Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Zasady gry są następujące: ankietowany – gra ma formę ankiety właśnie – powinien dążyć do maksymalnego dopasowania do profilu światopoglądowego ankietera. Osiągnięcie stu procent przynosi satysfakcję zgodności. Niedopracowanie polega na niezbyt szczęśliwym zastosowaniu odpowiedzi: „trudno powiedzieć”. Jak donoszą liczni testujący grę, przy użyciu tego klawisza wobec wszystkich 21 pytań otrzymuje się wynik aż w 55 procentach zgodny z poglądami pytającego. To element zdecydowanie zniechęcający. Obnażanie braku opinii w tych czasach, a zwłaszcza w kraju, w którym wszyscy mają jedynie słuszne zdanie na dowolny temat, wygląda na potknięcie albo na mimowolne wyświetlenie prawdy takiej oto, że mało kto ma tu poglądy na tematy bardziej skomplikowane – że ankietujący i ankietowani mają lękliwe odruchy. Owszem, może być i tak, że ankietujący zabezpiecza się dziś klawiszem „trudno powiedzieć”, bo sytuacja jest dynamiczna. „Trudno powiedzieć” w każdej chwili można podmienić na coś, co wreszcie powiedzieć łatwo.
Gra ma potencjał handlowy, jest nowością na rynku idei, choć, rzecz jasna, twórcy portali randkowych i właściciele biur matrymonialnych stosują podobne rozwiązania od wieków. Badanie oparte na zagadce „ile mnie w tobie” to akcja intymna, zawsze będąca wstępem do planowania związku, powiedzmy, partnerskiego. Dużo mnie w tobie to już coś, co samo prosi się o kontynuację. Gdy wypełniamy taką ankietę w biurze matrymonialnym, szczerość jest kluczem. Szczerość i trwałość właśnie – trwałość gustów. Blondynka, tęga, po studiach, lubiąca gotować, znajdująca upodobanie w tańcu, lekturze czy wizytach w turbosolarium – są to, tu podane dla przykładu, elementy raczej stałe w marzeniach poszukującego tzw. drugiej połówki. Te sprawy zmieniają się rzadko. Rzadko blondynka przy kości zmienia się w marzeniach w kościstą brunetkę, bladą jak śmierć i nielubiącą lektur. By porównać taki przypadek do czegokolwiek absurdalnego – byłaby to sytuacja zmiany upodobań, powiedzmy, krokodyla, który nagle pożera sałatkę pomidorową, porzuciwszy namiętne poszukiwania kąpiącego się w Nilu bawołu.
W polityce – co świetnie wiemy – podobne zjawisko nie jest rzadkie. Poglądy to kalejdoskop, to feeria zmian, odlotów i przylotów, zawijasów i przeobrażeń, zmian sympatii w antypatie, czasem oczekiwanych, czasem nie. To niezwykle pulsująca i bulgocząca materia. Dziś ślub, jutro rozwód. Przed wyborami sałatka, po wyborach bawół. Najlepiej zatem (to rada amatora) nie tworzyć ankiet zgodności światopoglądowych, a gry futurystyczne, gdzie nagrodą byłoby precyzyjne opisanie światopoglądu ankietera, za, powiedzmy, dwa lata. Opisywanie aktualnego nie wydaje się ciekawe i zapewne – to przypuszczenie – nie jest też aktualne.