Hotel równych szans

Staraniem polskich pallotynów w Paryżu na przedmieściu Arcueil powstał hotel akademicki: Dom Jana Pawła II dla studentów z Europy Środkowej i Wschodniej. O jego działalności opowiada dyrektor i duszpasterz mającej tu siedzibę polskiej parafii.

MAREK RAPACKI: - Jakie były początki Domu?

KS. MARIAN FALEŃCZYK: - Dom studenta im. Jana Pawła II - Foyer Jean-Paul II przy ulicy Lourmel w XV. okręgu Paryża - powstał z podszeptu kard. Wojtyły, który w lipcu 1977 r. odwiedził Paryż na zaproszenie pallotynów. Był wówczas w domu dla polskich dziewcząt w Bagneux, prowadzonym przez s. Marię od Krzyża - filozofkę, siostrę pianisty Mieczysława Horszowskiego. Tam właśnie powiedział, że byłoby dobrze, gdyby taki dom powstał także dla studentów: “O ile sobie przypominam, a byłem tu w latach 1947-48, jest problem z zakwaterowaniem polskich studentów w Paryżu". Gdy kardynał został papieżem, kilka osób zabrało się do działania. Byli wśród nich m.in.: siostra Maria, nieżyjący już znany adwokat Théo Lombard, ks. Tadeusz Tomasiński. W 1981 r. kupili budynek, w listopadzie uruchomili Foyer, dające schronienie czterdziestu osobom, w ciasnych pomieszczeniach i dość spartańskich warunkach.

Dom otwierano w warunkach luzu i nadziei pierwszej “Solidarności". W Paryżu było mnóstwo młodych Polaków, po raz pierwszy na Zachodzie. Ale w miesiąc po inauguracji ogłoszono stan wojenny... Pomagaliśmy młodym znaleźć nocleg, załatwialiśmy karty pobytu, pracę, studia czy opiekę medyczną. Przełożeni skierowali mnie do ośrodka w październiku 1982 r.

- ...jako młodego księdza, w wieku zbliżonym do "klienteli" Foyer.

- Tak, w trzecim roku kapłaństwa. Miałem administrować domem, ale zacząłem od duszpasterstwa. Wkrótce myślałem już o kupnie, wynajęciu czy wybudowaniu większego budynku. Zacząłem przyjmować także Czechów, Słowaków, Ukraińców, Rosjan, Rumunów. Część z nich otarła się już o Polskę. Rozmawiając z nimi zorientowałem się, że doświadczenia, jakie wynieśli z naszego kraju, są niepokojące, a złożoną historię wzajemnych stosunków przedstawia się nie dość obiektywnie nawet w wydawnictwach drugiego obiegu. Pomyślałem, że trzeba się spotykać na gruncie neutralnym i rozmawiać w obcym dla wszystkich języku. To dawało równe szanse w dialogu.

Drugi argument za otwarciem nowego domu wiązał się z tym, że coraz więcej mówiło się o wspólnej Europie. Dojrzewała myśl o przygotowaniu dla niej kadr złożonych z ludzi, którzy by się znali i ufali sobie. W pierwszych latach transformacji młodzi z krajów dawnego bloku totalitarnego zdobywali tu praktyczną wiedzę o regułach demokracji i gospodarki rynkowej.

Budowa domu była ogromnym przedsięwzięciem, choćby ze względów finansowych. Sprzedaliśmy budynek w XV okręgu i wzięliśmy olbrzymi kredyt. Najpierw szukaliśmy miejsca, gdzie można pobudować nie tylko dom, ale i kaplicę. Tymczasem znaleźliśmy miejsce z już gotową kaplicą. Wzniesiona w latach 1927-29 przez najwybitniejszego z braci Perret, Augusta - pioniera architektury żelbetonowej - niszczała od lat. Sklasyfikowana jako zabytek, stanowiła przeszkodę dla zabudowy: inwestorzy nie mogli jej zburzyć, a nie wiedzieli, co z nią zrobić. Kupiliśmy więc działkę o wiele taniej i uratowaliśmy kaplicę.

- Powstał obiekt wymarzony: z częścią gospodarczą, świetlicą, kafeterią...

- Mamy ponad 130 pokoi, na ogół jednoosobowych, choć jest również kilka większych, dla małżeństw. Jeden lub dwa pokoje zachowujemy dla chorych dzieci z Polski, które są operowane w paryskich szpitalach. Wśród studentów i młodych pracowników naukowych najwięcej jest Polaków, nieco Francuzów, reszta to goście z całego świata. Wszystko, naturalnie, nie jest dziełem jednej osoby. Ogromnie przyczynili się do tego ksiądz superior Henryk Hoser, ks. Leszek Woroniecki oraz wielu innych.

- Ksiądz musi spłacać kredyt, więc jak na polską kieszeń jest tu dość drogo.

- Na pewno taniej niż we francuskich hotelach akademickich. Część studentów ma stypendia, zresztą większość pracuje na pół etatu bądź z doskoku. Niektórym pomagają rodziny. Wszystkim przysługuje dotacja do mieszkania, obniżająca koszta nawet o 30 do 40 proc.

- W Arcueil zapewnia Ksiądz także bogaty program duszpasterski.

- Na rue Lourmel przychodzili głównie młodzi Polacy i stąd wywodzi się nasze duszpasterstwo rodzin polskich i mieszanych. W sumie parafia polska w Arcueil - jedna z pięciu w Paryżu i okolicach - skupia dziś ponad pół tysiąca osób, prowadzi katechizację w dziewięciu grupach dziecięcych oraz regularną katechizację dorosłych. Mieliśmy też dwanaście powołań.

- Poza duszpasterstwem, do którego zjeżdżają co niedzielę Polacy z aglomeracji paryskiej, ma ksiądz program dla studentów z innych krajów.

- Stałym punktem są sobotnie Msze o osiemnastej, odprawiane po francusku. Przychodzą na nie katolicy, ale czasami również prawosławni i osoby poszukujące. Dwie koreańskie studentki - jak twierdzą - u nas w kaplicy zyskały wiarę. W ostatnią Wielką Sobotę zostały uroczyście ochrzczone i przystąpiły do I Komunii. W październiku codziennie odmawiamy różaniec. Organizujemy także uroczystości i spotkania poświęcone etyce, filozofii, teologii, kursy przedmałżeńskie. Wiele spotkań przygotowujemy wspólnie z innymi grupami narodowymi. Ważny jest codzienny kontakt mieszkańców z kapłanem. Wbrew pozorom młodzi wymagają od niego wiele i słusznie, bez względu na to, czy są wierzący, czy nie.

- Ksiądz przyjaźnił się z ks. Józefem Tischnerem...

- Poznaliśmy się w 1984 r., w najgorętszych czasach Lourmelu. Ks.Tischner dość regularnie wygłaszał tam konferencje. Zachęcał do budowy Domu. Systematycznie korespondowaliśmy. Był dla mnie autorytetem, a jego poczucie humoru traktowałem jako czwartą cnotę teologiczną. Potrafił rozmawiać z równym sobie mędrcem, ale też natychmiast znajdował wspólny język z kimś prostym czy naiwnym. Z pogodą ducha i ufnością spotykał ludzi tam, gdzie są, starał się ich rozumieć i im towarzyszyć. W sprawach zasadniczych był jednak stanowczy. Nie absolutyzował tego, co relatywne, i nie relatywizował tego, co absolutne.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 39/2004