Historia na płótnie

Ekspresyjne płótna Matejki ukształtowały sposób widzenia narodowej historii przez kilka pokoleń Polaków. Ale dzieło Matejki to tylko jeden z ostatnich epizodów ważnego rozdziału w dziejach sztuki europejskiej. Wiek XIX, wiek historyzmu, wyniósł bowiem malarstwo historyczne na szczyty hierarchii gatunków w sztukach plastycznych.
 /
/

Później, gdy zatriumfowała linearna wizja rozwoju sztuki nowoczesnej i łaskawym okiem patrzono jedynie na tych dziewiętnastowiecznych twórców, których uznano za prekursorów odkryć artystycznych stulecia następnego, autorzy historycznych “machin" znaleźli się w niełasce, a ich podziwiane wcześniej obrazy znikać poczęły w czeluściach muzealnych magazynów. Wielkiego romantyka Delacroix - pisze Maria Poprzęcka - “dwudziestowieczna francuska historia sztuki z uporem kreowała na prekursora nowoczesnego koloryzmu, rzekomo wyzwalającego malarstwo z krępujących go pęt literatury", choć jego twórczość przesycona jest wątkami poetyckimi i mitycznymi, historią i literaturą właśnie.

***

Książka Marii Poprzęckiej o malarstwie historycznym pokazuje, z jak różnorodną materią mamy tutaj do czynienia. Kolejne eseje poświęcone są obrazom o różnej randze i renomie, w których na rozmaite sposoby próbowano rozwiązać podstawowy dylemat: jak za pomocą sztuki niemej i nieruchomej prowadzić dynamiczną narrację historyczną, opowiadać o wydarzeniach dziejących się w czasie. Autorka podkreśla, że nie można tu oddzielać “ikonografii" od “artyzmu", że wybór formy i środków artystycznych w malarstwie historycznym ściśle wiąże się z założonym celem i wpływa następnie na kształtowanie wyobraźni odbiorcy.

Opowieść Poprzęckiej rozpoczyna się od trzech arcydzieł powstałych we wcześniejszych stuleciach, jednak analiza “Rodziny Dariusza przed Aleksandrem" Veronese’a (ok. 1560), “Przybycia Marii Medici do Marsylii" Rubensa (1625) i “Poddania Bredy" Velázqueza (1634-35) służy przede wszystkim uwydatnieniu zmian, jakie w malarskim przedstawianiu wydarzeń historycznych dokonały się w wieku XIX. Tę właściwą, dziewiętnastowieczną galerię otwiera grupa dzieł związanych z epoką napoleońską, przykład sztuki - nierzadko wybitnej! - wprzęgniętej w machinę propagandową. Tak jest w dwóch płótnach Davida (słynnym “Bonapartem na Przełęczy Św. Bernarda" i gigantycznej “Koronacji Napoleona") i w “Napoleonie wśród zadżumionych w Jaffie" Grosa, gdzie epizod z wyprawy do Egiptu i Syrii posłużył do stworzenia wizerunku wykorzystującego stare religijne schematy obrazowe i ukazującego Bonapartego jako prawowitego następcę dawnych monarchów, którym przydana była władza uzdrawiania...

Najosobliwszy z “napoleońskich" obrazów namalował Anne-Louis Girodet de Trioson. Rozwlekły tytuł - “Cienie francuskich bohaterów poległych za Ojczyznę, wiedzione przez Zwycięstwo, odwiedzają pośród chmur cienie Osjana i jego wojowników, którzy święcą z nimi Święto przyjaźni" - streszcza zawartość, niewiele jednak mówi o dziwacznej formie. “Owocem nieprzytomnej wyobraźni" nazwał go David, dodając, że postaci celtyckiego barda i jego orszaku są “z kryształu" (Poprzęcka zauważa złośliwie, że jest to raczej półprzejrzysta galareta). Najciekawsze zaś, że owo dzieło zaświadczające o preromantycznej fascynacji apokryficznymi “Pieśniami Osjana", przepojone klimatem każącym myśleć o współczesnych filmach fantasy, kompozycyjnie oparte jest na... dziełach Rubensa.

Wśród przywołanych przez Poprzęcką napoleoników jest i obraz polski. “W polskiej sztuce XIX wieku rzadko kiedy tak się działo, aby jakieś doniosłe wydarzenie zyskało sobie doskonalszy pomnik malarski niż literacki czy poetycki" - pisze autorka. Wyjątkiem od tej dysproporcji między XIX-wiecznym polskim malarstwem a poezją jest “Somosierra" Michałowskiego, niekwestionowane arcydzieło, porywająca romantyczna wizja bitwy, przenosząca ją w sferę mitu. Kilka stron dalej znajdziemy nieskończenie słabsze “Ostatnie chwile Wandy" Maksymiliana Antoniego Piotrowskiego. Ale ów sztywnawy wizerunek “Wandy, co nie chciała Niemca", wykonany z akademicką poprawnością nabytą przez Piotrowskiego od... niemieckich nazareńczyków, cieszył się wśród współczesnych ogromną popularnością i żadnych rozdźwięków w nim nie wyczuwano, uważając za “poemat piękniejszy, szczytniejszy, trwalszy, niż te utwory pióra, jakie na cześć tej dziewicy pojawiły się kiedykolwiek w naszej literaturze"...

Polskie wątki i polskie paradoksy pojawiają się w tej arcyciekawej książce wielokrotnie. Przede wszystkim, co oczywiste, w analizie kilku obrazów Matejki, począwszy od odnalezionego niedawno wczesnego “Otrucia królowej Bony", malowanego w stylu Paula Delaroche’a (ten francuski mistrz historycznych “machin" też oczywiście jest w książce obecny, “słodko potwornym" płótnem “Egzekucja Lady Jane Grey"). Omawiając “Skargę", “Rejtana", “Wernyhorę" czy “Hołd Pruski", Poprzęcka pokazuje, jak Matejko kształtuje swą emocjonalną i niezwykle sugestywną wizję polskich dziejów, zmagając się przy tym z pomieszaniem porządku realistycznego i alegorycznego. “Przybyły z prowincjonalnego Krakowa, zagrzebany w starych kronikach, zatopiony w swoim widzeniu i sztuki, i historii, doskonale obojętny na artystyczne »trendy«, Matejko okazuje się tu uczestniczyć w tych samych konfliktach, które były udziałem wielkich ówczesnych malarzy, takich jak Gustave Courbet czy Adolph von Menzel".

Jest Henryk Rodakowski, którego chłodna i powściągliwa, kompozycyjnie wysmakowana “Wojna kokosza" skazana była na przegraną w konfrontacji z “gorącymi", rozrachunkowymi dziełami Matejki. Jest Józef Simmler ze “Śmiercią Barbary Radziwiłłówny" (1860); reakcje współczesnej publiczności wobec tego obrazu Poprzęcka porównuje z... pośmiertnym kultem księżnej Diany. I jest Henryk Siemiradzki, o którego przynależność narodową toczyliśmy spór z Rosjanami i pewnie dlatego zapomnieliśmy o jego przechowywanym w moskiewskim muzeum “Pogrzebie wodza Rusów".

Przypomniane przez Poprzęcką obrazy pełniły funkcje najróżniejsze: służyły propagandzie albo edukacji historycznej, były chłodną rekonstrukcją przeszłych wydarzeń albo namiętnym ich osądem, czasem epatowały lekko perwersyjnym erotyzmem (jak “Sardanapal" Delacroix czy wspomniana “Jane Grey"). Zaświadczały o przeżytych właśnie dramatach, jak “Oblężenie Paryża" (1870) Ernesta Meissoniera, malarza podobnie jak Delaroche niegdyś święcącego triumfy, później zapomnianego - a niekiedy zamykały dramatyczny temat w dziele kameralnym, sprowadzając wielką i krwawą historię do lirycznego epizodu, jak w reprodukowanym na okładce dziele prerafaelity Johna Everetta Millaisa, “Hugenota w dniu św. Bartłomieja odmawia nałożenia katolickiej odznaki mającej uchronić go od niebezpieczeństwa"...

***

Eseje Marii Poprzęckiej, umieszczające każdy z obrazów na szeroko szkicowanym tle epoki, są nie tylko książką o pewnym epizodzie z dziejów malarstwa, ale także fascynującym studium związków pomiędzy sztuką a świadomością społeczną, o ich wzajemnym oddziaływaniu. Bowiem, jak pisze autorka, “malarstwo historyczne, nadające wizualną formę przeszłości, odtwarzające rzeczywistość minioną, tworzy zarazem własną rzeczywistość. Nie tylko artystyczną, lecz także historyczną. Jeśli służyć może jako »dokument« czy »źródło«, to tylko epoki, w której powstało. Nawet gdy ma nauczać historii, mówi przede wszystkim o swoich czasach. (...) Obrazy historyczne zarówno tworzą historyczną wyobraźnię, jak i są jej świadectwem". (Wydawnictwo Stentor, Warszawa 2004, s. 192. Każdy z esejów opatrzony został reprodukcją, choć są one niestety rozmaitej jakości.)

Lektor

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 04/2005