Dwie religie

We Włoszech wybuchł kolejny spór między państwem a Kościołem. Tym razem rzecz dotyczy projektu ustawy antyimigracyjnej promowanej przez aktualny rząd, niegdyś ulubieńca niektórych kręgów kościelnych. Wyczytałem, że projekt zachęca do tworzenia swoistej "milicji obywatelskiej", zakłada obowiązek donosicielstwa czy surowe kontrole dokumentów imigrantów. Kto choć raz był w Rzymie lub Mediolanie, wie, że sprawa imigrantów jest rzeczywiście poważną bolączką ojczyzny Petrarki. Ale głos biskupów nawołujących do zdrowego rozsądku i szacunku dla Innego spotkał się z krytyką polityków. "Niech specjalnością Watykanu pozostanie liturgia!" - zagrzmiał włoski minister spraw wewnętrznych.

07.07.2009

Czyta się kilka minut

Te wydarzenia przyszły mi na myśl podczas lektury historii proroka Amosa. Przedstawiciel establishmentu, kapłan Amazjasz, gdy usłyszał słowa krytyki pod adresem króla, wskazał Amosowi właściwe mu miejsce w zakrystii. Amazjasz wierzył w polityczną poprawność proroków, nie zauważając kryzysu wiary. Tymczasem Amos stwierdza, że nie jest prorokiem, to znaczy: nie jest zawodowym prorokiem opłacanym przez państwo. "Jestem człowiekiem, który nacina sykomory" - co miało sugerować zarówno prostotę życia, jak i dobrze płatną pracę, jaką porzucił dla spraw Bożych. To proste zdanie sugeruje też ważne wyznanie proroka. Amos mówi, że jego zadaniem jest głosić słowo Boże, a nie zadowalać się uczesanym przesłaniem królewskich kapelanów i rzeczników rządu.

Podobne przekonania towarzyszyć musiały Jezusowi, gdy posyłał na misję swoich uczniów. "Jeśli w jakimś miejscu was nie przyjmą i nie będą was słuchać, strząśnijcie proch z nóg waszych na świadectwo dla nich!". Pora już przestać skupiać uwagę na strząsaniu prochu z nóg. Przecież Jezus nie był prymitywnym psychologiem, wierzącym, że danie upustu emocjom wynagrodzi nam smutek odrzucenia. Odrzucenie jest po prostu losem proroka. Ono wcale nie niszczy naszej misji, a jest jedynie nasieniem obumierającym i przynoszącym owoc we właściwym czasie. Czasie Bogu wiadomym.

Daleko bardziej niż nasz sukces lub klęska liczy się wszak nasza zwyczajna wierność wartościom ewangelicznym. Chrześcijaństwo nie jest dobrą nowiną o sukcesie kompromisów, ale dobrą nowiną o wartościach, dla jakich człowiek oddaje życie. Prorok Amos w swojej misji nie odniósł sukcesu. Apostołowie zostali ostrzeżeni przez Jezusa, że ludzie mogą nie zaakceptować ich przesłania. Może się bowiem okazać, że usłyszą znamienne słowa: "Trudna jest ta mowa".

Łatwa religia to religia kompromisów i układów. Zadowala się komfortową niszą wynalezioną dla niej w społeczeństwie. Jest jej ciepło i wygodnie. Nie musi niczego postulować ani wzywać nikogo do naprawy. To religia liturgii. Ale czy taki był zamysł Boży? Przecież uczeń Jezusa to nie specjalista od marketingu znający zachcianki konsumentów wiary i moralności, a ktoś, kto zachęca innych do wejścia w świat wartości swojego Mistrza. Uczeń Jezusa nie szuka łatwej religii, ale odnajduje się w dobrej religii. Religii wartości, a nie tylko liturgii.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 28/2009