposób zadekretować trwałego porządku. Irak nie może stać się amerykańskim protektoratem. Nie taki był i jest sens amerykańskiej interwencji. Dlatego „Irak wkrótce potem“ musi stać się polem współdzialania nie tylko międzynarodowych organizacji, ale i kilku silnych państw, Rosji, Francji, Chin, także i Niemiec.

Marek Orzechowski z Brukseli

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 15/2003