I co dalej?

Tygodnik Powszechny" sprawił swoim Czytelnikom szczególny prezent - przedgwiazdkowy zresztą. Była to wkładka zatytułowana "Bioetyka katolicka", wydana wspólnie z pięcioma innymi tygodnikami katolickimi i Katolicką Agencją Informacyjną (wszystkie one wydały ten sam tekst). Do tego faktu odniósł się ksiądz Adam Boniecki w numerze gwiazdkowym, ubolewając, że w reakcjach prasowych odczytano go jako wzniecenie wojny światopoglądowej, a nawet politycznej i partyjnej.

28.12.2009

Czyta się kilka minut

Wydarzenie jest naprawdę bardzo ważne, i to nie jedynie z racji samego meritum tematycznego. I nie tylko dlatego, że pierwszy raz od dawna pojawia się wspólna inicjatywa tak wielu katolickich tytułów. Ale nadto nasuwa to wiele pytań, i nie jest wcale jasne nie tylko, czy padną na nie odpowiedzi, ale nawet - czy zostaną wyrażone.

Broszura wydana przez siedem katolickich mediów nie zawiera żadnej wspólnie wypracowanej wypowiedzi grona dziennikarzy katolickich. Jest antologią różnych tekstów publicystycznych, w których zabiera głos paru hierarchów, paru duchownych, paru świeckich. Redaktor naczelny "Tygodnika" pisze w komentarzu, że chodziło o przedstawienie nauki Kościoła. Ale to przecież działo się od dawna na wszystkich łamach, a i te wypowiedzi czy analizy mogły po prostu ukazać się teraz w różnych tytułach. Więc pytanie o cel inicjatywy staje się oczywiste. Tym bardziej że broszura ukazuje się nie tylko jako temat, ale jako odniesienie do leżących w Sejmie kilku projektów ustawy regulującej sprawę zapłodnienia pozaustrojowego. Ksiądz Adam odrzuca jako niesprawiedliwe sugerowanie, iż katolickie pisma mają zamiar wpływać na kampanię ustawodawczą. Ależ oceny wystawione w broszurze przez jednego z katolickich autorów pod kątem zgodności lub niezgodności projektu z nauką Kościoła są absolutnie jednoznaczne: metoda in vitro jest moralnie zła. Zła jako taka. Dlatego pada stwierdzenie: tylko całkowity zakaz stosowania tej metody (w projekcie przewidującym kary więzienia dla lekarzy) należy uważać za zgodny z nauką Kościoła. Mogłoby z tego stwierdzenia nic nie wynikać?

Wspólne wydanie broszury musi być rozumiane jako aprobata dla wszystkich w niej tekstów i stwierdzeń. Dlatego pytanie o założony cel jej wydania i o dalszy ciąg tej inicjatywy nie są żadną niesprawiedliwością, ba, są oczywiste. Już zresztą padły i padać winny. A od dania przekonujących odpowiedzi zależy bardzo wiele dla bardzo wielu.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Dziennikarka, publicystka, felietonistka, była posłanka. Od 1948 r. związana z „Tygodnikiem Powszechnym”, gdzie do 2008 r. pełniła funkcję zastępczyni redaktora naczelnego, a do 2012 r. publikowała felietony. Odznaczona Krzyżem Komandorskim Orderu Odrodzenia… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 01/2010