Ekumeniczna jesień

Ostatnio w Kościele rzymskokatolickim coraz częściej zapominamy, że jesteśmy wspólnotą większościową i że w głównej mierze to od nas zależą dobre relacje ze wspólnotami innych Kościołów.

04.11.2019

Czyta się kilka minut

Podpisanie Wspólnej Deklaracji w Sprawie Nauki o Usprawiedliwieniu między Kościołem katolickim i Światową Federacją Luterańską, Augsburg w Niemczech, 31 października 1999 r. / TWITTER / TOGETHER IN HOPE
Podpisanie Wspólnej Deklaracji w Sprawie Nauki o Usprawiedliwieniu między Kościołem katolickim i Światową Federacją Luterańską, Augsburg w Niemczech, 31 października 1999 r. / TWITTER / TOGETHER IN HOPE

Tegoroczne Święto Reformacji uzyskało dodatkowy kontekst. 20 lat temu 31 października katolicy i luteranie podpisali jeden z najważniejszych dokumentów w historii ekumenizmu: Wspólną Deklarację w Sprawie Nauki o Usprawiedliwieniu. Deklaracja pokazała, że dzisiaj nie ma już poważnych różnic w rozumieniu teologii usprawiedliwienia człowieka przez Boga, która pięć wieków temu tak bardzo podzieliła chrześcijan w Europie. Skoro zniknął jeden z najważniejszych powodów podziału, wydawałoby się, że powinno nas to do siebie zbliżyć. Fakt, że poza jednym wyjątkiem w tegorocznym Święcie Reformacji w Polsce nie uczestniczy żaden z rzymskokatolickich hierarchów mimo dodatkowej okazji jubileuszu Wspólnej Deklaracji, daje jednak do myślenia.

Katolicka odpowiedzialność

Po raz drugi wyjątkowe obchody przeżywa parafia ewangelicko-augsburska (luterańska) św. Mateusza w Łodzi, gdzie w chwili oddawania tego artykułu do druku na nabożeństwie w Święto Reformacji homilię głosi abp Grzegorz Ryś, rzymskokatolicki metropolita łódzki.

– Przecież to normalne, że gdy sąsiedzi świętują, to świętujemy razem z nimi. A może jest to normalne tylko dla mnie, wychowanego na Śląsku Cieszyńskim? – mówi „Tygodnikowi” zwierzchnik Kościoła ewangelicko-augsburskiego w RP, bp Jerzy Samiec.

– W wielu wspólnotach katolickich, przede wszystkim w Niemczech, nie ma problemu ze świętowaniem Reformacji – zauważa ks. Andrzej Perzyński, profesor UKSW, inicjator Polskiego Forum Chrześcijańskiego. Przypomina on, że papież Franciszek dwa lata temu świętował 500-lecie Reformacji w szwedzkim Lund.

Zaproszenie do wygłoszenia homilii abp Ryś otrzymał od proboszcza parafii ewangelicko-augsburskiej w Łodzi, ks. Michała Makuli. – Niewielka odległość pomiędzy katolicką katedrą św. Stanisława Kostki a ewangelickim kościołem św. Mateusza sprawia, że jesteśmy skazani na sąsiedztwo – przyznaje ks. Makula.

Łódź jest obecnie wyjątkowym miejscem na mapie polskiej ekumenii. Miejscowy metropolita niedawno przypomniał, jak duża odpowiedzialność leży na katolikach tworzących w Polsce największą wspólnotę religijną. „Tyle będzie ekumenizmu, ile go będzie dawał Kościół katolicki” – powiedział abp Ryś.

Ks. Makula opowiada, jak po raz pierwszy spotkał nowego metropolitę Łodzi tuż po jego nominacji. – Byłem wtedy u proboszcza katedry katolickiej, ks. prał. Ireneusza Kuleszy, na spotkaniu Ekumenicznej Kapituły nagrody „Serce Łodzi” – wspomina ks. Makula (kapitułę tworzą przedstawiciele Kościołów rzymskokatolickiego, ewangelicko-augsburskiego, prawosławnego i gminy żydowskiej). – Nagle do gospodarza zadzwonił telefon, że przyjeżdża nominat, więc jest prośba, by zszedł pilnie do kurii. Ks. Kulesza odpowiedział, że niestety teraz nie może, bo u niego odbywa się ekumeniczne spotkanie i że przyjdzie, jak się zakończy – mówi ks. Makula.

– Nie minęło 5 minut i do drzwi proboszcza dzwoni dzwonek, a w drzwiach stanął abp Grzegorz Ryś i bp Marek Marczak. Abp Ryś powiedział, że skoro takie grono obraduje przy katedrze, to musiał przyjść się przedstawić – opowiada łódzki proboszcz luterański. Jak pokazują ostatnie dwa lata działania, nie skończyło się na wzajemnym zapoznaniu się.

Antyekumeniczne trendy

Niestety, nie wszyscy księża i biskupi są na tyle otwarci, by odwiedzać protestanckich sąsiadów, nie mówiąc już o wspólnym głoszeniu Słowa. Bp Samiec zauważa nowe „trendy antyekumeniczne”, po tym jak w 2017 r. Sejm RP nie przyjął uchwały o upamiętnieniu 500-lecia Reformacji (co skrytykował abp Ryś).

Podczas ostatniego posiedzenia IX kadencji parlamentarzyści przyjęli uchwałę dotyczącą „aktów nienawiści i pogardy antykatolickiej”. Nie wspomnieli o innych grupach wyznaniowych. Również ten akt Sejmu RP spotkał się z negatywną oceną bp. Samca: – Jestem przekonany, że wielu katolików z księżmi i biskupami na czele czuje się zażenowanych uchwałą o pogardzie antykatolickiej – twierdzi. – Dziwię się większości parlamentarnej, że nie poszerzyła tej uchwały o wystąpienie przeciw wszelkim aktom nienawiści i pogardy. Wtedy byłby to krok w dobrym kierunku.

Przypomina również słowa Jana Pawła II, które padły w luterańskim kościele Świętej Trójcy w 1991 r.: „Tolerancja to za mało”. Podobnie uważa ks. Perzyński, który zwraca uwagę, że z aktami nienawiści spotykają się w Polsce wyznawcy wielu religii, np. Żydzi: – Dlaczego twórcy uchwały wyodrębnili tylko katolików?

Jak przyznaje zwierzchnik polskich luteran, boi się o przyszłość Polski i świata: – Do głosu dochodzą coraz częściej ekstremiści, którzy widzą tylko czubek własnego nosa. Twierdzenia, że posiada się monopol na prawdę, zawsze ma się rację, a wszyscy inni się mylą, doprowadzają w konsekwencji do twierdzeń, że jest się kimś lepszym. A skoro ktoś uzurpuje sobie, że jest lepszy, to musi być też ktoś, kto jest gorszy, głupszy itd. Wszyscy wiedzą, dokąd ta narracja prowadzi.

Nieodpowiedzialne słowa

Co wpłynęło na pogorszenie się klimatu ekumenicznego? Bp Samiec mówi o procesie podważania poprawności politycznej, za którą kryje się odpowiedzialność za słowo: – Dziś prym wiodą politycy, którzy zamiast dbać o odpowiedzialność i dobro wspólne, bardziej troszczą się o słupki sondażowe. Więcej: sankcjonują oni język antychrześcijański w pozornej trosce o państwo – mówi zwierzchnik polskich luteran, przypominając o koniunkturalnym przymykaniu oczu na przemoc różnych grup. – Nie mogę pojąć, że można palić kukły wyobrażające np. Żydów, że można wieszać na szubienicach portrety europosłów, że można wystawiać akty zgonu przeciwnikom politycznym i właściwie nic się nie dzieje.

– Nie chciałbym, by Kościół katolicki dawał się tak łatwo rozgrywać na politycznym forum – podkreśla ks. Perzyński, wskazując, że wykorzystywanie religii większościowej przez nacjonalistycznych polityków to trend światowy.

Problem nie dotyczy jednak wyłącznie polityków, ale również ludzi Kościoła: – Niestety, niektórzy hierarchowie zamiast nawoływać do zgody, budowania mostów oraz miłości do bliźnich, wznoszą zasieki i podgrzewają agresję choćby ze względu na czyjeś preferencje seksualne. Nic nie usprawiedliwia takich wystąpień. Nawet jeżeli sami czują się atakowani, to przecież jedna z naczelnych zasad chrześcijaństwa głosi: zło dobrem zwyciężaj – wskazuje bp Samiec.

Kontakt to za mało

W mało sprzyjającym klimacie ważne okazują się kontakty oddolne. Ks. Makula przypomina inicjatywy ekumeniczne, które doprowadziły do spotkania wielu katolików i protestantów: Ekumeniczną Pielgrzymkę do Ziemi Świętej, Ekumeniczną Szkołę Biblijną czy wspólną inaugurację Wigilijnego Dzieła Pomocy Dzieciom. Ekumenizm oparty na bezpośrednim doświadczeniu i spotkaniu dotyczy również duszpasterzy. Jak przyznaje ks. Makula: – Często w trudnych momentach, a kilka ich było, dzwoniłem do mojego kolegi, księdza katolickiego. To był odruch. Wiem, że mnie wysłucha, da podpowiedź albo nawet konkretnie zadziała.

– Ważna, jeśli nie kluczowa, jest świadomość, że ekumenizm nie jest jakimś projektem, który sobie sprytnie i nabożnie wykoncypowaliśmy dla zebrania punktów – mówi bp Samiec.

Według niego ekumenizm to przede wszystkim „powołanie” i „wyzwanie”: – Nie musimy być wszyscy tacy sami, wolno się nam różnić – twierdzi zwierzchnik luteran, przypominając jednocześnie, że Kościół pierwszych wieków też nie był jednorodny, jednokolorowy i jednomyślny. – Był nie mniej podzielony od dzisiejszych Kościołów.

Według ks. Perzyńskiego we współczesnych działaniach ekumenicznych musi chodzić już o coś więcej niż wzajemne poznanie: – Na poznanie się mieliśmy wiele czasu, dziś nadeszła chwila, by przejść do kolejnego etapu: konkretnych i systematycznych działań na różnych polach. Musimy zająć się wspólnie wychowaniem, kulturą, działalnością charytatywną i wyjść poza rozważania teologiczne – mówi inicjator Polskiego Forum Chrześcijańskiego. Dodaje jednocześnie, że wspólnych akcji czy instytucji jest nadal za mało. Odpowiedzialność za ten stan w Polsce ponosi przede wszystkim Kościół katolicki, który jest wspólnotą większościową.

Chrystus niezawłaszczany

Czy obecny kryzys Kościoła rzymskokatolickiego w Polsce ma wpływ na sytuację Kościoła ewangelicko-augsburskiego? Choć luteranie nie prowadzą działań o charakterze prozelityzmu, to – jak przyznaje ks. Makula – w ostatnich latach dostrzega większą liczbę osób uczęszczających na nabożeństwa do kościoła św. Mateusza w Łodzi. Zarówno jednak on, jak i bp Samiec twierdzą, że trudno znaleźć tu związek z kryzysami.

– W ciągu ostatnich 18 lat wstąpiło do naszego Kościoła w skali całego kraju około 4 tysięcy osób. Nie jest to więc masowe poruszenie – mówi zwierzchnik luteran. Wskazuje zarazem, by nie traktować zmiany Kościoła jak transferu, zmiany barw klubowych. – Zmiana wyznania to nie jest przejście od „Chrystusa katolickiego” do „Chrystusa ewangelickiego”. To żaden awans czy wyraz szczególnej dojrzałości duchowej. Kościół ewangelicki nie ma monopolu na prawdę, a tym bardziej nie ma monopolu na Chrystusa. Chrystus jest Kimś większym niż nasze wyobrażenia o idealnym Kościele – podkreśla bp Samiec.

Choć większość nowych luteran stanowią dawni katolicy, to ks. Makula twierdzi, że większość z nich była chrześcijanami „kulturowo”: – Ich wiara ostygła, a w wielu przypadkach po prostu tej wiary nigdy wcześniej nie było. Gdy rozpoczęli poszukiwania jakiejś drogi duchowej, trafili do nas – mówi.

Łódzki proboszcz luterański dodaje jednocześnie, że coraz więcej osób nie chce formalizować swojej przynależności do konkretnej denominacji: – Uprawiają to, co zaobserwowałem swego czasu w Stanach Zjednoczonych, tzw. churching. Chcą posłuchać dobrego kazania, to idą do kościoła, gdzie jest dobry kaznodzieja. Chcą przeżyć liturgię na dobrym – również muzycznie – poziomie, to wybierają się tam, gdzie jest dobra muzyka, a ksiądz prawdziwie przeżywa sprawowaną liturgię. Potrzebują więcej mistyki, to idą tam, gdzie to mogą znaleźć, chociażby poprzez ikony, świece, kadzidła. Tacy ludzie nie stanowią większości, ale myślę, że mamy do czynienia z pewnym coraz szerszym trendem – mówi ks. Makula.

Z drugiej strony luteranie odradzają, by zmieniać wspólnotę ze względu na konflikt personalny: – Gdy pojawia się ktoś, kto jako powód podaje kłótnię ze swoim księdzem, proponujemy, aby poszukał sobie po prostu innej parafii rzymskokatolickiej – mówi bp Samiec. Zwierzchnik polskich luteran przypomina jednocześnie, że Kościół to narzędzie, a nie cel sam w sobie: – Kościół nie może zajmować się głównie sobą, ale winien być ukierunkowany na Chrystusa. Inaczej staje się stowarzyszeniem albo klubem dyskusyjnym o religii.

Nieustanna reforma

Po co zatem świętować Reformację? Kolejna rocznica wystąpienia Marcina Lutra przypomina członkom Kościoła ewangelicko-augsburskiego, że reformowanie musi być ciągłym procesem: – Oznacza to, że ciągle na nowo musimy dokonywać krytycznej oceny samych siebie. Żyjąc w zmieniającym się świecie mamy starać się zrozumieć te zmiany i w nowym kontekście głosić niezmienną Ewangelię o Jezusie Chrystusie – mówi bp Samiec.

Ks. Perzyński potwierdza tę opinię: – Od Soboru Watykańskiego II w Kościele katolickim cały czas akcentuje się potrzebę reformy naszej wspólnoty.

Podkreśla, że świętowanie Reformacji razem z protestantami może nam pomóc choćby w zrozumieniu współczesnych trendów sekularyzacyjnych: – Polska nie jest zieloną wyspą, nas też dotyka to, co dzieje się na Zachodzie. Protestanci lepiej od nas wiedzą, jak reformować wspólnotę w obliczu tych przemian – podkreśla ks. Perzyński.

Bp Samiec wskazuje zarazem, jak ważna w tym ciągłym reformowaniu jest osobista świętość: – Jeśli Kościół powinien się nieustannie reformować, to znaczy, że powinni czynić to święci, czyli wszyscy ochrzczeni.

I od razu wyjaśnia: – Świętość nie jest w naszym ujęciu wyższym stopniem doskonałości czy wtajemniczenia potwierdzonym cudem czy szczególnym heroizmem. Świętość to dar, który pochodzi od Boga. Jeśli jesteśmy świętymi, to jedynie z łaski Bożej – nie jest ona naszą własnością.

– Niebezpiecznym mitem byłoby uważać, że świętość i Reformacja to coś, co się wyklucza. Każdy z wielkich reformatorów, np. Luter czy Zwingli, bardzo dbali o świętość – mówi ks. Perzyński, przypominając, że z kolei w historii Kościoła katolickiego bardzo wielu świętych było reformatorami: – Nie zapominajmy o tym. ©℗

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru Nr 45/2019