Pastor z białostockiego zboru organizuje pogrzeby zmarłym migrantom

Podczas spotkań w szkołach pastor pokazuje zdjęcia osób, które pochował. Mówi o ich marzeniach. Chciałby, abyśmy wszyscy to usłyszeli.

08.11.2023

Czyta się kilka minut

Pogrzeb Cyryla Atsama z Kamerunu z udziałem jego matki - na zdjęciu wspierana przez pastora Krzysztofa Flaszę. Krynki, 6 września 2023 r.  fot. Agnieszka Sadowska / Agencja Wyborcza.pl
Pogrzeb Cyryla Atsama z Kamerunu z udziałem jego matki - na zdjęciu wspierana przez pastora Krzysztofa Flaszę. Krynki, 6 września 2023 r. fot. Agnieszka Sadowska / Agencja Wyborcza.pl

W Nekemtie, ok. 100-tysięcznym mieście w zachodniej Etiopii, na pogrzeby tradycyjnie przynosi się dużo jedzenia. Wszystko po to, by rodzina zmarłego nie musiała zawracać sobie głowy gotowaniem podczas żałoby. Tym razem jedzenie dotarło na stypę aż do podlaskiej Białowieży, która – na wzór etiopski – odbyła się kilka dni przed pogrzebem Abdiego Biratu Fite, 24-letniego aktywisty i absolwenta informatyki z Nekemtie. – Wolałem przygotować się do tego pogrzebu – mówi pastor Krzysztof Flasza z białostockiego zboru zielonoświątkowego Dobra Nowina, który prowadził pogrzeb. Koleiny, jeśli chodzi o ofiary kryzysu humanitarnego na granicy polsko-białoruskiej. 

Abdi

Do pastora zwrócił się o pomoc Piotr Czaban, działający na rzecz ludzi w potrzebie i zajmujący się nagłaśnianiem ich historii. Czaban zajmował się przypadkiem Abdiego, z którym rodzina i aktywiści stracili kontakt w grudniu. Z Białorusi mężczyzna przedostał się w grupie pięciu Etiopczyków. Polskie służby ich wyrzuciły. Pierwszy z grupy zmarł po białoruskiej stronie. Drugiemu udało się wrócić – w bardzo złym stanie – do ojczyzny. 

Abdi nie miał już pieniędzy na łapówkę dla białoruskich służb, więc został zmuszony do przejścia przez polską granicę. W połowie lutego znaleziono jego szczątki, a obok złożone ubrania. – Podczas ostatnich faz hipotermii człowiek czuje takie gorąco, że zaczyna się rozbierać – tłumaczy pastor – Abdi umarł z zimna. Po jego pogrzebie zrozumiałem, jak ważna była to dla mnie uroczystość i że chciałbym uczestniczyć w kolejnych. Niestety następna okazja pojawiła się bardzo szybko. 

Cyryl

Cyryl miał 32 lata, gdy zaplątał się w druty kolczaste w granicznej rzece Świsłocz. Białorusini lubią wpuszczać ludzi właśnie tamtędy, na co wskazuje relatywnie duża liczba przejść granicy – rzeka i mocno bagnisty teren uniemożliwia kontrolę sytuacji ze strony polskiej. Cyryl pochodził z ogarniętego wojną domową Kamerunu. Próbował dostać się do Francji, gdzie od lat mieszka jego matka. 

– Przez 20 lat nie udało się jej legalnie go sprowadzić. Nie ma wyboru, bo w Białorusi – gdzie otrzymał studencką wizę – nie było dla niego życia. Cyryl był kilkakrotnie wyrzucany z Polski przez nasze służby. Jego matka prosiła go wielokrotnie, by tylko nie przechodził przez rzekę, bo nie umie pływać. Niestety spróbował. Pogrzebaliśmy go w Krynkach – mówi pastor Flasza. 

Livine

Pierwszą osobą, od której zaczęły się pogrzeby pastora, była Livine, 44-letnia doktor ekonomii, bizneswoman z Kamerunu. – Jakiś czas temu zacząłem się modlić. Bolało mnie to, że zafiksowaliśmy się na pomocy Ukraińcom, a przecież kryzys na granicy polsko-białoruskiej się nie skończył. Wtedy zadzwonił Mirek Miniszewski, z pytaniem, czy nie mógłbym pochować Livine – mówi pastor Flasza. – Nie zapomnę tego pogrzebu. Do polski rodzinę zmarłej sprowadziła ambasada Kamerunu. Aktywiści przywieźli ich na pogrzeb. Pamiętam też, jak w czasie pierwszego spotkania na nabożeństwie niedzielnym matka i ojciec Livine śpiewali, że Bóg będzie błogosławił kolejne pokolenia. Ale przecież kolejnego pokolenia już nie ma. 

To był moment, w którym pastor Flasza zwrócił uwagę na potrzebę towarzyszenia rodzinom zmarłych. – Jako duchowny spotkałem się już z tatą Livine, który też jest pastorem, by zapytać o kameruńskie zwyczaje: tak, żeby podczas uroczystości wziąć pod uwagę ich wrażliwość, ale też poznać ich córkę. Dzięki temu nawet aktywiści, myślę że nastawieni raczej negatywnie do religii, zobaczyli, że jako chrześcijanie nie mamy względu na kolor skóry, gdy wspólnie z rodziną Livine płakaliśmy, przytulaliśmy ich. 

Pogrzeby osób szukających schronienia w Polsce na granicy z Białorusią prowadzą do niecodziennych spotkań. Oprócz pastora i zielonoświątkowców, grupy aktywistów („wiesz, raczej niewierzących”, jak podkreślał pastor), rodziny i bliskich osoby zmarłej, na uroczystości zjawiał się proboszcz z Krynek i grupa katolików. – Wszyscy płakaliśmy tak samo. Myślę, że wszyscy zobaczyliśmy twarz Livine. Nie patrzyliśmy na nią jak na anonimowy numer w statystyce, ale jak na osobę. Teraz rozumiem, że widząc twarz tych osób, tak jak to pokazała choćby Agnieszka Holland w „Zielonej granicy”, możemy zobaczyć więcej. Dziś o tym opowiadam podczas spotkań z uczniami w szkołach. Pokazuję zdjęcia osób, które pochowałem, mówię o marzeniach tych ludzi. Chciałbym, abyśmy wszyscy to zobaczyli – mówi pastor Flasza. 

Pogrzeb Livine, który odbył się 9 maja 2023 r., wzbudził zainteresowanie mediów. – Modliłem się do Ducha Świętego wiedząc, że słuchać tych słów będą osoby, które nie chcą mieć nic wspólnego z Bogiem. Wiedząc, że nie wszyscy chcą słuchać o przybyszach – wspomina pastor Flasza. – Ale biblijny obraz przybyszów jest bardzo bogaty i poruszający. Doświadczenie wyjścia Izraela z Egiptu uczy nas, by troszczyć się o tych, którzy pielgrzymują, którzy są w drodze. Mówi nam o tym, że nie możemy się zasiedzieć. Ale mówi też, że czasami bycie w drodze kończy się śmiercią. To zresztą poczułem, gdy jadąc dwoma samochodami z pogrzebu – ja, biały i za mną rodzina Livine, czarnoskóra, zostaliśmy zatrzymani. Funkcjonariusze mnie puścili, zatrzymali jej rodzinę. Na poważnie obawiałem się, że zostaną wywiezieni do Białorusi.

Miłosierdzie

Każdy z pogrzebów to spotkania z rodzinami. – Żeby zidentyfikować zwłoki Abdiego, z Etiopii przyjechał jego brat, Deriba, od którego pobrano próbki DNA. Gdy czekaliśmy na wyniki badań – trwało to kilka tygodni – opiekowaliśmy się Deribą, który w tym czasie stał się właściwie częścią naszej społeczności – mówi pastor Flasza. – Przed pogrzebem, który odbył się ostatecznie dopiero w maju, dołączyli do nas mieszkający w Polsce Etiopczycy. Podczas kazania mówiłem o tym, że empatia rozumiana jako współczucie nie wystarczy – że nam chodzi o miłosierdzie. Nie wystarczy okazywać uczuć, trzeba działać. Powiedziałem też do niewierzących aktywistów, że to oni są jak chrześcijanie, ponieważ okazują miłosierdzie.

Pogrzeb zielonoświątkowy jest, jak tłumaczy pastor, o wiele radośniejszy niż w innych chrześcijańskich Kościołach. – Nie ma u nas smutku, jest nadzieja. Deriba powiedział po pogrzebie, że czuł się jak na ślubie swojego brata – mówi pastor. – Bardzo chciałbym dawać zgromadzonym potężny ładunek nadziei, bardzo jej potrzebujemy. 

Nie jest jednak łatwo o nadzieję, gdy stoi się na cmentarzu w Krynkach. Świeże groby uchodźców oraz graniczny, widoczny z miasteczka mur, przywołują raczej ciemne myśli. – Ja nie wierzę w te historie o obronie granicy. Widząc zmasakrowane ciało Abdiego zrozumiałem, że ta obrona nie musi tak wyglądać. Że Abdi nie musiałby umierać – kwituje pastor Flasza. – Jak mówiła Agnieszka Holland podczas premiery „Zielonej granicy”, można bronić polskiej granicy, ale w granicach prawa. Na marginesie: nie dziwię się, że rząd bał się tej niesamowitej, inteligentnej osoby. Ona w swoim filmie daje bardzo dużo nadziei.

Pastor nie bardzo rozumie, o co mi chodzi, gdy pytam, czy musi się ukrywać bądź jaki jest stosunek jego znajomych do jego działalności. – A po co mam się ukrywać? Przecież pomaganie jest legalne – tłumaczy. Co do działalności Kościoła też nie ma wątpliwości, że to wręcz jego obowiązek. – Jako wspólnota zielonoświątkowa odpowiadaliśmy od początku kryzysu dwutorowo na potrzeby osób potrzebujących. Z jednej strony odpowiadaliśmy na prośby Straży Granicznej lub samorządowców z przygranicznych miejscowości. Jeździliśmy z pomocą nawet na teren stanu wyjątkowego, raz dostaliśmy prośbę z domu dziecka w Białowieży, gdzie trafiły samotne dzieci z Syrii – wspomina. 

– Z drugiej strony, pomagaliśmy też aktywistom z Grupy Granica. Z naszej perspektywy były to interesujące spotkania. Modlimy się za nich, wspieramy, jak możemy. Wiesz, w tym pomaganiu nie chodzi tylko o pomaganie. Dla nas bardzo ważne jest doświadczenie Boga w codzienności – mówi pastor.

Jak podkreśla, nie chodzi tu o prozelityzm, ale o wsparcie. – Jedna z aktywistek była zdziwiona. Powiedziała, że pierwszy raz usłyszała, że ktoś się za nią modli, nie po to, żeby się zmieniła, ale żeby wytrzymała to, co dzieje się wokół niej, na granicy. 

Strony

Według pastora nie może chodzić o to, by jego Kościół czy jakakolwiek inna grupa „wywyższała się”. – Nie chcieliśmy zaistnieć religijnie, ale pokazać, o co chodzi w chrześcijaństwie. Dla wielu aktywistów był to skok jakościowy, niektórzy mówili, że właściwie do tej pory nigdy nie spotkali chrześcijan. Cieszę się, że możemy zmienić obraz naszej religii. A teraz trzeba też zmienić obraz uchodźcy – mówi pastor.

Jednym z elementów pomocy było również wsparcie dla stacjonujących żołnierzy i funkcjonariuszy Straży Granicznej. W Dubiczach Cerkiewnych, niewielkiej miejscowości przygranicznej, gdzie znajduje się wspólnota zielonoświątkowców oraz placówka Straży Granicznej, jesienią 2021 r. stacjonowało kilkuset żołnierzy. – Jeżdżąc tam do kościoła widziałem, że Dubicze stały się wręcz frontową miejscowością, wszędzie były ciężarówki i namioty wojskowe – opowiada pastor. – Każdy ze stacjonujących żołnierzy dostał od nas Biblię oraz ogrzewacze do rąk. Pomagam aktywistom, pomagam też władzy, gdy ona o tę pomoc prosi. Nie chcę być postrzegany jako wróg lub przyjaciel którejś ze stron. Dzisiaj na Podlasiu mamy dwie strony: „zdrajców” i „obrońców granicy”. Chcę być ponad tym podziałem. Chcę go zasypywać – dodaje. 

Nasze winy

Dopiero po pogrzebie Cyryla pastor zobaczył, że w nabożeństwie uczestniczyli również strażnicy graniczni. – Kazanie było o nadziei. Wspominałem wówczas swojego wujka, który był chory na białaczkę. Pytałem go wtedy, w czym pokłada nadzieję. Wujek powiedział, że może uda się wynaleźć lek i zostanie wyleczony. Wierzę, że ta nadzieja, choć była płonna, trzymała go przy życiu – wspomina pastor. – Mówiłem, że mamy nadzieję, iż zmieni się decyzja władz w związku z tym, co dzieje się na granicy. Mówiłem o murze chińskim, który kosztował tyle, że doprowadził do bankructwa całe cesarstwo. Mówiłem o podzielonym Berlinie, gdzie ludzie, którzy pielgrzymowali do lepszej rzeczywistości, szli pomimo wszelkich przeszkód. I o tym, że ostateczna nadzieja osadza się w Jezusie.

Najbardziej poruszającym momentem pogrzebu Cyryla była dla pastora modlitwa „Ojcze nasz”. – Odpuść nam nasze winy, jako i my odpuszczamy. Czy my właściwie rozumiemy te słowa w tym kontekście?

Gdy pytam pastora, dlaczego robi na granicy to, co robi, nie ma wątpliwości. – Chciałem, by to zło na świecie można było naprawić. Gdy dziennikarze pytali, jaki mam stosunek do kryzysu na granicy, odpowiadałem: a jaki mam mieć stosunek, gdy tu umierają ludzie? To dla mnie oczywiste.

– Jednego żałuję – dodaje – że nie zapytałem Agnieszki Holland, dlaczego w swoim filmie pominęła kwestię wiary. Przecież Podlasie to religijny tygiel.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru Nr 46/2023

W druku ukazał się pod tytułem: Przybysze