Duch pomocniczości

Jan Paweł II napisał w liście na temat starości (1999), że ludzie starzy są nauczycielami mądrości życia. Pięknie jest służyć aż do końca sprawie Królestwa Bożego - uważa Papież, a wyjątkową ilustracją tych słów są ostatnie lata życia kard. Franza Königa.

28.03.2004

Czyta się kilka minut

Sędziwy wiek nie odebrał mu jasności umysłu i krytycyzmu spojrzenia. W ostatnich latach z energią, której młodsi mogliby mu pozazdrościć, starał się rysować wizję Kościoła przyszłości, na miarę trzeciego tysiąclecia.

Kard. König należał do najwybitniejszych architektów Vaticanum II, który wiele spraw rozpoczął, ale nie zakończył. Jedną z nich była kolegialność biskupów. Zwykłym katolikom jawi się ona jako coś tajemniczego i abstrakcyjnego, a tak naprawdę dotyczy właściwie wszystkich praktycznych przejawów życia Kościoła. Mówiąc ogólnie, chodzi o wspólną odpowiedzialność wszystkich biskupów, w jedności i na czele z papieżem, za losy Kościoła - wspólne kierowanie Kościołem przez biskupów, cum et sub Petro, z i pod następcą Piotra.

Przed Soborem kolegialność nie była w cenie. Kościołem kierował sam papież, co w praktyce zwykle oznaczało Kurię Rzymską. Nieco upraszczając, rola biskupów, stojących na czele Kościołów lokalnych (diecezji), ograniczała się do wykonywania woli papieża/kurii. Ideałem była sterowana centralnie jedność Kościoła, a różnorodność albo zwalczano, albo (w niewielkich dawkach) ledwie tolerowano.

Sobór Watykański II - powtarzał kard. König - wydobywając z cienia zaniedbaną kolegialność, pragnął skończyć z tym centralizmem. W soborowej wizji biskupi nie są emisariuszami papieża (a tym bardziej Kurii Rzymskiej), ale - podobnie jak biskup Rzymu - “wikariuszami Chrystusa". Kościół należy widzieć jako różnorodność Kościołów lokalnych, cieszących się autonomią przeżywania i wyrażania wiary, w komunii i jedności z Kościołem w Rzymie i między sobą.

Problem w tym, że - jak pisał w 1999 r. kard. König - “dzisiejszy styl kierowania Kościołem powszechnym nie w pełni jest zgodny z intencją Soboru". Tendencje centralistyczne widać przede wszystkim w funkcjonowaniu Kurii Rzymskiej, która z dwóch istotnych dla Kościoła wielkości: jedności i różnorodności, zdecydowany akcent kładzie na jedność. Kard. König mówił, że “kurialne autorytety (...) przywłaszczają sobie zadania kolegium biskupów".

Tymczasem - zdaniem sędziwego kardynała - Kościół przyszłości będzie w stanie realizować swą misję tylko jako “jedność w różnorodności" - jedność Kościoła powszechnego w różnorodności Kościołów lokalnych. “Nie chodzi tu o eliminację rzymskiego papieża jako gwaranta i symbolu jedności, czego obawia się kuria rzymska" - pisał kard. König. Jednak sposób funkcjonowania centrum powinien ulec zmianie. Kardynał mówił: Kościół z centrum - tak, ale nie scentralizowany. Innymi słowy, zadaniem centrum nie jest dbanie tylko o jedność, ale o jedność-w-różnorodności, o pojednaną różnorodność.

Kard. König zdawał sobie sprawę, że teologia i biskupi nie dysponują dziś zadowalającą odpowiedzią na pytanie, jak zasada kolegialności ma być realizowana. Głęboko wierzył jednak, że jednym z kluczy do właściwej odpowiedzi jest zastosowanie w Kościele zasady pomocniczości.

W oficjalnym nauczaniu klasyczną formę nadał zasadzie pomocniczości Pius XI, odnosząc ją do społeczeństwa świeckiego. Zasada ta mówi, że działania i decyzje, które z istoty przynależą niższemu szczeblowi społeczności, nie powinny być wykonywane przez szczebel wyższy. Władze centralne nie powinny bez konieczności interweniować w działalność szczebli niższych.

W ostatnich latach wielu biskupów odnosi zasadę pomocniczości nie tylko do społeczeństw świeckich, ale też do Kościoła. Ich oponenci podkreślają jednak, że Kościół nie jest społecznością jedynie ludzką, ale bosko-ludzką, dlatego nie może być w nim mowy o pomocniczości. Owszem, kontrargumentował kard. König, Kościół jest rzeczywistością bosko-ludzką, niemniej jest też na pewno ludzki. W jednym z artykułów sędziwy kardynał cytował Piusa XII, który w 1946 r., przypominając definicję pomocniczości swego poprzednika, stwierdził: “Słowa te odnoszą się nie tylko do społeczeństwa, ale również do życia Kościoła w ramach jego hierarchicznej struktury".

Zdaniem kard. Königa zasada pomocniczości zakłada, że “w Kościele, rozumianym jako struktura widzialna, wyższego poziomu organizacje nie powinny przejmować na siebie tego, co organizacje niższego poziomu mogą i powinny uczynić ze swojej strony". Pomocniczość oznacza m.in., że biskupi, zwierzchnicy diecezji i zarazem odpowiedzialni za kierowanie Kościołem powszechnym, nie mogą zrzekać się odpowiedzialności na rzecz Watykanu. Jak pisał kard. Walter Kasper, wyrażając pogląd bliski kard. Königowi: “Za tendencją do centralizacji stoi czasem również pokusa wygodnego zrzucania odpowiedzialności na »Rzym«". Zasada pomocniczości oznacza też jednak, że biskupi nie mogą przejmować na siebie odpowiedzialności właściwej wspólnotom i wiernym z diecezji.

W duchu pomocniczości - podkreślał kard. König - trzeba widzieć również np. sprawę mianowania biskupów. W ich wyborze zasadniczą rolę winny odgrywać lokalne wspólnoty. “Przez tysiąc lat - pisał - biskupi byli wybierani przez wiernych, a potem ich decyzję zatwierdzał papież". Na sprawę wyboru biskupów kardynał był wyjątkowo wrażliwy i miał poważne ku temu powody. Abp John Quinn w głośnej książce “Reforma papiestwa" pisze, że kard. König w 1986 r., gdy odchodził z urzędu arcybiskupa Wiednia, “nie był konsultowany co do wyboru swojego następcy" - o. Hansa Groëra z zakonu benedyktynów. Nie pytano się o zdanie nawet “przełożonych zakonnych benedyktyna, a jego samego poinstruowano, aby nie informował ich o swoim wyborze". Jak wiadomo, kard. Groër odszedł z urzędu arcybiskupa Wiednia w niesławie. Oskarżony o molestowanie seksualne kleryków stał się przyczyną tragicznego kryzysu Kościoła w Austrii.

“Kościelna" zasada pomocniczości - podkreślał kard. König - nie dotyczy jednak tylko wyboru biskupów, ale także choćby roli i miejsca świeckich w Kościele. Świeckim należy powierzyć zadania, “które mogą wykonywać tak samo dobrze, czy nawet lepiej, jak księża". Dobro Kościoła domaga się, aby mieli “wolność działania i wzięcia odpowiedzialności".

***

Bez decentralizacji i zasady pomocniczości nie sposób wyobrazić sobie ekumenicznego zbliżenia Kościoła katolickiego z innymi Kościołami. Dopóki kolegium biskupów - twierdził sędziwy kardynał - nie będzie pełniło swojej odpowiedzialności w jedności z papieżem, dopóty ani prawosławni, ani anglikanie, ani protestanci nie będą brać pod uwagę żadnych praktycznych kroków ku jedności.

Wizja przyszłości Kościoła według kard. Franza Königa nie wszystkim przypadła do gustu. Jedno jest jednak pewne: wizja kardynała nie pozwala spać Kościołowi na progu trzeciego tysiąclecia.

Kard. Königa wspominali w poprzednim numerze Władysław Bartoszewski i Hansjakob Stehle.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 13/2004