Gdy serce Polski biło w Poznaniu

Prof. Hanna Kóčka-Krenz, archeolog: Archeologia jest pełna niespodzianek, które zmuszają do zmiany myślenia o czasach, które badamy. Rozmawiała Anna Plenzler

29.04.2008

Czyta się kilka minut

Tak mógł wyglądać poznański gród na przełomie wieków X i XI; u góry murowany pałac książęcy. / ryc. Jacek Antowski /
Tak mógł wyglądać poznański gród na przełomie wieków X i XI; u góry murowany pałac książęcy. / ryc. Jacek Antowski /

Anna Plenzler: Archeologia to namacalne, fizyczne dotknięcie historii. Jakie uczucia towarzyszą badaczowi, gdy dotyka czegoś tak niezwykłego jak pozostające przez wieki pod ziemią palatium pierwszego historycznego władcy Polski?

Prof. Hanna Kóčka-Krenz: Kiedy brak informacji pisanych, muszą je zastąpić źródła materialne. Ten ważny fragment polskich dziejów, słabo oświetlony danymi historycznymi, pozwala odtworzyć łopata archeologa. Tak jest w przypadku Ostrowa Tumskiego. To miejsce związane z początkami państwa polskiego i chrześcijaństwa w Polsce. Badania zawsze tu przynoszą rezultaty.

Pamiętam moment, kiedy pośród różnych innych murków, które odkrywaliśmy w pierwszym sezonie wykopaliskowym w lipcu 1999 r., a które pochodziły z czasów nam bliższych, zaczęliśmy odsłaniać mur równoległy do zachodniej ściany kościoła Najświętszej Marii Panny. Sposób wzniesienia tego muru wskazywał, że mamy do czynienia z monumentalną architekturą przedromańską. To wywołało z jednej strony ogromny entuzjazm, a z drugiej refleksję: jak to odkrycie zmieni wagę poznańskiego grodu w czasach pierwszych Piastów. Było to niezwykłe uczucie.

Szczęście archeologa

Pani poprzednicy, kilka dziesiątków lat wcześniej, byli o krok od tego odkrycia. Pani pomógł przypadek czy łut szczęścia?

To nie był przypadek. Badania planowaliśmy przez kilka lat. Gdy do nich przystępowaliśmy, znany był częściowy zasięg grodu, choć zakładaliśmy wtedy, że składał się z trzech części - o czwartej nie mieliśmy pojęcia. Dlatego jej odkrycie w 2001 r. od strony północnej było sensacją. To był już rezultat pracy zespołowej. Północną część grodu, otoczoną fantastycznie zachowanymi wałami obronnymi z końca X w., odsłonił i badał Piotr Wawrzyniak. I tu można mówić trochę o przypadku, bo prace te podjęto w związku z budową nowej kanonii.

Natomiast badania, którymi kieruję, nie miały na celu rozpoznania konstrukcji grodowych i sposobu zagospodarowania tego miejsca, lecz znalezienie siedziby księcia. I to nam się udało. Tradycja historyczna wskazywała na teren, na którym stoi gotycki kościół Najświętszej Marii Panny, jako na miejsce istnienia kaplicy grodowej łączonej z Dąbrówką, żoną Mieszka. A kaplica powinna być przy pałacu. W 1946 r. Witold Hensel był rzeczywiście o krok. Archeologiczne wykopy prowadzono wówczas bez szalunku, więc ze względów bezpieczeństwa w głąb ziemi schodzono schodkami, jakby tworząc stopnie do środka wykopu. I właśnie pod jednym z takich stopni ominięto relikty palatium. Zabrakło dosłownie 20 centymetrów.

Jak Pani trafiła?

Byłam przekonana, że obecny gotycki kościół stoi na miejscu kaplicy powiązanej z palatium. Pierwsze wykopy służyły zbadaniu jego fundamentów, kolejny wykop został tak rozplanowany, by rozpoznać najbliższe otoczenie. W nim ukazały się fundamenty przedromańskiej budowli, biegnące równolegle do zachodniej ściany kościoła.

Najpotężniejszy polski gród

Od tamtej chwili minęło dziewięć lat, badania trwają. Jak dzięki nim zmieniła się wiedza o początkach państwa polskiego?

Dziś mamy do dyspozycji najnowsze metody datowania, w tym dające bardzo precyzyjne wyniki analizy dendrochronologiczne. Gdy prowadzono prace przed półwieczem, chronologię ustalano, opierając się na materiale ruchomym, zwłaszcza ceramice. Są to jednak określenia mało precyzyjne, obejmujące okres 50-100 lat. Dlatego dopiero teraz możemy stwierdzić, że teren Ostrowa Tumskiego zasiedlony został co najmniej na przełomie IX i X w. Pierwszy gród był niewielki, miał ok. 40 m średnicy, a jego wały chroniły ludność przed wylewami Warty i przed napastnikami. Po powiększeniu grodu ok. połowy X w. miejsce to stało się rezydencją książęcą, a w dodanym doń członie wzniesiono stację misyjną, której relikty znajdują się pod katedrą. Zastąpiono ją przedromańskim kościołem, budowanym już za biskupa Ungera, w ostatniej ćwierci X w., choć dyskusje na temat początków tej budowli są wciąż bardzo gorące.

Za czasów Mieszka gród nieustannie poszerzano i wzmacniano. W latach 70. i 80. X w. od strony północnej dodano jeszcze jeden, czwarty człon, którego potężne wały przebiegały wzdłuż obecnej ul. Posadzego. Wały drewniano-kamienno-ziemne o konstrukcji hakowej miały szerokość 25 m, a ich wysokość dochodziła prawdopodobnie do 10 m. Takich obwarowań nie było wówczas nigdzie na polskich ziemiach. To wszystko świadczy o znaczeniu poznańskiego grodu u zarania naszych dziejów.

Poznań, nie Gniezno

Jakie było w tym miejsce palatium?

Dotychczasowe badania są na tyle zaawansowane, że można się pokusić o określenie jego wielkości i rozplanowania, przynajmniej w poziomie parteru. Książęcy pałac był czymś wyjątkowym, zarówno przez wielkość, jak i fakt, że był budowlą murowaną, podczas gdy otaczała go drewniana zabudowa.

W palatium mieściła się kancelaria, na co wskazują znaleziska tłoków pieczętnych i gliniane opakowanie tłoka lub pieczęci z odciskiem gemmy z wyobrażeniem psa

(z XII w.) oraz ołowiana bulla Bolesława Krzywoustego. Choć pochodzi z późniejszych czasów, ma ogromne znaczenie. To rarytas, zmieniający nasze spojrzenie na średniowieczną dokumentalistykę. Nie sądziliśmy, że polscy władcy mogli używać pieczęci metalowych. Bulle w łacińskim kręgu kulturowym zarezerwowane były dla papieża, cesarza niemieckiego, królów i biskupów. Tymczasem okazuje się, że również polski książę takową się posługiwał. A to świadczy o jego wyjątkowej pozycji.

To jedyna zachowana w całości, w dodatku w bardzo dobrym stanie, tak wczesna bulla książęca w Polsce. Ponadto przy palatium odkryliśmy pracownię złotniczą, w której zachowały się tygle odlewnicze, pocięte i stopione ozdoby ze złota, złote folie, granulki i nity, oczka z kamieni ozdobnych... Jej obecność także uzmysławia rangę polityczną poznańskiego grodu.

O czym więc świadczą te znaleziska?

O splendorze i dbałości pierwszych władców o odpowiednie wyposażenie pałacu i kaplicy. Tak dbano tylko o najważniejsze miejsce w państwie. To rzuca nowe światło na rolę grodu w czasach formowania się naszej państwowości. Poznań musiał być czołowym ośrodkiem sprawowania władzy, na co wskazują także potężne obwałowania. W świetle obecnej wiedzy był to najsolidniejszy i najmocniej broniony gród za panowania Mieszka i Chrobrego na polskich ziemiach.

To Poznań, a nie Gniezno, kreowany był na centrum piastowskiej dynastii. Takie jest już też przeświadczenie wielu mediewistów. Np. prof. Tomasz Jasiński uważa, że dopiero zagrożenie niemieckie z lat 70. X w. spowodowało przesunięcie punktu ciężkości piastowskiego państwa z Poznania do Gniezna, które było mniej narażone na ataki niż leżący bardziej na zachód Poznań. O takim przesunięciu można jednak mówić dopiero ok. lat 90. Na politykę Piastów nałożyło się też przywrócenie Gnieznu jego funkcji religijnej. Trzeba pamiętać, że w czasach przedpaństwowych było to ważne miejsce pogańskiego kultu o znaczeniu ponadlokalnym. Sakralne funkcje utrzymało, tyle że już dla nowej religii, a złożenie tu prochów św. Wojciecha rolę Gniezna przypieczętowało. Do tego czasu jednak serce Polski biło w Poznaniu.

Gdzie ochrzcił się Mieszko

Czy na tej podstawie można sądzić, że to w Poznaniu Mieszko przyjął chrzest, co było równoznaczne z przyjęciem chrześcijaństwa przez Polskę?

Namacalnych dowodów nie mamy. Źródła historyczne pozwalają jedynie obliczyć, że stało się to 14 kwietnia 966 r., w Wielką Sobotę. Wówczas chrzty odbywały się jedynie raz w roku, właśnie w Wielką Sobotę, i połączone były z sakramentami eucharystii i bierzmowania.

Jestem absolutnie przekonana, że chrzest odbył się na ziemiach polskich, a nie - jak chcą niektórzy historycy - poza ich granicami, np. w Ratyzbonie, co starannie odnotowałyby ówczesne źródła. Pamiętajmy, że Mieszko przyjmował chrzest dobrowolnie, że było to doniosłe wydarzenie, któremu z pewnością towarzyszył odpowiedni ceremoniał. To musiała być uroczystość, która zachęciłaby dwór, możnych i lud do naśladowania.

Z perspektywy tysiąca lat patrzymy na tamte wydarzenia inaczej. Musimy jednak zdawać sobie sprawę, że przyjęcie chrześcijaństwa było niesłychanie ważnym aktem politycznym, ale też bardzo trudną decyzją - odcinało bowiem ówczesnych mieszkańców tych ziem od tradycji przodków.

Gdzie więc ochrzcił się Mieszko?

Nie wiemy. Historycy wahają się między Poznaniem a Ostrowem Lednickim. Jak się jednak niedawno okazało, palatium lednickie jest nieco późniejsze niż to wydarzenie. Z pewnością jednak baseny chrzcielne, których pozostałości tkwią w podziemiach poznańskiej katedry, jak i te na Ostrowie Lednickim, związane są z chrystianizacją Polski. Nie możemy jednak powiedzieć, które z nich - i czy w ogóle one - związane są z chrztem Mieszka. Wszystko to spekulacje, choć prowadzone na podstawie historycznej i archeologicznej wiedzy.

Najwięcej argumentów przemawia obecnie za Poznaniem. To tu w 965 r. wraz z Dąbrówką przybył biskup Jordan, tu utworzono stację misyjną i wzniesiono kaplicę dla chrześcijańskiej żony Mieszka. Być może w jej obrębie tkwią pozostałości baptysterium. A wtedy można by wysnuć kolejną hipotezę o miejscu chrztu księcia.

Kaplica Dąbrówki

Mamy szanse, aby przekonać się, czy tak było? Kiedy dowiemy się, co zostało z kaplicy Dąbrówki? Wciąż jej nie znaleziono, a władze kościelne odmawiają zezwolenia na badania we wnętrzu kościoła.

Relikty kaplicy Dąbrówki tkwią pod gotyckim kościołem NMP: obecność starszej architektury wykazały jednoznacznie badania georadarowe. Tego zaś, że kaplica była przy palatium, dowodzą takie znaleziska, jak choćby 230 kostek mozaikowych, w tym jedna tkwiąca jeszcze w tynku, co świadczy, że zdobiły niegdyś ściany kaplicy, być może dekorowały jej apsydę. Pozostałe ściany były malowane, o programie niemożliwym już dziś do odtworzenia. Zachowały się jednak fragmenty tynków, w tym pomalowanych farbą w kolorach bieli wapiennej, czerwieni żelazowej, a nawet ultramaryny - bardzo drogiego barwnika, porównywalnego z ceną złota. Ponadto znaleźliśmy fragmenty okładziny skrzynki relikwiarzowej. A w ubiegłym roku, na placu przed kościołem, w pobliżu wejścia do palatium, odkryliśmy pozostałości przewróconej, okopconej w wyniku pożaru ściany, którą interpretujemy jako ścianę kaplicy. Ale to na razie wszystko, co wiemy na jej temat.

Dlatego usilnie zabiegamy o zgodę władz kościelnych na niewielkie sondażowe prace. To nie będą wykopy, jakie prowadziliśmy na zewnątrz kościoła, lecz jedynie odkrywki w miejscach, które ustaliliśmy na podstawie badań georadarowych. Takie badania gwarantują nienaruszenie statyki kościoła i są dla niego absolutnie bezpieczne. Pamiętajmy, że to pod kościołem zalega zasadnicza, niezbadana wciąż część palatium.

Na wiele jeszcze pytań odpowiedzieć mogą jedynie badania archeologiczne, których wyniki dadzą podstawę do prawidłowej rekonstrukcji przedromańskiego zespołu pałacowo-sakralnego. Bez tych badań i bez odnalezienia kaplicy Dąbrówki nasza wiedza o początkach państwa i chrześcijaństwa w Polsce będzie znacznie uboższa.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 18/2008