Ekspert to brzmi dumnie

Zarzut przemocy stosowanej przez księdza Oko jest trafny. On sam twierdzi, że karze kogoś, kto na to zasługuje. A obraża tych, którzy na szacunek nie zasługują.

04.10.2015

Czyta się kilka minut

Ks. Dariusz Oko podczas Targów Książki w Krakowie, październik 2014 r. / Fot. Beata Zawrzel / REPORTER
Ks. Dariusz Oko podczas Targów Książki w Krakowie, październik 2014 r. / Fot. Beata Zawrzel / REPORTER

Tygodnik Powszechny« fanatycznie krytykuje nauczanie Kościoła, popiera homoseksualizm, aborcję, nieustannie atakuje biskupów, papieży. Kiedy media pełne nienawiści do Kościoła atakują również mnie, czuję się zaszczycony, gdyż potwierdza to, że dobrze wykonuję swoją pracę” – mówił ks. Dariusz Oko portalowi Fronda.pl w reakcji na artykuł ks. Krzysztofa Charamsy „Teologia i przemoc”. I dalej: „Księdzu Charamsowi [pisownia tu i w kolejnych cytatach jak w oryginale – przyp. red.] nie podobają się mocniejsze sformułowania, a przecież oczywiste jest, że czasem trzeba powiedzieć coś mocniej, aby to dotarło do ludzi. Czy Jezus tego nie robił? Ja staram się go naśladować. Można zatem powiedzieć, że ks. Krzysztofowi Charamsowi nie podoba się Jezus”.

Tak będziemy rozmawiać? Atak personalny na redakcję „Tygodnika” i autora tekstu, zamiast wymiany argumentów? Potwierdza to tylko słuszność krytyki zawartej w artykule ks. Charamsy. Zgadzam się z nim, niezależnie od późniejszego coming outu autora.


CZYTAJ TAKŻE:

  • Symptom głębszej choroby. Prof. Karol Tarnowski: Problem w tym, że duża część biskupów myśli podobnie jak ks. Oko, tylko nie wyraża tego w taki sposób.

Mam habilitację – mam rację!

Ks. Oko wykreował się na autorytet w kwestii płci i homoseksualizmu. Rzeczowej dyskusji unika jednak jak diabeł wody święconej. Ale proponuje: „chętnie wziąłbym udział w transmitowanej na żywo debacie telewizyjnej z ks. Charamsą i redaktorami »TP«. To jest moja propozycja”. Prawdy szuka więc w stacjach telewizyjnych, które chętnie go zapraszają, bo zarabiają gigantyczne pieniądze na eskalowaniu konfliktów. Prawdą ekranu są bowiem... słupki oglądalności. Proponuję jednak księdzu debatę ze mną i kilkoma katoliczkami, o różnych poglądach, które znają się na gender. Owszem, przed kamerą i bez limitu czasu. Nagranie przekażemy przełożonym kościelnym i uczelnianym księdza Oko. Niech zapoznają się z jego faktycznymi kompetencjami.

Gender nie jest ideologią dewiantów, jak ksiądz namiętnie powtarza. Jest zarówno ideologią równościową, jak i neutralnym terminem w naukach społecznych, który oznacza, że tożsamość płci nie bierze się z sufitu. Gdyby biologia była dana, a nie zadana, proces wychowania jednostki byłby zbędny. Ignorowanie wpływów społecznych na rzecz determinizmu biologicznego to jest dopiero wyraz ignorancji. Zaś przekłamywanie sensu terminów naukowych to już ideologizacja.

„Przyjrzałem się karierze naukowej księdza Charamsa i w dziedzinie gender nie ma on żadnych kompetencji. Nie widziałem żadnych publikacji ani jakikolwiek śladów wskazujących na to, by się tą tematyką zajmował. Pytanie, na czym on opiera swoje przekonania? Jest doktorem, ja mam habilitację, podczas krytykowania mnie nie odwołuje się do moich publikacji naukowych” – szydzi ks. Oko.

Ja też przyjrzałam się karierze naukowej, ale księdza Oko. Jak przebiegała, zanim dostał zajęcia na Uniwersytecie Papieskim Jana Pawła II w Krakowie z „teorii gender”.

Ekspert brzmi dumnie?

W grudniu 2013 r. zbierałam materiały do artykułu. Nie wszystkie wykorzystałam, ale zachowałam je na dysku. Wykłady – niespodziewanie – ksiądz rozpoczął w lutym. Jak jego naukowe CV wyglądało na początku grudnia?

Monografie – cztery, na temat gender – żadnej. Dziesięć artykułów książkowych, w tym dwa z obszaru gender: jeden o „homo- herezji” (po włosku), drugi o kobiecie – mistrzyni wspólnoty. Dwadzieścia dwa artykuły w czasopismach – z tego cztery pozycje to ww. tekst o „homoherezji” publikowany w innych językach (po polsku w kwartalniku „Fronda”). Spośród dwudziestu dziewięciu referatów wygłoszonych na konferencjach – pięć ma związek z gender. Jeden (o mistrzyni wspólnoty) znany już z publikacji, jeden pochodzi z Międzynarodowego Kongresu Rodzin, jeden – z corocznego sympozjum lekarzy, których ksiądz Dariusz Oko jest duszpasterzem. Nie są to miejsca, gdzie tezy naukowe poddaje się weryfikacji.

Pod koniec grudnia 2013 r. doszedł projekt badawczy: „Teorie poznawcze. Podstawy metafizyki oraz filozofii gender”; nr 501-10-020040. Grant nie został przyznany w drodze konkursu Narodowego Centrum Nauki czy Komitetu Badań Naukowych. Numer wskazuje na tzw. badania statutowe, przyznaje go uczelnia. Projekt jest prowadzony przez dwuosobową Katedrę Filozofii Poznania. Ks. dr hab. Dariusz Oko jest jej kierownikiem.

Aktualne CV jest do wglądu w internecie. Jest, owszem, naukowe w zakresie np. metafizyki. Ale artykuł „To jest walka o duszę narodu” w książce pt. „Dyktatura gender” pod red. Leszka Sosnowskiego, założyciela wydawnictwa Biały Kruk, do naukowych zaliczyć trudno. Książka też nie ma charakteru naukowego. Według Joanny Szczerbińskiej z tygodnika „Niedziela” (patron medialny) ks. Oko „prowadzi w mediach niezwykle odważną krucjatę przeciwko gender”, dlatego rzecz trzeba przeczytać.

Dokument Kongregacji

Dla eksperta od gender z takim dorobkiem jedynym wyjściem wydaje się dyskusja na żywo w telewizyjnym show. To wymarzone miejsce do szczucia i obrażania uczuć. Nie religijnych – ludzkich. W opinii niektórych ks. Charamsa zdeprecjonował się sam, ale przecież jego wyznanie nie ma znaczenia dla dokumentu Kongregacji Nauki Wiary, który przywołał w tekście. Przemilczanego.

Ks. Oko w wywiadzie dla Fronda.pl deprecjonuje ten głos w charakterystyczny dla siebie sposób: „Ta opinia była jego własną, prywatną. Z tego co wiem, to atakuje on nie tylko mnie ale i biskupów. Atakuje on biskupów Episkopatu za to, że popierają ks. Oko. Ostatnio szef Episkopatu Polski publicznie powiedział, że popiera działalność ks. Oko, ks. kard. Dziwisz i wielu innych zapraszają mnie przecież do siebie, abym wygłaszał wykłady”. Rzecz w tym, że „ks. Dariusz Oko nie należy do żadnego gremium Konferencji Episkopatu Polski i nie był proszony o jakiekolwiek ekspertyzy dla tego gremium” – oświadczyłow miniony piątek Biuro Prasowe Episkopatu. To ważne, bo rozwiewa plotki, że ks. Oko jest faktycznym autorem pierwszej wersji słynnego Listu KEP o gender.

Ks. Charamsa przypomniał – ważny dla kobiet – dokument Kongregacji Nauki Wiary: „List do biskupów Kościoła katolickiego o współpracy mężczyzny i kobiety w Kościele i w świecie współczesnym” z 31 maja 2004 r. Podpisał go kard. Joseph Ratzinger, ówczesny prefekt KNW, i abp Angelo Amato SDB, jej sekretarz, a „Jego Świątobliwość Jan Paweł II, w czasie audiencji udzielonej niżej podpisanemu Kardynałowi Prefektowi, zatwierdził niniejszy List, uchwalony na zebraniu plenarnym Kongregacji Nauki Wiary, i nakazał jego opublikowanie”. W polskiej debacie dokument nie istnieje, choć ma 11 lat.

W czasie, gdy rozpoczęła się kościelna burza wokół gender, na stronę archidiecezji warszawsko-praskiej trafiła zachęta do udziału w akcji „Stop dla gender – tak dla planu Boga”. Pod nią znajdziemy „Podstawowe informacje o gender z perspektywy chrześcijańskiej wizji człowieka i świata”, w tym „Wypowiedzi pasterzy Kościoła Katolickiego”. Listu brak. Dokumentów Jana Pawła II o kobiecie – też. Bez nich debata o gender to krucjata przeciw odczłowieczonym gejom.

Wbrew temu, co głosi ks.Oko (figuruje tu jako „ekspert w dziedzinie homoseksualizmu”), kategoria gender wiąże się z tożsamością jej i jego, z feminizmem i kwestią kobiet. List pokazuje zupełnie inny problem niż wałkowana przez księdza Oko „seksualizacja dzieci przez zboczeńców”. Czytamy w jego polskim tłumaczeniu: „By uniknąć hegemonii jednej czy drugiej płci, próbuje się wykreślić różnice między nimi, uznane za efekt warunków historyczno-kulturowych. W takim zrównaniu różnica cielesna, zwana płcią, zostaje zminimalizowana, natomiast wymiar kulturowy, zwany rodzajem, jest uznany za nadrzędny i pierwszorzędny”. Kwestia seksualności jest wtórna. Polski „rodzaj” we włoskim oryginale brzmi „genere”, w wersji angielskiej – „gender”. Gdyby tłumacz napisał „sex” i „gender” (płeć biologiczna; płeć kulturowa) zamiast „płeć” i „rodzaj”, uniknęlibyśmy zamętu.

Jeszcze ciekawiej brzmi polskie tłumaczenie punktu 16. Oto jego fragment: „Patrzeć na Maryję i naśladować ją nie oznacza jakoby popchnąć Kościół do pasywności inspirowanej przezwyciężoną koncepcją feminizmu”. W oryginale mamy: „Guardare Maria ed imitarla, tuttavia, non significa votare la Chiesa ad una passività ispirata a una concezione superata della femminilità e condannarla a una vulnerabilità pericolosa (...)”; zaś w angielskim tłumaczeniu: „To look at Mary and imitate her does not mean, however, that the Church should adopt a passivity inspired by an outdated conception of femininity. (...)”.

Komu przeszkadzała „przezwyciężona koncepcja kobiecości”? Polscy księża biskupi, adresaci dokumentu, zostali zwyczajnie zmanipulowani.

Przemoc usprawiedliwiona?

Twierdzę, że zarzut przemocy stosowanej przez ks. Dariusza Oko jest trafny. On sam mówi, że nie stosuje przemocy werbalnej. Bo karze kogoś, kto na to zasługuje. Obraża i pomiata kimś, kto na szacunek nie zasługuje.
Kard. Stanisław Dziwisz podczas drogi krzyżowej odprawionej w Wielki Piątek w Kalwarii Zebrzydowskiej powiedział: „Kościół był zawsze na pierwszej linii frontu walki przeciw przemocy”. We wprowadzeniu do książki ks. Roberta Nęcka (rzecznika krakowskiej kurii) pt. „Mobbing w białych rękawiczkach” (2011) napisał: „Bóg upomni się o każdego pokrzywdzonego”. A dalej: „W dziedzinie społecznej Kościół ma pole do popisu, gdyż zobowiązany jest nie tylko upominać się o sprawiedliwość, ale także promować społeczną miłość. (...) Jeśli człowiek jest drogą Kościoła – jak mówił św. Jan Paweł II – to realizacja sprawiedliwości i miłości społecznej jest głównym wymogiem jego działalności, i dodam, kościelnej wiarygodności”.

Przemoc to grzech Kaina. Nieczystość. Uprzedmiotowienie. Nie ma dla niej usprawiedliwienia, krucjaty zbrojne to czasy Państwa Kościelnego. A żeby prowadzić krucjatę przy pomocy kamieni słów, trzeba być bez grzechu. Kto pierwszy? ©

Autorka opublikowała liczne artykuły na temat feminizmu i gender w czasopismach naukowych, „Rzeczpospolitej”, „Tygodniku Powszechnym” i „Więzi”. Ostatnio wydała książkę „Kochaj i walcz. Święta Rita”.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Publicystka, absolwentka studiów doktoranckich w Instytucie Socjologii UJ, stała współpracowniczka portalu Aleteia Polska (polska edycja aleteia.org). Publikowała m.in. w „Rzeczpospolitej”, „Znaku”, „Więzi”, „Przeglądzie Powszechnym”, „Liberte!”, „Pressjach… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 41/2015