Francja: co z eurokonstytucją?

Mogłoby się wydawać, że akurat we Francji - postrzeganej jako ojczyzna konstytucji europejskiej - jej ratyfikacja będzie czystą formalnością. Nic bardziej błędnego. O tym, czy Francja ratyfikuje eurokonstytucję, zadecydują obywatele w referendum. Datę wyznaczono na 29 maja, a 3-miesięczna kampania właśnie ruszyła.

20.03.2005

Czyta się kilka minut

Oficjalnie, bo w istocie ruszyła wcześniej, gdy Partia Socjalistyczna przeprowadziła własne pra-referendum (z wynikiem “tak"). Za ratyfikacją opowiada się też rządowa UMP (Unia na rzecz Ruchu Ludowego). Jej nowemu szefowi Nicolasowi Sarkozy’emu - przyszłemu rywalowi Jacquesa Chiraca na prawicy w wyborach prezydenckich w 2007 r. - udało się upiec dwie pieczenie na jednym ogniu: podkreślając, że należy oddzielić ratyfikację eurokonstytucji od zgody na przystąpienie Turcji do Unii, Sarkozy załatwił zarówno “tak" dla eurokonstytucji, jak “tak" dla... specjalnego stowarzyszenia Turcji z Unią, nie mówiąc expressis verbis “nie" dla jej członkostwa. Był to kolejny prztyczek w nos Chiraca, który jest zwolennikiem pełnej akcesji Turcji. Okazało się, że UMP popiera raczej idee nowego szefa niż starego prezydenta. A że w umysłach wyborców eurokonstytucja i Turcja znów stały się sprawami połączonymi, to mniej już obchodzi triumfującego Sarkozy’ego.

Okazuje się, że choć rząd i większość parlamentarnej opozycji opowiadają się za ratyfikacją, wynik referendum nie jest przesądzony. Do głosowania przeciw wzywają ręka w rękę Komunistyczna Partia Francji i skrajnie prawicowy Front Narodowy Le Pena, a także trockiści, maoiści oraz antyeuropejska prawica niejakiego hrabiego de Villiers. Skłócone są związki zawodowe, mające we Francji silną pozycję. Ich centrala CGT (Confédération Générale du Travail), tradycyjnie idąca na pasku komunistów, wzywa do głosowania “nie", choć jej szef Bernard Thibault wolałby zostawić członkom i sympatykom wolny wybór. Efekt: w sondażach liczba spodziewanych głosów na “nie" rośnie, choć ciągle są one w mniejszości.

Politycy i związkowcy będą debatować do końca maja, a przeciętny Francuz i tak zagłosuje według swego widzimisię. Poprzednie referendum europejskie (o wprowadzeniu euro) przeszło we Francji minimalną większością. Można przypuszczać, że teraz będzie podobnie. Chyba że Francuzi wymierzą prztyczka w nos dwóm prezydentom naraz: obecnemu (Chiracowi) i byłemu (Giscardowi, “ojcu" eurokonstytucji). Tymczasem ze względu na datę (Francja głosuje tuż przed Holandią) i na znaczenie kraju w Unii (liczba ludności, potencjał ekonomiczny, zaangażowanie) tutejszy wynik będzie mieć wpływ na atmosferę wokół referendów w innych krajach. Jeśli Francuzi przyjmą eurokonstytucję niewielką tylko większością, nie będzie to dobry sygnał dla jej zwolenników w Europie. 29 maja zapowiada się bardziej emocjonująco, niż dotąd sądzono.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 12/2005