Eutanazja systemowa

Jak nazwać postępowanie instytucji, które mają dbać o nasze zdrowie, a odmawiają nam leczenia? Jak odpowiadać na maila, w którym ktoś pisze, że osoba 80-letnia jest niedopuszczana do służby zdrowia ze względu na swój wiek?

07.01.2013

Czyta się kilka minut

PRZEMYSŁAW WILCZYŃSKI: Żałujesz?
JERZY OWSIAK: W życiu! Czego tutaj żałować, skoro po krótkim czasie burzy i nieporozumienia moja wypowiedź została zrozumiana zgodnie z intencjami. W wywiadzie, który w ogóle nie dotyczył tego tematu, nigdzie nie powiedziałem, że jestem za eutanazją. Ale gorące głowy natychmiast podchwyciły ten wątek, próbując mi coś wmawiać i sprowadzając w mediach moją wypowiedź do przekazu „uśpić dziadka, uśpić babcię”, co jest oczywistym nieporozumieniem.
Tomasz Terlikowski pyta, kiedy Orkiestra zacznie zbierać na eutanazję... Nie znam człowieka osobiście, tylko z mediów. Ale skoro publicznie zadaje takie pytanie, to odpowiadam grzecznie i spokojnie: „Nigdy”. Podobnie mogę odpowiedzieć zresztą na wiele innych pytań, np. „Kiedy Jerzy Owsiak zacznie kraść samochody w Niemczech?”.
Ustalmy to więc raz na zawsze: Jerzy Owsiak nie jest za eutanazją? Nie jest. Ale z drugiej strony, możemy się – jeśli już jesteśmy przy eutanazji – pochylić nad innym problemem. Bo jak nazwać postępowanie instytucji, które mają dbać o nasze zdrowie, a zamiast tego odmawiają nam leczenia? Jak mam odpowiadać na maila, w którym ktoś pisze, że osoba 80-letnia jest w gruncie rzeczy niedopuszczana do służby zdrowia ze względu na swój wiek? Jak nazwać sytuację, o której pisałem w liście otwartym do ministra zdrowia, kiedy niewysłanie karetki pogotowia do chorej kobiety skutkuje jej zgonem?
Polska służba zdrowia stosuje eutanazję? Nie chcę już tego słowa używać, ale niektórzy internauci, którzy całą rzecz komentowali, takiego sformułowania rzeczywiście użyli. Większość z nas nazywa rzecz łagodniej. Mówimy, że ktoś się nie dostał w porę do lekarza, za długo czekał, ale przecież moglibyśmy rzecz nazwać brutalniej. Wracając natomiast do eutanazji w jej dosłownym znaczeniu, to oczywiście postawiony przed wyborem „tak czy nie”, odpowiadam „nie”. Ale też jestem za dyskusją, nie mogę pozostać obojętnym na historie ludzi, którzy, przeżywając tragedie, zadają sobie bardzo różne pytania. Począwszy od tego, czy Bóg ma mnie w swojej opiece, a skończywszy na pytaniu, czy to nadal jest godne życie.
Z drugiej strony mamy historie takie, jak ta Janusza Świtaja, młodego człowieka, który kilka lat temu publicznie domagał się śmierci, a po tym, jak wyciągnęła do niego rękę m.in. Anna Dymna, zobaczył sens życia. To rzecz niezwykła, pokazująca, że faktycznie w każdym tli się jakaś nadzieja. Ale przecież zawsze rodzą się w ludziach pytania: „Czy i dla mnie pojawi się taka szansa?”; „Czy fundacja, która pomogła jednej osobie, pomoże i mnie?”. Te dramaty są przecież widoczne również w dziedzinie, na rzecz której zbieramy w tym roku pieniądze: mamy półtoramilionową rzeszę ludzi starszych i 750 łóżek geriatrycznych. To jest loteria!
Myślisz o własnej starości? Oczywiście, że tak. Choćby przez pryzmat opieki zdrowotnej. Nasze pokolenie jest bardziej zasobne finansowo od naszych rodziców, więc pewne rzeczy zależą tylko od nas. Anglicy zbudowali sobie instytucje, które doradzają, jak zmieniać mieszkania, by były lepiej dostosowane do życia osób w podeszłym wieku. Wierzę w Polaków, w to, że jednak dość szybko przyswajamy sobie pewne standardy. Ale niezależnie od tej wiary, moje dzisiejsze myślenie o starości naznaczone jest tą przerażającą wizją służby zdrowia bez łóżek.
Tegoroczna zbiórka to jednorazowa akcja czy początek nowego rozdziału? Jednorazowa zbiórka, tak jak jednorazową zbiórką była ta na rzecz dzieci dwadzieścia lat temu. Potem okazało się, że trwało to dwie dekady. Finał pokaże, czy możemy się z tym tematem wziąć za bary.
Rok 2033. Jak wygląda życie 41-letniej Orkiestry i 80-letniego już Jerzego Owsiaka? Jurek w bardzo dobrej formie przygląda się temu, co robi grupa fantastycznych młodych entuzjastów, którzy przejęli od niego to dzieło. Tu zajrzy, tam zajrzy, tych odwiedzi, ale już nie na pierwszej linii. Być może wpadnie nawet na chwilę do telewizyjnego studia, a być może obejrzy relację na fotelu. Może osiądzie w jakiejś małej miejscowości, gdzie ludzie będą go nosić w lektyce... (śmiech). Będzie siedział przed telewizorem i oglądał na prowincji to, co się dzieje w Warszawie. Bez goryczy, że go w tej stolicy nie ma.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Dziennikarz działu krajowego „Tygodnika Powszechnego”, specjalizuje się w tematyce społecznej i edukacyjnej. Jest laureatem Nagrody im. Barbary N. Łopieńskiej i – wraz z Bartkiem Dobrochem – nagrody Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich. Trzykrotny laureat… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 02/2013