Drzazgi

Podział, z którym mamy dziś do czynienia w Polsce, jest trzecim głębokim podziałem, jaki dotknął nasze społeczeństwo w ostatnich trzydziestu latach.

15.05.2012

Czyta się kilka minut

Powtarzam: trzecim głębokim. Niektórzy twierdzą, że głębszym niż poprzednie, najgłębszym ze wszystkich. Są tacy, którzy wieszczą, że skończy się wojną domową. Inni twierdzą, że wojna już trwa.

Pierwszy podział wykopał stan wojenny. Mówi się i pisze czasem, że w komunizmie sytuacja była klarowniejsza, bo całe zło ucieleśniali „oni”, komuniści. Byli „oni” i był „naród”. „Naród” domagał się wolności, sprawiedliwości, prawdy, a „oni” walczyli z „narodem”. Wydawać by się mogło, że wprowadzenie stanu wojennego było najlepszym dowodem, że tak właśnie jest. Niestety, razem ze stanem wojennym prysło złudzenie, że „naród” nie ma nic wspólnego z „onymi”. Dobrze pokazuje to słynna scena z „Zawróconego” Kazimierza Kutza: pobity przez milicję bohater przygląda się ze zdumieniem, jak jego krewni bawią się na weselu brata-zomowca. Okazało się, że pęknięcie biegnie przez środek wspólnoty, w której istnienie do tej pory się wierzyło. Stan wojenny właściwie nie wykopał tego podziału, tylko go boleśnie uświadomił. Wystarczy poczytać wspomnienia z tego czasu, pisane przez działaczy podziemnej Solidarności. Obok wsparcia, które płynęło z wielu stron dla internowanych czy ukrywających się, była też obojętność lub wręcz niechęć tych, którzy chcieli „świętego spokoju”. I były spotkania z „inną Polską” na komisariatach, w aresztach, w ośrodkach odosobnienia.

Drugi podział był prawdopodobnie rezultatem tamtych doświadczeń. Wyszliśmy z komunizmu – jako społeczeństwo – poranieni, ze świadomością „krzywdy” i świadomością „winy”. Piszę te słowa w cudzysłowie, bo wielu niosło w sobie oba te doświadczenia, nie potrafiąc ich nazwać i nie potrafiąc opisać ich splotu. Takich, których postawy były jasne, którzy konsekwentnie „walczyli o” lub – po drugiej stronie – „walczyli z”, było niewielu. Trzeba było budować Polskę nie tylko z ludźmi „czystych rąk”, ale i z tymi, którzy się „ubrudzili”. Rzeczywistość od razu przesłoniły rozmaite mity, konieczne prawdopodobnie, żeby społeczeństwo zmobilizowało się do kolejnego wysiłku. Sytuację komplikował fakt, że scenariusz transformacji początkowo dawał przewagę „ubrudzonym”. W dodatku, kiedy zaczęła się normalna walka o władzę, doszły do głosu tłumione ambicje i frustracje. Podczas ostatnich Dni Tischnerowskich Janka Ochojska przypomniała, jak głęboko podzieliły się środowiska solidarnościowe przy okazji wyborów, w których stanęli naprzeciw siebie Tadeusz Mazowiecki i Lech Wałęsa. Rozpadały się wieloletnie przyjaźnie, ludzie nie podawali sobie rąk, jedni drugich uważali za „zdrajców”. „Pozostała po tych wyborach jakaś drzazga”, mówiła Janka. „A dziś tej drzazgi nie ma. Może staliśmy się mądrzejsi? Zobaczyliśmy, że są rzeczy ważniejsze, które łączą nas wszystkich jako ludzi”.

A co z naszym dzisiejszym podziałem? Czy to podział na dwie Polski, czy „kilka Polsk”? I czy rzeczywiście chodzi tu o Polskę, czy może o coś innego? Czy problemem nie jest znów jakaś „krzywda” i jakaś „wina”? Bardzo trudno odpowiedzieć na te pytania. Mam głębokie przekonanie, że dzisiejsze podziały napędza jednak jakaś „krzywda”. Ale jak ją opisać? Być może – tak twierdzą niektórzy komentatorzy – jest to „krzywda”, która towarzyszy niczym cień każdej demokracji. A im demokracja młodsza, tym cień dłuższy. Być może – mówią inni – chodzi o jakiś „grzech pierworodny” naszej transformacji. Mam jednak takie poczucie, że krzywdy, prawdziwe i urojone, o których mówi się dziś głośno, to nie jest sedno sprawy. Że w głębi tli się coś innego. Widzę na razie tylko jedno słowo, które mogłoby to opisać: nieodpowiedzialność. Gdzie znika odpowiedzialność, tam nie ma wzajemności. Gdzie nie ma wzajemności, musi pojawić się podział.

Ale to nie jest odpowiedź. To dopiero początek namysłu.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Poeta, publicysta, stały felietonista „Tygodnika Powszechnego”. Jako poeta debiutował w 1995 tomem „Wybór większości”. Laureat m.in. nagrody głównej w konkursach poetyckich „Nowego Nurtu” (1995) oraz im. Krzysztofa Kamila Baczyńskiego (1995), a także Nagrody… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 21/2012