Krytyk jako kustosz duszy

Po co poezja? Otóż, poezja może funkcjonować jako osobna dziedzina, autonomiczna przestrzeń takiego czy innego języka. Może być samolubnym pięknem albo jakimś nieoczekiwanym efektem. Jednak dla Stali, pewnie za Miłoszem, choć nie tak radykalnie, ważna jest inna możliwość: zaczyniania procesów zmierzających ku osiągnięciu dojrzałości.

06.02.2005

Czyta się kilka minut

Marian Stala /
Marian Stala /

1. O FRAGMENCIE. Stala lubi spisywać notatki, robić uwagi, rejestrować wrażenia, skupiać się na pojedynczym wierszu, powracać do kilku tych samych autorów, rozmawiać z nimi, przepowiadać sobie. Jaka korzyść z tych zalążkowych gatunków? Jaka ich ewentualna wyższość nad sążnistą rozprawą, uczonym wykładem, konsekwentnie od początku do końca zrealizowanym badawczym zamysłem? Przecież notatka jest jak donos na samego siebie, na wszystko to, czego się nie zrobiło z lenistwa albo z braku przekonania do zadań monumentalnych. To dobrowolne zesłanie do ostatniej ławki.

Z innej strony patrząc, notatka jest de facto jedyną dostępną postacią sprawozdania z terytorium, na którym krytyk - zwiadowca, a nie strateg - usiłuje się odnaleźć. Stala nie ma wątpliwości, że praca czytelnika i recenzenta, pojęta jako stwarzanie przedmiotu i pretekstu do własnych konceptów lub popisów, winna rozpoczynać się jak najpóźniej (jeżeli w ogóle musi). Najpierw jest spotkanie i wysiłek możliwie najpełniejszego przeżycia jego sensu, potem - wszystko inne, zapis pozbawiony filologicznej pedanterii, utrwalenie domysłu, własna książka.

2. O POWADZE. Notatki Stali nie wchodzą w alians z tym sposobem uprawiania literaturoznawstwa, który nade wszystko ceni efekty ludyczne. Nie, nie - czytanie jest sprawą poważną, wolno się śmiać, lecz nie wolno sprowadzać do śmieszności rzeczy, które śmieszne nie są. Zatem, wypełniając swe bruliony, krytyk bawi się - przyjmijmy, że tak się zdarza - bardzo serio.

Dobrym przykładem takiego podejścia jest szkic o nieczytaniu - żartobliwa fenomenologia stanu, który autorowi jest całkowicie obcy. Obcy i właściwie nienawistny, nie widzi zatem choćby najmniejszego powodu, by nieczytanie wspierać. W rezultacie cierpka uwaga dostaje się, słusznie zresztą, nawet Zygmuntowi Kubiakowi, któremu zdarzyło się stwierdzić, że nie czyta literatury współczesnej. Nie czyta, bo nie ma czasu, czy dlatego, że nie warto czytać? To ważka różnica, którą warto by zaznaczyć. Tak czy owak: “(...) każde wyznanie nieczytania złożone przez wybitnego intelektualistę może dziś liczyć na tłumy naśladowców". Przypuszczam, że mamy tu do czynienia z wyznaniem innej wiary - w istnienie autorytetów i posiadanie przez nich mocy zachęcania lub zniechęcania “tłumów". Pogląd tyleż naiwny, co ładny i logicznie związany ze światopoglądem autora.

3. O KRYTYCE. Jakby zbrzydła nam ostatnio krytyka, pisarze zdają się mniej na nią i z nią liczyć, ona z kolei odwzajemnia się literaturze brakiem gorącego serca, a i sama sobą zbytnio się nie interesuje. Wrażenia impasu panującego w życiu literackim nie rozwiewa ani medialna krzątanina wokół rzekomych “wydarzeń", ani nagrody, gdyż coraz częściej przybierają one kształt pomniczków wystawianych ku czci własnej, ani promocje, ani żadna z tych rzeczy próżnych, które coś udają. Bo jest to impas schowany za podwójną gardę - na pierwszy plan wysuwa się pragmatyzm mediów i wydawnictw, które, nie mogąc żyć bez tzw. wydarzeń, nieustannie je produkują, a także faktyczne ruchy w obrębie poetyk i pokoleń, które - jeśli ogląda się je z bardzo bliska - sprawiać mogą wrażenie głęboko sięgających przemian.

Stala tylko częściowo podziela tę opinię. Jego perspektywa jest inna. Pisze: “Okresy przejściowe sprzyjają krytyce..." - rzeczywiście, gdyż wtedy, gdy pojawiają się nowe nazwiska, a czasami również nowe języki, zapotrzebowanie na estetyczne uwiarygodnienie jest największe. Wyobraźnia i projekty przyszłości zastępują wiedzę o przeszłości, poczucie wspólnej misji konsoliduje pisarzy oraz ich pełnomocników. Ceną za twórcze rozgorączkowanie bywa jednak brak warunków do uprawiania spokojnej refleksji i, co za tym idzie, doraźność stawianych diagnoz, intelektualna pretensjonalność i jałowość wykonanej roboty.

W związku z powyższym dwa zastrzeżenia: po pierwsze - normalność nie musi być nudna i bezpłodna, mówi Stala, ponieważ jest czasem danym do namysłu, sposobnością uporządkowania obrazu literatury i zebrania sił przed następną zawieruchą; po drugie - doraźność nie jest przekleństwem krytyki, lecz jej naturalnym środowiskiem.

4. O NUDZIE. Stali nie dotyczy. Jego inna perspektywa nie sięga, albo sięga w stopniu minimalnym, zagadnień socjologicznych. To uderzające: autor “Przeszukiwania czasu" nie piekli się z powodu wypaczeń sprawiedliwości w życiu literackim, nie za wiele obchodzi go turniej garbusów, o którym mówił Czesław Miłosz, położenie czasopism nie spędza mu snu z powiek, zdaje się dość obojętny - o zgrozo! - na przerażającą sytuację najmłodszej generacji, nie próbuje też opisać ruchu tasujących się mód i stylów. Zaskakujące, bo tym właśnie - prześwietlaniem literackiej infrastruktury - trudzi się spora część krytyki współczesnej. Wprawdzie Stala potwierdza swą markę uważnego obserwatora nowych zjawisk oraz inicjatora ważnych debat (w kończącym eseju “Coś się skończyło, nic się nie chce zacząć. Z przygód poezji w latach dziewięćdziesiątych"), to zarazem wyraźnie nie zależy mu na posadzie arbitra we wspomnianym turnieju.

Istnieją więc dwie doraźności, jedna - choć zapobiegliwa i energiczna, to nudna, zamulona przez wydzieliny Herbertowej “małej duszy", zżerana przez niecierpliwość i próżność, druga - wzniosła, składająca się z aktów otwarcia na to, co niezrozumiałe i ciekawe.

5. O WZNIOSŁOŚCI. W omawianym przypadku jest sprawą zdrowego rozsądku, nie zaś kwestią podpowiedzianą współczesnej kulturze przez Jean-François Lyotarda lub Adama Zagajewskiego. Stala nie rozpatruje wzniosłości ani jako ubocznego efektu niewyrażalności najistotniejszych doświadczeń, ani jako oręża przeciw ironii, lecz żywo, osobiście ją odczuwa. Wzniosłość jest jego doświadczeniem, jego i tych wszystkich, którzy wybrali życie kontemplatywne. Egzystencja krytyczna jest decyzją - decyzją ryzykowną, gdyż zakłada pewność własnych pragnień - jest wyzwaniem rzuconym światu, który zwrócił się ku innym, aktywistycznym wartościom. Jest odmianą samowykluczenia, ponieważ krytyk nie należy ani do życia, ani do literatury, musi zgodzić się - tego chce zdrowy rozsądek - na swą niższość wobec jednego i drugiego. Wywyższenie świadomości swego losu, jego jedyna nagroda, rodzi ironię (czyli rodzaj pychy) lub wzniosłość (czyli pokorę).

6. O RYZYKU. Stala, mimo że podkreśla obowiązek oddawania się współczesności, przede wszystkim czyta dzieła uklasycznione. Na liście jego lektur znajdują się utwory Iwaszkiewicza, Wata, Ważyka, Miłosza, Szymborskiej, Barańczaka, ponadto szereg innych nazwisk powszechnie kojarzonych. Z pisarzy nowych, a i to rzecz względna, znajdujemy Andrzeja Sosnowskiego, Marcina Barana, Adama Wiedemanna, Artura Szlosarka. Trzej pierwsi nastręczają różnych interpretacyjnych i aksjologicznych trudności, lecz nie budzą środowiskowego oporu, inaczej ze Szlosarkiem. Ten poeta o dużym już dorobku, laureat Kościelskich, niezbyt dobrze przyjął się na polskim gruncie. Stala należy do szczupłego grona jego zwolenników. Pisząc o zbiorze “List do ściany" stara się uwidocznić przemyślany charakter wierszowych konstrukcji, wykazuje respektowanie zasad ekonomii wyrazu, wgłębia się w nietuzinkowy i nieprzypadkowy opis wewnętrznej podróży, jaką odbył poeta w drodze z Bonn, przez Wiedeń, do Berlina.

I znowu Stala nie rozwodzi się nad ślepotą kolegów po fachu, niezdolnych dostrzec wybitność, lecz przeciwstawia im argumenty z obszaru wspólnych zainteresowań. Kiedy mówi o autorze jeszcze nieprzyswojonym lub budzącym niezrozumiały dlań opór, występuje w roli filologa, kiedy filolog - badacz języka, tekstu, poetyki i komunikacyjnych aspektów utworu, konwencji, stosunku do tradycji itd. - zakończy swoją pracę, pojawia się, znowu, amator - czytelnik w najwyższym stopniu wymagający i bezinteresowny, nastawiony na dialog i przekształcanie pytań do utworu w pytania zadawane własnemu życiu.

Prawdziwe ryzyko, powtórzmy zatem, nie polega w przypadku Stali na wypowiadaniu wojen dotychczasowym ustaleniom krytyki i historii literatury, lecz na tym, że arcydzieło, z którym chce gadać (między innymi o sobie), podyktuje mu swoje warunki.

7. O PISANIU. Zwiadowca, który na swych ścieżkach spotyka Wielkich Poetów i zamiast pospiesznie ich omijać wdaje się z nimi w nieśpieszne pogawędki o sensie życia i śmierci, przypomina pisarza. Notatki, które okazały się wyborem formalnym i chyba także moralnym, fragment, który wskazuje na całość, kilka “Wierszy do napisania", autorstwa Mariana Stali, ton osobisty, silniejszy niż kiedykolwiek wcześniej - toż to literatura. Stala, jak rasowy postmodernista, z wiedzy o niemożności obiektywnego komentarza wyciąga wnioski typowe, skazanie na literaturę zastępując afirmacją krytyki literackiej jako sztuki równorzędnej z samą literaturą? W takim przypadku wszystko to, co zostało powiedziane, i co sam mówił, o dwuznaczności kondycji krytycznej, o jej świadomej marginalizacji, o tragicznym posmaku, jaki jej towarzyszy, byłoby interpretacją li tylko fikcji.

Pociągające, nieprawdopodobne, okropne.

8. O DUSZY. Po co poezja? Otóż, poezja może funkcjonować jako osobna dziedzina, autonomiczna przestrzeń takiego czy innego języka. Może być samolubnym pięknem albo jakimś nieoczekiwanym efektem. Jednak dla Stali, pewnie za Miłoszem, choć nie tak radykalnie, ważna jest inna możliwość: zaczyniania procesów zmierzających ku osiągnięciu dojrzałości. Bo Marian Stala to żaden postmodernista ani żaden chorobliwie nieśmiały liryk, który w zastępstwie poematów tworzy eseje wrażliwe na cudze słowa - mnie on się wydaje spadkobiercą romantycznej idei bildung, w sensie podobnym, jaki nadaje temu pojęciu Agata Bielik-Robson w rewelacyjnej pracy “Duch powierzchni": uwewnętrznia czytane teksty, przeistacza je w treść duchową, z ich pomocą kształtuje własną tożsamość. Szuka przejścia między złudną pewnością, że “ja" jest czymś innym niż świat i równie złudnym przekonaniem, że “ja" jest świata powodem: “Ostatecznie więc samotność (...) może być pojmowana jako rodzaj wewnętrznego doświadczenia, które uczy budować siebie i zarazem pozwala ustrzec się przed przekonaniem, iż czysto podmiotowe konstrukcje myślowe, wolicjonalne czy emocjonalne są czymś jedynie ważnym. Samotność zatem odsłania świat Innych jako świat komunikowania wartości...".

Inni, odnajdywani w wierszach, sprawdzają i ugruntowują tożsamość, na której autorowi tak zależy, mobilizują jego poczucie podmiotowości, dają siłę potrzebną do sprostania zadaniu, jakim jest istnienie.

9. O DUMIE. O dumie nie ma mowy, gdyby jednak trzeba było ciągnąć ów wątek porównań krytyka i pisarza, to dopiero stwierdzenie, że wszyscy mamy do załatwienia tę samą sprawę - sprawę z nicością, przemijaniem, rozmywaniem się naszych osobowości - pozwala przekreślić granicę między literaturą i rzeczywistością. Literatura, jak i wszystko inne, także krytyka, jest ważna o tyle, o ile coś w tej sprawie waży.

10. O PROGRESYWNYM ANACHRONIZMIE. “Przeszukiwanie czasu", książka o budowaniu duszy, posiada nieocenioną ważność jako świadectwo i propaganda tej wiary w wielkość poezji i czytania, której dzisiaj podobno już nikt nie wyznaje.

Marian Stala, “Przeszukiwanie czasu. Przechadzki krytycznoliterackie". Kraków 2004, Wydawnictwo Literackie.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 06/2005