Gra

W sieci pojawiła się wersja próbna nowej gry komputerowej pod nazwą „Sprawdź, ile ciebie we mnie”. Wersja próbna, bo nie jest to projekt dopracowany w detalach.

17.06.2013

Czyta się kilka minut

Zasady gry są następujące: ankietowany – gra ma formę ankiety właśnie – powinien dążyć do maksymalnego dopasowania do profilu światopoglądowego ankietera. Osiągnięcie stu procent przynosi satysfakcję zgodności. Niedopracowanie polega na niezbyt szczęśliwym zastosowaniu odpowiedzi: „trudno powiedzieć”. Jak donoszą liczni testujący grę, przy użyciu tego klawisza wobec wszystkich 21 pytań otrzymuje się wynik aż w 55 procentach zgodny z poglądami pytającego. To element zdecydowanie zniechęcający. Obnażanie braku opinii w tych czasach, a zwłaszcza w kraju, w którym wszyscy mają jedynie słuszne zdanie na dowolny temat, wygląda na potknięcie albo na mimowolne wyświetlenie prawdy takiej oto, że mało kto ma tu poglądy na tematy bardziej skomplikowane – że ankietujący i ankietowani mają lękliwe odruchy. Owszem, może być i tak, że ankietujący zabezpiecza się dziś klawiszem „trudno powiedzieć”, bo sytuacja jest dynamiczna. „Trudno powiedzieć” w każdej chwili można podmienić na coś, co wreszcie powiedzieć łatwo.

Gra ma potencjał handlowy, jest nowością na rynku idei, choć, rzecz jasna, twórcy portali randkowych i właściciele biur matrymonialnych stosują podobne rozwiązania od wieków. Badanie oparte na zagadce „ile mnie w tobie” to akcja intymna, zawsze będąca wstępem do planowania związku, powiedzmy, partnerskiego. Dużo mnie w tobie to już coś, co samo prosi się o kontynuację. Gdy wypełniamy taką ankietę w biurze matrymonialnym, szczerość jest kluczem. Szczerość i trwałość właśnie – trwałość gustów. Blondynka, tęga, po studiach, lubiąca gotować, znajdująca upodobanie w tańcu, lekturze czy wizytach w turbosolarium – są to, tu podane dla przykładu, elementy raczej stałe w marzeniach poszukującego tzw. drugiej połówki. Te sprawy zmieniają się rzadko. Rzadko blondynka przy kości zmienia się w marzeniach w kościstą brunetkę, bladą jak śmierć i nielubiącą lektur. By porównać taki przypadek do czegokolwiek absurdalnego – byłaby to sytuacja zmiany upodobań, powiedzmy, krokodyla, który nagle pożera sałatkę pomidorową, porzuciwszy namiętne poszukiwania kąpiącego się w Nilu bawołu.

W polityce – co świetnie wiemy – podobne zjawisko nie jest rzadkie. Poglądy to kalejdoskop, to feeria zmian, odlotów i przylotów, zawijasów i przeobrażeń, zmian sympatii w antypatie, czasem oczekiwanych, czasem nie. To niezwykle pulsująca i bulgocząca materia. Dziś ślub, jutro rozwód. Przed wyborami sałatka, po wyborach bawół. Najlepiej zatem (to rada amatora) nie tworzyć ankiet zgodności światopoglądowych, a gry futurystyczne, gdzie nagrodą byłoby precyzyjne opisanie światopoglądu ankietera, za, powiedzmy, dwa lata. Opisywanie aktualnego nie wydaje się ciekawe i zapewne – to przypuszczenie – nie jest też aktualne.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Felietonista „Tygodnika Powszechnego”, pracuje w Instytucie Literackim w Paryżu.

Artykuł pochodzi z numeru TP 25/2013