Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Szanuję, bo widzę, jak pod jego wpływem znajomi się zmieniają (na lepsze). Podziwiam ich, bo sam chyba nigdy nie wejdę na taki poziom modlitewnych doświadczeń, jak oni. Mój podziw budzą osoby, które w ruchu odnowy odegrały i odgrywają ważną rolę, jak biskup Bronisław Dembowski czy ojciec Joachim Badeni. Mam jednak nadzieję, więcej: jestem pewien, że Bóg przez Ducha Świętego ma – poza ruchem odnowy w tymże Duchu – wiele sposobów dotarcia do człowieka.
Przede wszystkim zaś dziełem Ducha Świętego jest Kościół. Kościół jako przedmiot wiary. W Kościele widzimy także to, co materialne i ludzkie, ale wierzymy, że Bóg działa w nim zgodnie z zamysłem swej łaski. Kuszące przeciwstawianie charyzmatu i instytucji nie jest najszczęśliwsze. Są to dwa sposoby działania, każdy posługuje się właściwymi sobie metodami, oba zmierzają do jednego celu – budowania dzieła Chrystusa. Chociaż między charyzmatem a instytucją powstają napięcia, kiedy dar łaski się nie mieści w ramach instytucji, to życie Kościoła wymaga obu porządków. Każda odnowa Kościoła oznaczała ożywienie charyzmatów i żadna nie kwestionowała instytucji, dążąc do jej ożywienia.
Wracając do Ducha Świętego, przypomnijmy, że sprawowanie każdego sakramentu oparte jest na epiklezie, czyli wezwaniu Ducha Świętego. Dlatego każdy chrzest jest „chrztem w Duchu Świętym”, każdy sakrament jest sprawowany mocą Ducha Świętego. Dlatego Kościół wzywa Go podczas sprawowania Eucharystii, podczas święceń kapłańskich i biskupich, przy udzielaniu rozgrzeszenia, przy małżeństwie. To wzywanie Ducha Świętego wyraża przekonanie Kościoła, że ani ziemskie środki, ani instytucja nie sprawią skutków sakramentalnych. Kościół wierzy, że chodzi o skutki nadprzyrodzone, których sprawcą nie jest on sam, lecz Bóg-Duch Święty, i o to Kościół w tych momentach błaga.
Doświadczenia uczestników odnowy charyzmatycznej bywają uchwytne, wręcz spektakularne. Można czasem odnieść wrażenie, że działanie Ducha Świętego w Kościele jest uchwytne jakoś mniej.
Moje doświadczenie – człowieka, który ponad 58 lat jest księdzem, czyli człowiekiem „instytucji” – temu przeczy. Jestem przekonany, że oglądałem działanie Ducha Świętego choćby wtedy, kiedy moje ubogie słowa, w sakramencie pojednania czy głoszone z ambony, przynosiły skutki ponad ich miarę. Widziałem je także w wymiarze Kościoła-instytucji. Kiedy się zdawało, że instytucja zdławi charyzmat Kościoła, Jan XXIII zwołał Sobór Watykański II. Wiem, o czym mówię, bo byłem formowany i wyświęcony przed Soborem. A kolejni papieże, w końcu stojący na czele „instytucji”? By wspomnieć Jana Pawła II, który idąc drogą wyznaczoną przez Sobór, zgromadził w Asyżu na modlitwę o pokój wszystkich wierzących (na różny sposób) w Boga, który modlił się z Żydami w synagodze oraz wyznał przed Bogiem i ludźmi winy ludzi Kościoła (instytucji). A co powiedzieć o papieżu Franciszku, który niestrudzenie przywraca w Kościele harmonię między charyzmatem i instytucją?
„Różne są dary łaski, lecz ten sam Duch; różne też są rodzaje posługiwania, ale jeden Pan; różne są wreszcie działania, lecz ten sam Bóg, sprawca wszystkiego we wszystkich. Wszystkim zaś objawia się Duch dla [wspólnego] dobra” (1 Kor 12, 4-7).
Nie zamartwiam się trudną sytuacją Kościoła, choć nie sądzę, by ratunkiem okazały się ruchy charyzmatyczne, wspólnoty podstawowe, neokatechumenat, Opus Dei czy inne ruchy. Jestem spokojny, bo Kościół ożywia Bóg-Duch Święty. Gdyby nie On, Kościoła z pewnością dawno by nie było. ©℗
CZYTAJ TAKŻE:
ANDRZEJ SIONEK, ewangelizator: Wyznawanie chrześcijaństwa stało się dyskusją o wartościach. A to kwestie poboczne: centralnym tematem jest życie, które niesie Duch Święty.