Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Andrzej Meller, korespondent "Tygodnika Powszechnego" z ogarniętej rewolucją Libii, teraz codziennie w serwisie internetowym "TP"!
Poniedziałkowy wieczór na Placu Zielonym albo na Placu Męczenników, jak mówią teraz w Trypolisie. Mężczyzna na długiej drabinie wiesza duży, widoczny napis na murach fortecy: "Do wszystkich bojowników! Nie strzelajcie w powietrze, to może spowodować czyjąś śmierć". Słusznie. Dzień wcześniej z rusztowania na placu nagle zleciał chłopak. Dopadła go zbłąkana kula. W weekend pijani wolnością powstańcy strzelali w powietrze od końca "śniadania" do "kolacji" (czyli od 20:30 do około trzeciej w nocy; trwa Ramadan, więc wszystkie posiłki spożywa się po zmroku). Parę pocisków spadło na dach gdzie siedziałem z Maria Albą i Chavim z Radio Katalunya. Jeden uderzył w antenę na dachu, a kolejny przeleciał mi tak blisko goleni, że postanowiłem więcej nie palić papierosów w nocy na zewnątrz.
- Alba, zrelaksuj się, poczuj powietrze w brzuchu - żartuję, nasladując Albę, katalońską dziennikarkę, która noc wcześniej, kiedy też śmigały obok kule, namawiała mnie na jogę na dachu.
Tylko jak zabronić się cieszyć tym setkom tysięcy cywilów i powstańców, którzy pierwszy raz w życiu mogą się swobodnie zebrać i radować?
- Pierwszy raz możemy pokazać nasze uczucia! Pierwszy raz od 42 lat! - mówi Mohammed, może 25-letni chłopak. - Kiedy w lutym zebraliśmy się tu na placu, żądając zmian, kaddafiści otworzyli ogień. Kiedy chcieliśmy udzielić pierwszej pomocy rannym, zaczęli do nas strzelać snajperzy. Dziś jesteśmy bardzo, bardzo szczęśliwi, potrzebujemy czasu ale zbudujemy demokrację i wolność - mówi podekscytowany mieszkaniec libijskiej stolicy, a na scenie i na całym placu oraz ulicach do niego dochodzących rozpoczyna się pełna życia. Fiesta wolności.
Powstańcy strzelają trochę, bez przesady. Chavi, którego wcześniejsza ilość wystrzałów doprowadzała do szału, jest zadowolony. Też się zastanawiałem: ile można? Proszą nas o pomoc, a strzelają godzinami w powietrze z działek przeciwlotniczych. Ile to może w sumie kosztować, taka jedna imprezka? Dziesiątki tysięcy, setki tysięcy złotych?
- Jak ja tym młodym zazdroszczę - mówi Alba. - Nawet ty, staruszku, może polecisz w kosmos, może oni, jak będą chcieli, moja 10-letnia córeczka Christina to na pewno, bo ją będę namawiać, ale ja? Mam 53 lata, ja już nie polecę - prawie jak codzień powtarza Katalonka.
- Mnie w inne światy na razie nie ciągnie - mówię. - Mnie wystarczy, jeśli zobaczę najwięcej, ile się da, na Ziemi - tłumaczę, prawie jak codzień.