Imię Afryki

Abp Telesphore Mpundu: Nasz afrykański Kościół bez kobiet by nie istniał. Mężczyzna to jedynie drugie 50 procent. Nie ma innej drogi jak współpraca. Rozmawiała Joanna Bątkiewicz-Brożek

13.10.2009

Czyta się kilka minut

Abp Telesphore Mpundu / fot. Joanna Bątkiewicz-Brożek /
Abp Telesphore Mpundu / fot. Joanna Bątkiewicz-Brożek /

Joanna Bątkiewicz-Brożek: Ksiądz Arcybiskup mówi o sobie jako o "produkcie misyjnej pracy" w Afryce.

Abp Telesphore Mpundu: Tak, pochodzę z północy Zambii. Moja matka została ochrzczona jako mała dziewczynka, ojciec w dorosłym wieku, tylko dziadkowie po stronie matki byli katolikami. Chrześcijaństwo w Afryce jest młode. Dopiero dzisiejsi 30-latkowie mogą określić się jako pokolenie pierwszych chrześcijan. Z dzieciństwa pamiętam tylko jednego księdza. Dzisiaj w Lusace na 220 księży tylko 45 nie jest misjonarzami.

Pierwszym biskupem w Zambii (1956 r.) był polski jezuita, późniejszy kardynał Adam Kozłowiecki.

Poznałem go jeszcze jako nastolatek, odwiedził moje strony rodzinne jako metropolita Lusaki. Przez myśl mi nie przeszło, że mógłbym zostać kiedyś jego sukcesorem.

Jego bezpośrednim następcą został abp Emmanuel Milingo - postać kontrowersyjna...

Nikt dziś nie ujmuje jego postulatów o zniesieniu celibatu w kategoriach prerogatyw. Watykan ekskomunikował abp. Milingo nie za to - jak podały media - że ożenił się w sekcie Moona z Koreanką. Milingo sam wtedy odszedł z Kościoła, ale po interwencji papieża uznał swoje małżeństwo za nieważne i powrócił. Sankcje nałożono na niego, gdy bez zgody Stolicy Apostolskiej wyświęcił żonatych księży na biskupów i w 2006 r. założył prałaturę personalną "Żonaci księża - teraz". Kiedy ponownie ogłosił wystąpienie z Kościoła, wielu zwolenników jego idei było rozczarowanych.

Jak Afrykańczyk czuje się w europejskim Kościele?

Jak w domu. Moja diecezja przyjaźni się z katowickim metropolitą abp. Damianem Zimoniem, a Kościół śląski zalał nas misjonarzami. Każdy pobyt tu traktuję jak pielgrzymkę. W Polsce wrażenie robi liczba ludzi, dla których wiara jest integralną częścią życia. Tak myślę, patrząc na rodziny modlące się wspólnie z dziećmi w Częstochowie czy na pielgrzymkę mężczyzn do Piekar Śląskich.

W Afryce to niewyobrażalne?

Na razie mało prawdopodobne. Rodziny afrykańskie nie mają zwyczaju wspólnej modlitwy. Chrześcijaństwo w Zambii ma trudności z przenikaniem do życia publicznego.

Czy Ksiądz Arcybiskup gra w piłkę nożną?

Oczywiście! Choć w Lusace brakuje mi czasu. Często gram z polskim misjonarzem o. Waldemarem. Nawet tu do Polski wziąłem buty piłkarskie i koszulkę. Ale dlaczego Pani pyta?

Bo futbol to ponoć "religia" w Lusace, a Kościół piłkę wykorzystuje do ewangelizacji i jako narzędzie w walce z HIV.

To prawda. Wygląda to tak: spotyka się grupa młodych, chłopaków i dziewczyn (mamy też damskie drużyny!), i do rytuału należy tzw. krótka edukacja o chorobach zakaźnych. Trener mówi o drodze przekazywania HIV, o abstynencji. Z piłką w ręce, na boisku, na wyrywki odpytuje najmłodszych: "Jeśli napijesz się z kubka chorego na AIDS taty, zarazisz się, bo tam jest jego ślina. Prawda czy fałsz?". Wygrywa ten, kto pierwszy wyciągnie karton z właściwym napisem: prawda lub fałsz.

I to przynosi rezultaty?

Boisko to świetne pole do walki z samym sobą. Wśród graczy są nie tylko katolicy, także niewierzący czy wyznawcy innych religii. Nie chodzi o nachalne nawracanie, ale o edukację zdrowotną. Jeśli masz kontakt z młodymi, to nie ma na co czekać! Trzeba działać. Wstrzemięźliwość i wierność w małżeństwie pokazujemy jako coś atrakcyjnego.

A jednak w Zambii wciąż jest najwięcej zachorowań na AIDS...

5 lat temu szacowano, że ponad 20 proc. populacji Zambii choruje. Później obserwowaliśmy spadek do 16 proc. Ostatni rok to tendencja wzrostu. Młodzi ludzie rozpoczynają aktywność seksualną w wieku 14 lat. Mniej więcej do 20. roku życia co piąty z nich jest już zakażony HIV.

Czyli futbol nie jest aż tak skuteczny?

Skuteczny w tym sensie, że niektórzy młodzi po raz pierwszy słyszą o wartości abstynencji właśnie od trenera lub księdza przy piłce. W Lusace swego czasu propagowano hasło "Wykorzystaj życie". Kościół szybko zareagował, pokazując swój punkt widzenia i "reklamując" inny styl zachowań: szacunek do partnera, świadome podjęcie współżycia po ślubie. Wysokie wymagania, a nie łatwizna!

Czyli "nie" prezerwatywom?

Zdecydowanie. Afryka nie chce kondomów. Trzeba to wyraźnie powiedzieć, że narzucono je nam - mówiono: "Wy, Afrykanie, musicie używać prezerwatyw, bo jesteście moralnie słabi". To uwłaczające!

Słowa Benedykta XVI z ostatniej pielgrzymki do Afryki, na które świat zareagował tak burzliwie, to echo waszego głosu?

Papieskie słowa w Afryce przyjęto jako gest zrozumienia i wsparcia. Kościół przekonuje Afrykanów, że są ludźmi wolnymi i sami powinni dokonać wyboru. Jeśli nawet ci, którzy do Afryki masowo przywożą prezerwatywy, udowodniliby, że to 100-procentowa ochrona przed AIDS, i tak będziemy protestować jako Kościół, bo cóż to za moralność?! Założyć kondom i używać życia? A rodzina?

Oskarżenia pod adresem papieża o przyczynienie się do śmierci tysięcy Afrykańczyków przez odrzucenie prezerwatyw wywołały u nas oburzenie. Europejskie media udawały, że tego nie słyszą. Za kogo uważają się europejscy politycy, żeby w naszym imieniu szkalować papieża?! Czy którykolwiek z nich przyjechał do Zambii, Zimbabwe, rozmawiać z nami? Czy pytali nasze kobiety, matki, dziewczęta, o efekty - dalekosiężne - używania kondomów? Przekonywanie do słuszności użycia prezerwatywy jest krótkowzroczne i otwiera drzwi do nadużyć i instrumentalnego traktowania przede wszystkim kobiet.

Co Kościół robi, by podnieść status kobiety na kontynencie?

To nadal trudny temat. Tłumaczymy, że mężczyzna w domu jest również po to, by żonie służyć. Że najpierw ma patrzeć na nią przez pryzmat miłości i szacunku. Że właśnie wtedy wzrośnie jego znaczenie. Jeśli dzieci w domu będą widziały szacunek rodziców do siebie, będą się szybciej i w spokoju rozwijać, co przełoży się na społeczeństwo. Te oczywistości w Afryce są trudne do przełożenia na praktykę i często zdecydowanie odrzucane. Musimy np. mężczyznom uświadamiać, że kobiety mają ważne miejsce również w Kościele. Mówiąc szczerze, nasz afrykański Kościół bez kobiet by nie istniał! One pracują niewiarygodnie ciężko. Mężczyźni nie chcą się angażować. Ale kiedy jakaś kobieta ma zadecydować o czymś w parafii, to nagle pojawiają się mężczyźni. Z wyższością kręcą głowami - nie ma mowy, wy jesteście tylko kobietami, decyzje podejmujemy my!

I co wtedy?

Kobieta jest istotą uprzywilejowaną, tłumaczymy, bo jest 50-procentowym odbiciem obrazu Boga. Mężczyzna to jedynie drugie 50 procent. Nie ma innej drogi jak współpraca.

Kościół afrykański pełni także rolę mediatora w życiu publicznym. Z jakim rezultatem?

Polityka generuje u nas nieustanne konflikty, często krwawe. Kościół jest katalizatorem zmian.

Gdy w Zambii na włosku wisiał konflikt zbrojny, Konferencja Episkopatu próbowała doprowadzić do spotkania polityków. Trzeba było znaleźć neutralne miejsce do negocjacji, bo żadna ze stron nie chciała przyjść do siedziby przeciwnika. Zaproponowaliśmy katedrę i udało się uniknąć rozlewu krwi. Niestety, przydarzyło się to Rwandzie. Kilku biskupów próbowało się tam przedostać i przypłacili to życiem w publicznej egzekucji. Podziały między Hutu i Tutsi sięgają dalekiej przeszłości, są zakorzenione zbyt głęboko w świadomości. Nie udało się zapobiec zbrodni ludobójstwa. Do dziś zadajemy sobie pytanie, czy zrobiliśmy wszystko, co można było. I dochodzimy do gorzkich wniosków.

Jakie znaczenie może mieć październikowy Synod dla Afryki?

Chcemy poczuć się częścią Kościoła Powszechnego. Z Afryką jest trochę jak z dzieckiem, które rodzi się, wszyscy się cieszą, ale kłócą się o jego imię. Jeśli dziecko zachoruje i umiera po kilku dniach, bez imienia, to tak jakby nie należało do rodziny. Dlatego tak ważne jest dla nas, Afrykańczyków, nadanie imienia i poczucie wspólnoty z innymi.

Abp Telesphore George Mpundu jest Metropolitą Lusaki w Zambii.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 42/2009