Filmy i kamienie

Jego dziadkowie mówili tylko po rosyjsku i w jidysz: w 60. urodziny hollywoodzki reżyser odkrywa swoje korzenie na Ukrainie. Jest tam witany jako producent filmu o Holokauście.

03.01.2007

Czyta się kilka minut

Steven Spielberg wrócił do domu. "W końcu jestem w ojczyźnie", zakrzyknął reżyser, kiedy wychodził z lotniska.

Podróż sentymentalna? Najpierw gość z Ameryki pojechał do Babiego Jaru, gdzie naziści masowo mordowali Żydów i nie-Żydów. Odnalazł tam dwa pomniki, które upamiętniają ofiary, i zgodnie z żydowskim obyczajem położył na nich kamienie. Był bardzo poruszony, przyznał później; przypominał o swoich dziadkach.

Spielberg, dziś sześćdziesięciolatek, był po raz pierwszy na postsowieckiej ziemi - wraz z oligarchą Wiktorem Pinczukiem miał przedstawić nowy film. Na premierze zebrała się cała polityczna szpica Ukrainy. Dzieło nosi tytuł "Nazwyj swoje imja" (nazwij swoje imię). Pinczuk i Spielberg, których łączy niewiele więcej niż fakt, że obydwaj mają ukraińsko-żydowskich przodków, byli koproducentami. Reżyserował Sergiej Bukowski (46 lat). Kijowski filmowiec stał się sławny za sprawą takich dokumentów jak dziewięcioodcinkowa "Wojna. Ukraiński rachunek" oraz "Na Berlin".

Liryczny film dokumentalny o Holokauście na Ukrainie. Kamera raz po raz zatrzymuje się na lodowej skorupie. Pod spodem szemrze rzeka. Widzimy ulicę w Kijowie, podczas gdy głos pytający o świadków zapisuje się na ich automatycznych sekretarkach. Przerwy między opowieściami ocalałych pozwalają wstrzymać oddech. Sam reżyser nazywa to "kinem mediatywnym".

Filmowi, który robi wrażenie kolażu, trudno byłoby przypisać jakąś tezę. Pozwala mówić starym mężczyznom i kobietom, którzy opowiadają o masowych rozstrzeliwaniach. Także o udanych akcjach ratunkowych. Choćby o tej: niemieccy żołnierze zatrzymali czerwonoarmistów i Żyda. Czerwonoarmiści ujmują się za Żydem: "To Ukrainiec z naszej wsi, znamy go! Nie wygląda na Żyda, ale Żydzi wyglądają tak jak on".

Wielu świadków wspomina, raczej przypadkowo, kolaborantów, którzy pozostawali w służbie "fryców", Niemców. Pomiędzy tym sceny z ukraińskimi studentkami, które, wyraźnie zmieszane, przepisują nagrane na wideo relacje ocalałych. Na końcu filmu pada pytanie z "offu": dlaczego w Związku Radzieckim i prawie do dzisiaj z pamięcią o ofiarach obchodzono się tak bez serca, bez pietyzmu. "Żyliśmy w kraju bezbożnym, w którym zmarli i groby były nieważne". Czy materializm się zużył? Film kończy się apelem, aby Babi Jar znalazł się pod opieką konserwatora zabytków. Cel, który tymczasem przyjął jako własny prezydent Wiktor Juszczenko.

Półtoragodzinny film powinien stać się wsparciem dla Spielberga i jego Fundacji Shoah, która zgromadziła 52 tys. zapisów wideo zawierających świadectwa ocalałych z Holokaustu. Bukowski przejrzał 500 relacji świadków z Ukrainy i przedstawił 14 losów. W niektórych kwestiach, twierdzi Bukowski, opinie Kijowa i Kalifornii różniły się. W jakich - tego nie mówi. Powstał, zdaniem Spielberga, "jeden z najlepszych, najbardziej osobistych filmów dokumentalnych o Holokauście, jakie znam". Jednak archiwum zdjęciowe powstałe w latach 1994-1998 było nie tylko kopalnią wiedzy, ale także gorsetem. Są poruszające momenty, ale brakuje struktury. Przede wszystkim za wiele żąda się od widza zagranicznego: żadna mapa nie pomaga mu zrozumieć topografii tego terroru.

Adresatami są więc przede wszystkim Ukraińcy. Dla kraju, który wraz z "Pomarańczową Rewolucją" zaczął uznawać własną tradycję, ten film jest kamieniem milowym. I warto zauważyć, że koproducent Pinczuk to niezwykle bogaty zięć Kuczmy, byłego prezydenta, czołowej figury dawnego reżimu. Pinczuk ma ambicje nie tylko jako baron stalowy, ale także jako mecenas kultury: jesienią otworzył w Kijowie "2PinczukArtCentre", muzeum sztuki współczesnej.

Kiedy zobaczył "Pianistę" Polańskiego, Pinczuk wpadł na pomysł nakręcenia fabuły o Holokauście; Spielberg dał się przekonać pod warunkiem, że będzie to film dokumentalny. Teraz film z budżetem wynoszącym milion dolarów został ukończony.

Obraz omija "konkurencję ofiar". W Babim Jarze w Kijowie zaraz po wkroczeniu w 1941 r. okupanci zamordowali (według własnych danych) 33 771 Żydów; do 1945 r. doszły do tego dziesiątki tysięcy innych ofiar: Romów, partyzantów, komunistów. Spór, jak pamięć o Żydach i nie-Żydach zrównoważyć, determinuje całość prac w tym miejscu, a także świadectwa literackie: dokumentalna powieść Anatolija Kuzniecowa ("Babi Jar") czy znany wiersz Jewgienija Jewtuszenki o tym samym tytule - obydwa powstały w okresie sowieckiej odwilży. Zagłada Żydów z wielu względów była w ZSRR tematem niewygodnym. Teraz to tabu upadło.

Jednak coś innego ma znaczenie: przemilczano, że klasycystyczny Październikowy Pałac Kultury w Kijowie, gdzie odbyła się premiera, to główne NKWD-owskie miejsce straceń. Publiczności (wyraźnie poruszonej filmem) pozostawało ostrożnie stawiać pytania. Spielberg zapytany, czy na film nie zasługuje także Hołodomor, Wielki Głód z milionami ofiar spowodowany przez Stalina, odpowiedział równie ostrożnie, że każda tragedia tego kraju zasługuje na film dokumentalny. Wtórował mu Pinczuk mówiąc, że chce udokumentować filmowo relacje świadków o Wielkim Głodzie, a Ukraina potrzebuje "Trylogii o trzech wielkich tragediach: Hołodomorze, Holokauście i Czarnobylu".

GERHARD GNAUCK jest historykiem i politologiem, korespondentem dziennika "Die Welt" w Polsce i na Ukrainie. Urodził się w rodzinie polsko-niemieckiej: jego niemieccy dziadkowie pochodzili z Wrocławia, a polscy z Podola.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 53/2006