Emocjonalny realizm i wisielec

Nie powinienem odpowiadać na zaproszenie Tygodnika. Nie wiem, czy istnieje pokolenie bruLionu, wiem jedynie, co odpowiedzieć na pytanie o pokolenie Czasu Kultury. Jestem zgorzkniałym czterdziestoparolatkiem, który jak księżna Batory kąpie się w krwi młodych, do tego w odróżnieniu od większości moich dotychczasowych adwersarzy w sprawach młodej literatury - nie lubię prząść kądzieli.

26.02.1995

Czyta się kilka minut

Martwi mnie narzekanie Juliana Kornhausera na to, że nie dostrzega się poezji Kazimierza Brakonieckiego, podczas gdy młodzi z "Czasu Kultury" uznali tomik tego właśnie autora za najwybitniejsza książkę 1993 roku. Martwi mnie stwierdzenie Miłosza Biedrzyckiego, że nowość to skutek uboczny jakości języka, podczas gdy nowość to sfera ontologiczna, centralna, to sfera istnienia, a nie zbiór cech realnie czy potencjalnie istnieniu przynależnych. Martwi mnie to, że dyskutuje się o ważności nowej literatury przez pryzmat grupowych wystąpień, wynosząc przy okazji poetów, którym się ktoś zlał do środka, a nie zauważa i nie analizuje, czyli nie czyta (mimo nagród) szlachetnej poezji Marzanny Kielar. Martwi mnie, że podważając wartość nowej literatury nie widzi się, że do jej odkryć należą też np. efekty poszukiwań świetnego krytyka młodego pokolenia Izoldy Kiec, czyli odkrycie i wydanie całości dorobku Zuzanny Ginczanki...

Świadomość własnej bezradności jest jedynym pozytywnym przejawem obecnego, leniwego życia krytycznoliterackiego w Polsce. Nie ma w nim radości odkrywania ani wysiłku przemyślenia bogactwa nowych zjawisk, nie ma rzeczowej analizy ani nawet celnych ataków. Współczucie, a tylko to odczuwam po tekście Grzegorza Musiała, nie należy do narzędzi krytycznych, w każdym razie nie pamiętam ich z zajęć Barańczaka poświęconych poetyce i wersyfikacji. Nie można też zbyt długo bez szkody dla jakości prowadzić terapii krytycznoliterackiej w samotności. Znudziło mi się to zajęcie, zmęczyło słuchanie wyłącznie zniekształconego echa własnych wypowiedzi o słabościach propozycji artystycznych starszego pokolenia. Przeraża nieco fakt, że z byle ględzenia (np. książczyny pani Brach-Czainy) robi się głośne, filozoficzne odkrycie. Będę się więc już streszczał, nie chcę już męczyć zbyt długo sobą wielbicieli poezji Zagajewskiego i podobnych odkryć, których zapewne jest legion.

Poezja najnowsza to oczywisty emocjonalizm. Nieromantyczny, szorstki, oschły emocjonalny realizm, którego siła płynie z niezwykle dojrzałej, gorzkiej samowiedzy. Młodzi poeci i prozaicy zamiast podbijać świat, odkrywać bogactwo form języka, analizować swoje uczucia i wygłaszać buntownicze tyrady, debiutują dziś zazwyczaj iwaszkiewiczowskim w tonie dojrzewaniem do śmierci. Najczęstszy debiut to swoista "mapa pogody" kolejnych autorów. Bez oparcia w przeszłości, gdyż brak im jeszcze potrzebnego doświadczenia, bez oparcia w starszych, bo wśród nich brak z kolei mądrych nauczycieli, bez oparcia w zbiorowości i religii, gdyż nieufność wobec wszelkich autorytetów jest ich pierwszym, wyniesionym z końca lat 80., wyuczonym odruchem. Poeci "bruLionu" wierzyli jeszcze w modernistyczny mit ważności gestu artystycznego, używali strategii skandalu; dla postmodernistycznych środowisk "Czasu Kultury", "Nowego Nurtu", "Fa-artu" czy - ostatnio - "Frondy" to zwykłe zawracanie głowy kijem przeszłości. Na szczęście, młodzi poeci i pisarze, wyłamują się spod narzucanych im anachronizmów postaw i to jest najważniejsze. Jedyną tradycją, jaką bowiem tak naprawdę przychodzi im dziedziczyć, jest tradycja samotności. Samotności pracy i wyrzeczenia. To wszystko. Jestem emocjonalistą pewnie i tylko tyle mogę w tym miejscu na swoje usprawiedliwienie powiedzieć.

Dobrze, zapytacie drodzy Czytelnicy, ale co ma do tego wszystkiego tytułowy wisielec? Otóż ma rzeczywiście niewiele. Wisielcem tym jest niżej podpisany, "nieciekawe indywiduum z Poznania". Obraziwszy zbyt wielu zasłużonych autorów i środowisk mogę tylko odwołać się do własnej gałęzi, wspiąć na nią i zawisnąć, by z pełną już obojętnością patrzeć ponurym, tężejącym wzrokiem na świat. Dobranoc moim przyjaciołom i wrogom. Możecie już wszyscy spać spokojnie.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]