Doktor od epidemii

Etiopczyk Tedros Adhanom nie jest i nigdy nie był praktykującym lekarzem. A jednak to jemu przypadło iście herkulesowe zadanie walki z koronowirusem.
w cyklu STRONA ŚWIATA

17.03.2020

Czyta się kilka minut

Tedros Adhanom na konferencji prasowej, podczas której WHO ogłosiło pandemię COVID-19, Genewa, 11 marca 2020 r. / FOT. FABRICE COFFRINI/AFP/East News /
Tedros Adhanom na konferencji prasowej, podczas której WHO ogłosiło pandemię COVID-19, Genewa, 11 marca 2020 r. / FOT. FABRICE COFFRINI/AFP/East News /

Nie sposób nazwać go dowódcą, bo Światowa Organizacja Zdrowia (WHO), której przewodzi, podobnie jak ONZ, ograniczona jest w swoich możliwościach i decyzjach, a także finansach przez państwa, które je utworzyły. Doktor Tedros Adhanom nie dowodzi więc wojną z koronawirusem, raczej ją koordynuje, ostrzega przed zagrożeniami, podpowiada, co robić. Organizacja, której przewodzi, uważana jest przez świat za największy autorytet od spraw zdrowia i jego zagrożeń, ale zalecenia i przestrogi doktora Adhanoma nie mają mocy rozkazów. Zbierze jednak cięgi, jeśli walka zakończy się klęską lub spowoduje zbyt wiele ofiar – WHO, jeśli zajdzie taka potrzeba, służy światu również w roli kozła ofiarnego. W przypadku zwycięstwa z wirusem wszystkie zasługi bez skrupułów przypiszą sobie prezydenci i premierzy.


POLECAMY TAKŻE: SERWIS SPECJALNY O KORONAWIRUSIE I COVID-19 >>>


Dobry zarządca

Etiopczyk jest pierwszym Afrykaninem, któremu powierzono to stanowisko. Został na nie wybrany w 2017 roku dzięki reputacji dobrego zarządcy opieki medycznej w swoim kraju, ale przede wszystkim dzięki rosnącemu znaczeniu jego ojczyzny, Etiopii, wyrosłej na kontynentalne mocarstwo, i ofensywie dyplomatycznej Unii Afrykańskiej. Mimo przymierza z Indiami czy Brazylią, Afryka od lat nie może doprosić się ani wymusić reformy ONZ i tego, by jej przedstawiciela dopuścić do Rady Bezpieczeństwa, najważniejszej instancji, zawłaszczonej przed 75 laty przez ówczesne światowe potęgi: Stany Zjednoczone, Rosję (wówczas Związek Radziecki), Chiny, ale także Wielką Brytanię i Francję, wtedy imperialne mocarstwa, a dziś kraje, jak wiele innych. Wielka Piątka wierzy, że rozdzielając między Afrykanów kierownicze stanowiska w rozlicznych, wyspecjalizowanych agencjach ONZ (poza WHO, Afrykanie szefują także m.in. Organizacji Międzynarodowego Lotnictwa Cywilnego (Nigeryjczyk), Międzynarodowemu Funduszowi Rozwoju Rolnictwa, Organizacji ds. Rozwoju Przemysłowego czy Światowemu Związkowi Pocztowemu), zniechęci ich, a przynajmniej odwróci uwagę od żądań, by zreformować cały system.

Kiedy w 2017 roku przyszło rozstrzygać, kto po dziesięciu latach na stanowisku dyrektora generalnego WHO zastąpi chińską lekarkę Margaret Chan z Hongkongu, cała Afryka stanęła murem za Etiopczykiem. Żeby go wesprzeć, do Genewy, europejskiej stolicy ONZ, gdzie WHO ma swoją kwaterę główną, zjechali: ówczesna przewodnicząca Unii Afrykańskiej Nkosazana Dlamini-Zuma, ministrowie dyplomacji Rwandy i Kenii oraz minister zdrowia Algierii. Zwyciężył zdecydowanie i w ten oto sposób został nie tylko pierwszym Afrykaninem na czele WHO, ale pierwszym szefem Światowej Organizacji Zdrowia, który nigdy nie był praktykującym lekarzem.

Droga do krainy zdrowia

Doktor Tedros Adhanom Ghebreyessus (doktorat ma z filozofii) od zawsze zajmował się organizacją opieki zdrowotnej i walką z epidemiami, ale sam ludzi nigdy nie leczył. O tym, kim będzie w dorosłym życiu, zdecydowało miejsce, w którym przyszedł na świat. Asmara, dziś stolica niepodległej (od 1993 roku) Erytrei, a wtedy, w 1965 roku, największe miasto zbuntowanej prowincji, która za cenę ponad trzydziestoletniej wojny i tysięcy zabitych postanowiła oderwać się od Etiopii, uchodzącej w tamtych czasach za uosobienie tyranii, nędzy i upadku.

Wojna, bieda i zacofanie sprawiły, że w Erytrei i Etiopii ludzie całymi tysiącami umierali na choroby, które w innych, szczęśliwych częściach świata nie były już dawno uważane za groźne dla życia. Na taką chorobę, najprawdopodobniej na odrę, umarł czteroletni brat Adhanoma. „Nie mogłem się z tym pogodzić wtedy i nie mogę się pogodzić do dziś, że tylko dlatego, że przyszło na świat w niedobrym miejscu dziecko umiera na chorobę, którą gdzie indziej łatwo się leczy” – wspominał. „Wszystkie drogi świata powinny prowadzić ku krainie, gdzie obowiązuje powszechna opieka zdrowotna, gdzie każdy może liczyć na pomoc – mówił, ubiegając się o posadę dyrektora generalnego WHO. – Nie spocznę, póki się tam nie znajdziemy”.

Na uniwersytecie w Asmarze zapisał się na wydział nauk biologicznych, a po studiach zatrudnił w ministerstwie zdrowia Etiopii, rządzonej w tamtych czasach przez komunistycznego tyrana Mengistu Hajle Mariama (1977-91). Ale gdy pod koniec lat 80. wojna wybuchła na całego, Adhanom wraz z rodziną wyjechał do sąsiedniej prowincji Tigre, z której się wywodzili. 

Z Tigre pochodzili też partyzanci, którzy w przymierzu z erytrejskimi powstańcami walczyli z Mengistu (wszyscy, Mengistu i jego wrogowie byli wyznawcami komunizmu), a w 1991 roku pokonali go, przejęli władzę w Etiopii, a dwa lata później, spłacając wojenny dług wdzięczności, zgodzili na rozwód z Erytreą. Kiedy partyzanci z Tigre stali się rządzącą partią w Addis Abebie, Tedros Adhanom przyłączył się do nich, został posłany na dalszą naukę do Londynu i Nottingham, a po powrocie wrócił do pracy w ministerstwie zdrowia, by walczyć z plagami malarii, AIDS, zapalenia opon mózgowych, gruźlicy, wyniszczającymi Etiopię, jeden z najbiedniejszych i zacofanych wówczas krajów świata.

Klinika dla każdego

Przeprowadził rewolucję w systemie opieki zdrowotnej. A może raczej ją reanimował, a jeszcze lepiej – stworzył od podstaw. Pod koniec zeszłego wieku etiopskich lekarzy więcej było w Londynie czy Rzymie niż Addis Abebie. Nie mając dość lekarzy, zaczął od zaangażowania kilkudziesięciu tysięcy pielęgniarek i położnych, a także upowszechnienia szczepień i profilaktyki. To głównie dzięki jego staraniom na początku stulecia dwie trzecie ludności Etiopii (liczącej sobie dziś ponad 100 milionów) w poszukiwaniu lekarza czy podstawowej pomocy medycznej nie musiało fatygować się dalej niż 10 kilometrów. W 2005 roku, kiedy obejmował stanowisko ministra zdrowia, w Etiopii radykalnie spadła śmiertelność kobiet przy porodach, a także noworodków i najmłodszych dzieci, zmniejszyła się liczba chorych na AIDS, zapalenie opon mózgowych, a na odrę zaszczepione zostały prawie wszystkie dzieci w kraju.


CZYTAJ WIĘCEJ

STRONA ŚWIATA to autorski serwis Wojciecha Jagielskiego, w którym dwa razy w tygodniu reporter i pisarz publikuje nowe teksty o tych częściach świata, które rzadko trafiają na pierwsze strony gazet. Wszystkie teksty są dostępne bezpłatnie. CZYTAJ TUTAJ →


Stało się to nie tylko dzięki staraniom Tedrosa Adhanoma, ale także faktowi, że na przełomie wieków, Etiopia rządzona po dyktatorsku przez Melesa Zenawiego (1991-2012), byłego komunistę, ale zapatrzonego w chińskich, a nie rosyjskich towarzyszy, przestawiła się na wolnorynkową gospodarkę i zaczęła rozwijać w dwucyfrowym, nieznanym tu od wieków tempie. Jako minister zdrowia postawił na szkolenie nowego pokolenia lekarzy, farmaceutów, pielęgniarzy, laborantów oraz na szczepienia. Pieniądze brał na to z coraz pełniejszej państwowej kasy oraz pomocy zagranicznej, zwłaszcza z USA, których Etiopia stała się jednym z najważniejszych sojuszników w Afryce. W 2012 roku, gdy z resortu zdrowia Tedros Adhanom przenosił się na szefa ministerstwa dyplomacji, liczba zachorowań na AIDS, malarię czy gruźlicę spadła jeszcze bardziej. Wynoszono go pod niebiosa, że zamiast budować drogie i najnowocześniejsze, ale nieliczne szpitale, otwierał po wsiach kliniki, może i nie najnowocześniejsze, ale dostępne dla ubogiej ludności kraju.

Polityk czy lekarz

Ministrem dyplomacji został, gdy po śmierci Melesa Zenawiego rządzący z Addis Abeby zaczęli odstępować od dyktatorskich metod sprawowania władzy, a nowym szefem państwa został pierwszy przedstawiciel południa kraju Hajle Marjam Desalegne. W 2018 roku zastąpił go obecny premier, Abiy Ahmed Ali, 44-letni, najmłodszy przywódca w Afryce, „etiopski Gorbaczow”, zeszłoroczny laureat Pokojowej Nagrody Nobla.

Kiedy w 2017 roku Tedros Adhanom powołując się na etiopskie zasługi zaczął starania o posadę dyrektora generalnego WHO, jego konkurenci wytykali mu, że daleko mu do cudotwórcy, a choć osiągnął wiele, to statystyki nie mówią wszystkiego i opieka lekarska w Etiopii wciąż znajduje się w fatalnym stanie. Największe pretensje miano do Etiopczyka, że jako minister zdrowia ukrywał co najmniej trzykrotne epidemie cholery w obawie, że zaszkodzi mu to w walce o szefostwo WHO.

Tedros Adhanom i jego zwolennicy zaprzeczali wskazując, że zarzuty kierują przeciwko niemu jedynie jego rywale do posady, zwłaszcza najpoważniejszy z nich, David Nabarro z Wielkiej Brytanii.

Krytyki Etiopczykowi, zarówno wtedy jak dziś, nie szczędzi zwłaszcza były doradca Nabarro, amerykański prawnik zajmujący się sprawami zdrowia, Lawrence Gostin z uniwersytetu Georgetown. „Tedros postępuje jak polityk, a nie lekarz – powtarza Amerykanin. – Za dużo jest w nim dyplomaty i polityka, a za mało lekarza”.

Chiny i trudne decyzje

Przywiązywanie nadmiernej uwagi do politycznych uwikłań i poprawności zarzuca się Etiopczykowi także dziś, gdy koordynuje globalną wojnę z koronawirusem. W styczniu pojechał do Chin, gdzie w mieście Wuhan zaczęła się epidemia, która wkrótce swoim zasięgiem objęła cały świat. Po powrocie Adhanom wychwalał Chińczyków i stawiał ich za wzór, jak walczyć z wirusem, podczas gdy Pekin dopiero się tego uczył, jednocześnie wszystkiego się wypierając i zamykając do aresztów lekarzy i pielęgniarzy, którzy podnosili alarm. Etiopczykowi zarzucano nie tylko nadmierną uległość wobec Chin, ale także to, że nie ogłosił w porę, że światu zagraża pandemia, co wymusza na dotkniętych nią państwach ratunkowe działania.

Obrońcy Adhanoma tłumaczą, że jego pohukiwanie na Chińczyków przyniosłoby skutek odwrotny do zamierzonego. Towarzysze z Pekinu nie pozwoliliby prawić sobie kazań i zamiast współpracować z innymi, odmówiliby wszelkiej pomocy i informacji. A WHO, podobnie jak ONZ, uzależniona jest od współdziałania z prawie dwoma setkami państw członkowskich, z których część rządzona jest przez demokratyczne wybrane władze, a część przez dyktatorów i tyranów. Zwolennicy Etiopczyka twierdzą też, że tak jak dziś zarzuca mu się opieszałość w ogłaszaniu pandemii, tak gdyby ogłosił ją wcześniej, oskarżano by go, że się pospieszył i wywołał panikę. Jego poprzedniczka, doktor Chan, w 2010 roku ogłosiła pandemię świńskiej grypy. Do dziś wiele państw nie może jej wybaczyć, że za jej radą wydały miliony dolarów na lekarstwa, które w końcu do niczego się im nie przydały. A gdy pomna tamtej historii, w 2013 i 2014 roku wstrzymywała się z ogłoszeniem pandemii eboli w zachodniej Afryce, te same państwa miały do niej pretensje o kunktatorstwo. 

Ciężki dług wdzięczności

Najbardziej spektakularnym, wynikającym z politycznych uwikłań i marnie świadczącym o dyplomatycznych zdolnościach Adhanoma błędem było mianowanie ówczesnego prezydenta Zimbabwe, Roberta Mugabego ambasadorem dobrej woli WHO w 2017 roku. Adhanom chciał w ten sposób spłacić polityczny dług wdzięczności za wsparcie, jakie otrzymał od Zimbabwe, które przewodniczyło wówczas Unii Afrykańskiej. Chciał też docenić zasługi Mugabego, który w latach 80. stworzył w Zimbabwe nieznany nigdzie indziej w Afryce, wzorowany na państwach socjalistycznych nowoczesny system powszechnej opieki medycznej (a także szkolnictwa). W latach 90., także wskutek polityki gospodarczej Mugabego, Zimbabwe przeżyło zapaść, a szpitale i uniwersytety poupadały tak bardzo, że na naukę Mugabe posyłał swoje dzieci za granicę, a leczył się w Singapurze. Obrońcy praw człowieka z Zachodu oburzali się też, że na ambasadora dobrej woli Adhanom wyznaczył tyrana, łamiącego wszelkie prawa obywatelskie i reguły demokracji. Zaskoczony krytyką Adhanom wycofał nominację Mugabego, który miesiąc później został obalony wskutek wojskowego puczu w Harare.

Człowiek od plag

Wybierając życiową drogę, Etiopczyk zarzekał się, że chce się poświęcić walce z epidemiami. Opatrzność najwyraźniej postanowiła spełnić jego życzenia. W Etiopii jako urzędnik z ministerstwa zdrowia, a potem minister zwalczał plagi malarii, AIDS, gruźlicy, zapalenia opon mózgowych, odry, cholery. Rok po wyborze na dyrektora generalnego WHO, na wschodzie Konga wybuchła nowa epidemia eboli, którą dopiero teraz udało się stłumić. Adhanom, który dziesięciokrotnie wizytował Kongo w czas zarazy, jej końca nie miał nawet okazji uczcić – bo wybuchła nowa, tym razem koronawirusa.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Reporter, pisarz, były korespondent wojenny. Specjalista od spraw Afryki, Kaukazu i Azji Środkowej. Ponad 20 lat pracował w GW, przez dziesięć - w PAP. Razem z wybitnym fotografem Krzysztofem Millerem tworzyli tandem reporterski, jeżdżąc wiele lat w rejony… więcej