Forum niebezpiecznych idei

Do zrobienia w 2015 r.: uznanie, że to nie kultura jest częścią gospodarki, ale gospodarka jest częścią kultury.

30.12.2014

Czyta się kilka minut

„Dziewczynka z konewką”, mural autorstwa Natalii Rak przy ul. Piłsudskiego w Białymstoku / Fot. Tomasz Matuszkiewicz / EAST NEWS
„Dziewczynka z konewką”, mural autorstwa Natalii Rak przy ul. Piłsudskiego w Białymstoku / Fot. Tomasz Matuszkiewicz / EAST NEWS

Kongresy, konferencje, diagnozy, debaty – również w przyszłym roku będziemy kłócić się o stan polskiej kultury. Z mniejszym lub większym pożytkiem. Dla mnie najważniejsza będzie jednak impreza, która się nie odbędzie. Gdyby się odbyła, musiałaby zajmować się ideami, których nikt nie chce, bo każda z nich narusza czyjeś dobre samopoczucie. Jak mogłaby wyglądać?

Przygotowania

Coroczne Europejskie Forum Nowych Idei w Sopocie przejdzie głęboką zmianę, a nie jakiś powierzchowny lifting. Będzie na poważnie. Cztery pierwsze EFNI zasadniczo też były na poważnie, ale wszystkie refleksje mieściły się w ramach poprawnościowego mainstreamu i mało kto mówił na zadany temat. Większość uczestników – ludzi mądrych, doświadczonych, o niekwestionowanym dorobku intelektualnym – recytowała i recyklowała wykłady i wystąpienia wygłoszone już wielokrotnie z licznych katedr, podczas wykładów inauguracyjnych i gościnnych, keynote speechy dla rad nadzorczych i mów dziękczynnych z okazji doktoratów honoris causa.

Teraz będzie mniej panów 60+ w ciemnych garniturach, więcej smarkaczy obu płci w swetrach i tych śmiesznych czapkach. Zmieni się również nazwa formatu, chociaż skrót pozostanie ten sam: Europejskie Forum Niebezpiecznych Idei.
Zmiana ta odzwierciedli namysł członków Rady Programowej i pani prezydent Konfederacji Lewiatan, którzy przeczują, że nawet jeśli w Sopocie pojawiają się jakieś naprawdę nowe idee, to wszystkie one są raczej bezpieczne. Bezpieczne w takim sensie, że podążają za rzeczywistością, zamiast ją projektować, że opisują materialny świat, zamiast go antycypować. Nie amortyzują lęków Europy, ani nawet ich nie wywołują. Nie drążą. Usypiają. Tak bezpieczne, że nikomu włos nie spadnie z siwej głowy na ciemny garnitur.

Sam proces też ulegnie zmianie – forum zaadaptuje Chatham House Rule dla panelistów, która to zasada pozwala uniknąć przypisywania poszczególnych opinii, sądów i rekomendacji do konkretnych osób, pozostawiając w gestii rzetelnych i doświadczonych raporterów spisanie i zakomunikowanie konkluzji płynących z paneli. Zrobi się ciekawie… Jedynie sesje plenarne, ze zrozumiałych powodów, będą wyłączone spod działania tej zasady.

Sesja inauguracyjna: „Głosy rekinów”

Zawleczkę wyciągnie już pierwsza sesja. W całości poświęcona kulturze. Niby nic takiego, prawda? No kultura, big deal, a co w tym niebezpiecznego? A co, jeśli gremium złożone z przemysłowców, prezesów, bankierów i ekonomistów już na sesji inaugurującej Forum powie tak: „posłuchajcie, przez całe lata te darmozjady, romantycy i pięknoduchy próbowali nam wmówić, że kultura jest częścią gospodarki. I już prawie im uwierzyliśmy, kiedy Lehman Brothers popsuli nam zabawę i wyrwali z drzemki dogmatycznej. Budzimy się, i co widać? Że to nie kultura jest częścią gospodarki, ale gospodarka jest częścią kultury”.

„Posłuchajcie – powiedzą rekiny finansjery, chiromanci wieku emerytalnego, derwisze makroekonomii i medioci newsów gospodarczych – posłuchajcie, przecież ich instytucje i organizacje już są dokładnie takie, jakimi chcielibyśmy, żeby były nasze firmy. Przejęli nasze protokoły, skrypty oraz technologie i zaadaptowali do swoich instytucji. Teraz to ich organizacje są naprawdę społecznie odpowiedzialne, inteligentne, uczące się, zsieciowane, oparte na wiedzy i umiejące nią zarządzać, tezauryzować i monetyzować, innowacyjne, kreatywne, mobilne, wspierające rozwój pracowników, działające nie tylko na podstawie strategii, ale przede wszystkim na podstawie zbiorów wartości. Nie zadłużają się, nie znają instrumentów pochodnych, lewarów, oscylatorów i przekrętów, są przyzwoicie zderegulowani, myślą marką, a nie produktem, indukują postęp, tak jak kiedyś robił to kompleks przemysłowo-militarny. I przy tym wszystkim generują jakieś 3 proc. PKB”.
Halo? I kto tu jest romantykiem?

I kto zaprzeczy, że romantyzm to niebezpieczna idea?

Panel 1: „Popyt wartości”

Zakwestionuje przymus koniecznego i stałego wzrostu, który zostanie zastąpiony jakością życia, czyli kulturą. Mit wzrostu zastąpi wzrastającym mitem zrównoważonych potrzeb. Zachwieje przekonaniem, że wartościowe jest tylko to, co ludzie chcą kupić – że popyt jest wartością – i wskaże na współczesny, bezprecedensowy popyt wartości.

W swoim wykładzie zamykającym EFNI 2015 pan Purkłapa odniesie się do tego panelu, mówiąc, że tajemnica jakości życia tkwi w strukturze wydatków. „10 proc. wydaję na książki, 10 proc. na muzykę, 10 proc. na teatr i 10 proc. na filmy. Resztę trwonię” – powie.

Panel 2: „Bufor kulturalny”

Rozprawi się z fetyszem Zmiany. To nie brak zmian, ale ich nadmiar jest jednym z największych wyzwań ponowoczesności. Ani nasza psychologia, ani fizjologia, ani struktury społeczne nie są przystosowane do takiej ilości i takiego tempa zmian. Tylko kultura jest w stanie złagodzić nieunikniony stres, frustrację, gniew i apatię po kolejnej Zmianie, jeszcze zanim poprzednia została domknięta, a jej skutki uczciwie ocenione.

Panel 3: „Opuszczeni”

Wieloznacznie i prowokacyjnie zatytułowany „Czy w kulturze jest za dużo pieniędzy”? skończy się prawdziwą awanturą wywołaną pytaniem, co w piątkowy wieczór ma ze sobą zrobić heteroseksualny chrześcijanin (jakieś 90 proc. populacji) o centrowych poglądach (jakieś 40 proc. populacji) i aspiracjach konsumenta kultury na poziomie prawdziwego, etosowego inteligenta (jakieś 5 proc. populacji) z dużego miasta?

Na ten mainstream, który go interesuje, często go nie stać. Ten, na który go stać, często go nie interesuje. Gdzie ma znaleźć ten godziwy intelektualnie i artystycznie wartościowy mainstream, który utwierdzi go w słuszności wyboru spędzenia piątkowego wieczoru na aktywnym obcowaniu z kulturą? Albo chociaż z godziwą rozrywką…

Panel 4: „Markotwórstwo”

Dedykowany marce narodowej, nie będzie rozprawą ze sprężynką, latawcem czy kulkami gejszy (tak, tak, mamy i takie cudo w portfolio). Nie będzie o logo, bo marka to nie logo. Będzie o wartościach.

Paneliści reprezentujący różne zawody, profile akademickie i role społeczne zgodzą się, że marka to tożsamość, emocje i zbiór wartości. Zgodzą się też, że kultura to dokładnie to samo: tożsamość, emocje i zbiór wartości. Panel ten będzie jednogłośnie rekomendował inwestycje w kulturę jako najskuteczniejsze i najtańsze narzędzie komunikacji marki „Polska”, wskazując zarazem, że kulturalna atrakcyjność danego kraju jest piątym czynnikiem decyzji o lokalizacji bezpośrednich inwestycji zagranicznych (FDI).

Poezja jest tyleż markotwórcza, co zdrowa żywność, teatr jest tyleż markotwórczy, co sport, dziedzictwo – tyleż co plaże Bałtyku, a muzyka i muzycy jako wehikuł marki są lepsi niż tania siła robocza.

Panel 5: „Przebudzanie Europy”

Przyniesie postulat powołania do życia ruchu Europejskich Obywateli Kultury, którego celem będzie przełożenie polskiego doświadczenia na skalę Unii.

Uczestnicy zgodzą się, że Europa jako podmiot kultury traci swoją cywilizacyjną rolę i tutejsze doświadczenie może okazać się modelowym i praktycznym sposobem reakcji na ten dryf. Polscy Obywatele Kultury, ruch w organicznym sensie tego słowa społeczny – bez obieralnych władz, bez siedziby i konta w banku – skutecznie wylobbował podwojenie nakładów na kulturę (z 0,5 proc. budżetu państwa do pełnego 1 proc. w roku 2015) zawierając z rządem RP „Pakt dla kultury”. I to w latach szalejącego światowego kryzysu!

UE dedykuje kulturze 0,025 proc. swojego budżetu i skutki tego szaleństwa zaczynają być widoczne: nie istnieje kultura europejska, istnieje zaledwie zbiór egomaniakalnych, zasilosowanych, narcystycznych kultur państw członkowskich i polityk narodowych.

Bez polityki kulturalnej na miarę Unii, w ślad za którą podążą fundusze, Europa w globalnej grze przestanie się liczyć jako cywilizacja i skończy jako disco lub park tematyczny.

Misfits Festival

W odróżnieniu od dotychczasowego Europejskiego Forum Nowych Idei – nowe Europejskie Forum Niebezpiecznych Idei będzie się składało tylko z pięciu paneli, tak aby uczestnicy nie musieli dokonywać trudnych wyborów, biegać zziajani z panelu na panel, by mieli czas pomyśleć i podyskutować o tym, co właśnie usłyszeli.

EFNI 2015 zrezygnuje z „rozmów nocnych marków”, które zaczynały się i kończyły tak późno, że wiele zacnych siwych głów – w tym niżej podpisanego – i ciemnych garniturów po całym dniu wzmożonego wysiłku intelektualnego nie było w stanie w nich aktywnie uczestniczyć. W to miejsce Niebezpieczne Idee proponują Misfits Festival™, przegląd literatury, muzyki, dizajnu, sztuk wizualnych i performatywnych spoza głównego nurtu – wgląd w to, jaka może być kultura za 5, 10, 15 lat, a nie w to, czyja będzie kultura jutro rano. Misfits Festival™ (misfit – ang. niedopasowany, nieprzystosowany) zaprezentuje artystów wykluczonych i artystów wykluczenia, twórców bez szans na obieg galeryjny, wydawniczy i koncertowy. Pokaże świrów i nawiedzonych, niezależnych i niezależnych od niezależnych. EFNI usłyszy i zobaczy kulturę, której nie widziało i nie słyszało, a także tę, której istnienia nawet nie podejrzewało.

Mowa pankietowa

Do historii EFNI 2015 przejdzie keynote speech pana Purkłapy, wynalazcy, mędrca i filantropa, jednego z pomysłodawców Europejskiego Forum Niebezpiecznych Idei i fundatora Misfits Festival™, wygłoszony podczas krótkiego i skromnego, ale eleganckiego bankietu zamknięcia.

Myśliciel ten podsumuje lęki i nadzieje epoki w sposób wart zacytowania in extenso: „Dożyliśmy czasu, gdy nasi przywódcy nie boją się, że lud wylegnie na ulice, lecz boją się, że nie pójdzie do sklepów. A tymczasem świat zdaje się już rozumieć, że pieniądze szczęścia nie dają, ale zamożność – tak. Najmądrzejsi spośród nas już wiedzą, że nie trzeba być bogatym, że w zupełności wystarczy być zamożnym. Że dostatek to więcej niż pieniądze. Uczymy się, że zamożność nie zależy od wysokości przychodów, ale od struktury wydatków – im więcej wydajesz, tym więcej zostaje. Żeby pomnożyć, trzeba podzielić. Że można mieć wszystko to, co bogacze, nie mając ich kłopotów. A na stare lata dowiadujemy się, że po ludziach naprawdę zamożnych zostaje tylko to, co zdążą rozdać. Pieniądze szczęścia nie dają. Szczęście to równowaga między sensem życia a kosztami utrzymania”.

PAWEŁ POTOROCZYN jest dyrektorem Instytutu im. Adama Mickiewicza. W 2013 r. wydał książkę „Ludzka rzecz”, nominowaną do Nagrody Literackiej NIKE.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 01/2015