Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Wiem. Historia mało prawdopodobna. Podobnie jak mało prawdopodobna wydaje się opowieść o nakarmieniu do sytości wielotysięcznego tłumu przy pomocy pięciu chlebów i dwóch ryb. Wylano już sporo atramentu, usiłując udowodnić lub obalić historyczność tego zdarzenia. Zdaniem niektórych egzegetów cud polegał na tym, że Jezus dał przykład, jak dzielić się z najbardziej potrzebującymi. Ludzie, a szczególnie bogatsi z tłumu, podjęli to i solidarnie podzielili się z innymi tym, co mieli. Co bardziej podejrzliwi usiłowali dowieść, że Jezus schował wcześniej chleb i ryby w jednej z pobliskich jaskiń, by w stosownej chwili zaspokoić głód tłumu zebranymi zapasami. Nie brak wreszcie twierdzeń o wymyśleniu całej historii przez pierwszych chrześcijan, jako swoistej katechezy o Eucharystii. Nie brak też i broniących historycznej autentyczności wydarzenia.
Wymowa opowiadania o pięciu chlebach i dwóch rybach jest jednak o wiele ważniejsza niż spory historyków. Opowiadanie mówi, że chociaż pożywienie, które mamy, pochodzi z pracy naszych rąk, to zawsze jest ono darem Boga. Bóg potrafi zaspokoić nasz głód tak, jak to zapowiedział prorok Izajasz: bez pieniędzy, karmiąc nas zawsze dobrym pokarmem. Zaspokaja On także nasz głód duchowy, którego zwykły pokarm nie jest w stanie nasycić. To głód odnalezienia sensu życia, głód człowieczeństwa i życia wiecznego.
Nie wolno zatrzymać się w tym punkcie. Bo Bóg zaspokaja głód duchowy, ale głodem materialnym musi się już zająć człowiek. Nie wypada mu zasłaniać się ograniczonymi możliwościami, ale powinien uruchomić wyobraźnię i podjąć konkretne czyny. Apostołowie radzący Jezusowi odprawienie tłumu stanowią klasyczny przykład zamiatania problemów pod dywan, uciekania przed odpowiedzialnością. Mistrz z Nazaretu budzi zatem świadomość swoich uczniów, mówiąc: "Wy dajcie im jeść". A znaczy to tyle, co: "Wy dajcie im żyć".
Bóg nie rozwiąże problemu głodu Afryki. Bóg nie jest też hydrologiem rozwiązującym problem dystrybucji wody w świecie. Nie zajmie się ubogim szukającym pomocy, narkomanem na głodzie, chorym na AIDS, samotną matką. Nie wypada zasłaniać się brakiem środków, odsuwając problemy od siebie. Z naszej pracy zostaną jeszcze okruchy nadziei dla innych głodnych. Nie mówmy więc: "Ach, gdyby tu był Jezus!".