Inność, wolność

Michał Głowiński: KRĘGI OBCOŚCI - autor przez dziesięciolecia znany był jako świetny teoretyk i historyk literatury, krytyk i eseista. Później pojawiły się jego pisane do szuflady analizy języka peerelowskiej propagandy.

11.05.2010

Czyta się kilka minut

Wraz z "Czarnymi sezonami" - jedną z najważniejszych polskich książek o czasach Zagłady - objawił się Głowiński-prozaik, eksploatujący w kolejnych zbiorach opowieści pokłady własnej pamięci. Czasem też - notujący w prozatorskich miniaturach obrazy, portrety, refleksje, sny. Teraz przyszedł czas na autobiografię.

W drukowanej w tym numerze "TP" rozmowie Michał Głowiński opowiada Katarzynie Kubisiowskiej o nękającej go klaustrofobii, mającej być może źródło w przeżyciach wojennych, i o terapii, jakiej się poddał, by się z tym problemem uporać. "Z klaustrofobii się nie wyleczyłem, ale za to gruntownie uporządkowałem własną biografię" - mówi. "Kręgi obcości" czytać można jako zamknięcie terapii, definitywne wyjście z ukrycia, które dotyczy także - rzecz u nas wciąż rzadka - własnej orientacji seksualnej. Iwaszkiewicz czy Mycielski pisali o swoim homoseksualizmie w dziennikach, które przeczytaliśmy dopiero po ich śmierci; spośród wybitnych pisarzy polskich bodaj tylko Julian Stryjkowski powiedział o tym wprost jeszcze za życia.

Jest to więc autobiografia bardzo szczera - a równocześnie, jeśli idzie o sposób opowiadania, szalenie powściągliwa. Autor rozdwaja się jakby na dwie postacie, z których druga jest obiektywnym kronikarzem życia pierwszej i z pewnym dystansem opowiada o wydarzeniach najbardziej nawet dramatycznych. Co nie znaczy, że brak tu emocji, uczuć - ale i one zostały raczej opowiedziane niż wykrzyczane. A przecież jest to historia o odebranym dzieciństwie i niewyobrażalnej wojennej traumie, zakończona wprawdzie szczęśliwie - autor i jego rodzice wojnę przetrwali - jednak pozostawiająca bohatera nie tylko z psychicznymi ranami, których pewnie nie da się zagoić, ale też z pytaniami bez odpowiedzi. "Dlaczego ja, dlaczego mnie właśnie spotkało to wyróżnienie największe w czasie trwania Zagłady, wyróżnienie życia? Dlaczego mnie, a nie choćby mojego nieco młodszego kuzyna, Adasia Rozenowicza, zagazowanego w komorach Treblinki, gdy miał lat osiem?".

"Kręgi obcości" to książka bogata. Jest poruszającą próbą odtworzenia dziejów własnej rodziny, w sytuacji, gdy większość jej członków zginęła w Zagładzie i trudno czasem nawet odnaleźć ich imiona. Jest precyzyjnym obrazem rzeczywistości okupacyjnej, w którym znalazło się miejsce i na szmalcowników, i na zwykłą inteligencką rodzinę, zaangażowaną w konspirację i udzielającą na chwilę schronienia żydowskiemu dziecku, i na postacie tak niezwykłe, jak Irena Sendlerowa i zakonnice z Turkowic. Jest przyczynkiem do dziejów antysemityzmu (katecheta w szkole w Pruszkowie!). Jest sprawozdaniem z drogi naukowej autora i spłaceniem długu mistrzom i mistrzyniom. Jest wreszcie wielostronnym i uczciwym portretem Peerelu, zwłaszcza zaś kultury tamtej epoki.

Apogeum stalinizmu przeżywał Głowiński jako student warszawskiej polonistyki. Nigdy nie był marksistą, dwa lata po Październiku rozpoczął pracę jako asystent w Instytucie Badań Literackich (IBL, powołany w okresie "przyspieszonego stalinizowania polskiej kultury", odszedł już od swoich początków, by wkrótce stać się wyspą niezależności intelektualnej). W końcu lat 70. podpisał deklarację Towarzystwa Kursów Naukowych i zaczął w "drugim obiegu" publikować prace o nowomowie. Bagatelizuje tamto zaangażowanie, było ono jednak świadectwem odwagi i ważnym znakiem dla innych. Można go nazwać świadkiem obiektywnym. W ocenach aktorów tamtego czasu bywa bezlitosny, umie jednak docenić tych, którzy z zamordystów stali się liberałami. No i pokazuje, jak rozwijała się ówczesna humanistyka i literatura, jak bogate bywało życie kulturalne. Co nie jest obroną Peerelu, jedynie oddaniem sprawiedliwości tym, którzy umieli wykorzystać wszelkie luki w systemie, zachować wewnętrzną wolność i dzielić się nią z innymi. Dodajmy - jak sam autor "Kręgów obcości". (Wydawnictwo Literackie, Kraków 2010, ss. 536.)

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Tomasz Fiałkowski, ur. 1955 w Krakowie, absolwent prawa i historii sztuki na UJ, w latach 1980-89 w redakcji miesięcznika „Znak”, od 1990 r. w redakcji „TP”, na którego łamach prowadzi od 1987 r. jako Lektor rubrykę recenzyjną. Publikował również m.in. w… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 20/2010