Esej, czyli wszystko

Z esejem jest jak z czasem u św. Augustyna. W teorii wszystko wiemy, jednak gdy przechodzimy do konkretów, zaczynają się schody.

27.08.2018

Czyta się kilka minut

 /
/

Chciałoby się wykrzyknąć: „esej, czyli wszystko!”. I coś jest na rzeczy, skoro tak chętnie szafujemy tym szacownym terminem. Jego znaczeniową pojemność doskonale widać w nominacjach do Literackiej Nagrody Gdynia. Kategoria „esej” jest tu czymś w rodzaju wentylu bezpieczeństwa, bo pozwala docenić ważne publikacje, których jednak nijak nie da się opatrzyć etykietą „proza” lub „poezja”.

Nie inaczej jest w tym roku. Wśród nominowanych dzieł książką, która najbardziej przypomina esej w jego tradycyjnej formie, jest „Rękopis znaleziony na ścianie” Krzysztofa Mrowcewicza – zbiór trzech tekstów poświęconych twórczości Jana Potockiego, Stanisława Trembeckiego i Jana Kochanowskiego. Jak to bywa u Mrowcewicza, wszystkie trzy są niezwykłym popisem stylu, a także rzadkiej umiejętności łączenia tekstu z obrazem. Niezbywalną częścią tych esejów są bowiem starannie dobrane ilustracje. Temat jest zresztą też nad wyraz eseistyczny, jeśli za wyróżnik eseju uznać erudycyjność. Mrowcewicz, wytrawny znawca literatury staropolskiej, odsłania nam pesymistyczną stronę epok kojarzonych zazwyczaj z optymizmem. Esej o Janie Potockim to rzecz o szaleństwie oświeconego rozumu. Tekst o Trembeckim pokazuje, jak krucha jest równowaga pomiędzy naturą a kulturą. Z kolei portret renesansowego Kochanowskiego to opowieść o samotności i zwątpieniu.

„Rzeczy, których nie wyrzuciłem” Marcina Wichy ubrać w szaty eseju już trudniej. Czym zatem są? Wspomnieniem? Hołdem dla zmarłej matki? Nie do końca. Nie chodzi w nich tylko o pożegnanie i upamiętnienie bliskiej osoby. Emocje autora nie są tu zresztą najważniejsze. Czułości, choć nieco chłodnej, Wisze co prawda nie zbywa, ale trudno byłoby wykazać, że autor – jak mawiał Miłosz – lubi babrać się w emocjonalnych bebechach. Minimalistyczna, oszczędna w słowach i jednocześnie bardzo precyzyjna książka Wichy jest przede wszystkim portretem pewnego pokolenia, a dokładniej formacji zwanej powojenną inteligencją – z naciskiem na literę „ż”. Wszystko jest tu nakreślone trochę po Perecowsku – poprzez konkretne przedmioty (książki, meble), a ten sposób wypowiedzi doskonale zestroił się z nieco ironicznym tonem Wichy. Efekt długo pozostaje w pamięci.

Dorota Masłowska, wiadomo, to osobny gatunek literacki, ale w przypadku zbioru tekstów „Jak przejąć kontrolę nad światem, nie wychodząc z domu” jasne jest dla mnie, że chodzi tu po prostu o stary, dobry felieton. Publikowane na stronie Dwutygodnik.pl teksty zawsze wychodzą od aktualnego zdarzenia, a nawet jeśli zapuszczają się na terytorium tzw. historii najnowszej, niezmiennie dzieje się to w odniesieniu do współczesnej debaty bądź mody. Czuły sejsmograf społeczny Masłowskiej wyłapuje głównie to, co w dyskusjach wychodzi mimochodem – nasze nawyki, uprzedzenia, stereotypy. Przede wszystkim te inteligenckie, wielkomiejskie, choć trzeba przyznać, że Masłowska, analizując naszą rodzimą popkulturę z jej umiłowaniem do disco polo, seriali i pism ilustrowanych, nie oszczędza ani hipsterów z warszawskiego Zbawiksa, ani tłumu Grażyn i Januszów. I chwała jej za to.

Kolejną nominowaną książkę trudno skojarzyć z esejem już przez sam jej rozmiar. Marian Sworzeń, w 2012 r. nominowany do Nagrody Literackiej Gdynia za reportaż z podróży w rodzinne strony Gogola, stworzył bowiem dzieło totalne. „Czarna ikona Biełomor” to ponad sześćsetstronicowe tomiszcze, w którym autor postanowił w sposób kompletny przedstawić jeden z epizodów czasów stalinizmu – zbiorowy projekt stworzenia wielkiej księgi opiewającej budowę Kanału Białomorskiego. Sworzeń opisuje zarówno samo przedsięwzięcie, jak i losy jego bohaterów, czyli dziesiątek rosyjskich pisarzy i artystów. Nie dajmy się przy tym zwieść pozorom. Zaopatrzony w indeks, słowniczek wyrażeń i poprzedzony żmudnymi badaniami tekst nie jest pracą naukową. Zbyt dużo w książce samego Sworznia, a ostatnia jej część ma cechy wytrawnego reportażu.

Ostatnia z nominowanych książek „Inne życie. Biografia Jarosława Iwaszkiewicza. Tom 2” pióra Radosława Romaniuka nie pozostawia już żadnych wątpliwości, a podtytuł mówi sam za siebie. To chyba najbardziej klasyczne w swoim gatunku dzieło wśród wszystkich pięciu i na pewno nie jest esejem. Pisana od ponad dekady, solidna, ale niepozbawiona krytyczno- literackiego pazura biografia Iwaszkiewicza jest obecnie najpełniejszą prezentacją jego życia i twórczości. Szkoda tylko, że Romaniuk nie wydał swojego dzieła nieco wcześniej. Zanim drugi tom ujrzał światło dzienne, pojawiła się masa książek o autorze „Brzeziny”, które przyćmiły doniosłość jego pracy. Wystarczy wspomnieć, że dostaliśmy do ręki dzienniki samego Iwaszkiewicza. Ale fakt pozostaje faktem – dziś żaden znawca i miłośnik Iwaszkiewicza nie będzie się mógł obejść bez tych dwóch monumentalnych tomów. ©

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru Nr 36/2018

Artykuł pochodzi z dodatku „Nagroda Literacka Gdynia 2018