Odwilż abisyńska

Etiopia, jedno z najstarszych państw Afryki, wybrała sobie najmłodszego na całym kontynencie przywódcę. Czterdziestolatek ma uchronić ją przed wojną domową i rozpadem, wyremontować i uczynić afrykańską potęgą.

14.04.2018

Czyta się kilka minut

Abiy Ahmed, nowy premier Etiopii. Ambo, 11.04. 2018 r. / ZACHARIAS ABUBEKER / AFP/EAST NEWS
Abiy Ahmed, nowy premier Etiopii. Ambo, 11.04. 2018 r. / ZACHARIAS ABUBEKER / AFP/EAST NEWS

Etiopia, niegdysiejsza Abisynia, uważana jest za jedno z czterech mocarstw Afryki. Tytuł ten dzieli z bogatą Południową Afryką, najludniejszą na kontynencie, dwustumilionową Nigerią i sąsiednim Egiptem, choć ten politycznie przynależy bardziej do Bliskiego Wschodu. Stumilionowa Etiopia, uchodząca w drugiej połowie XX stulecia za uosobienie wszelkich możliwych afrykańskich nieszczęść i plag (wojny, przemocy, tyranii, terroru, nędzy, głodu, suszy), na początku XXI wieku wybiła się na potęgę i symbol sukcesu.

Panowanie pułkownika Mengistu Hajle Mariama i „czerwonego terroru”, jaki zaprowadził w latach siedemdziesiątych po obaleniu cesarza Hajle Sellasjego i likwidacji monarchii, skończyła się w 1991 roku wraz z upadkiem komunizmu i rozpadem Związku Radzieckiego, głównego mecenasa etiopskiego dyktatora. Pozbawiony kremlowskich rubli i karabinów, Mengistu natychmiast przegrał toczącą się od dziesięcioleci wojnę domową i musiał uciekać z kraju. Do Addis Abeby wkroczyli zaś i przejęli w niej władzę zwycięzcy partyzanci.

Nowy początek nie wróżył niczego dobrego. Podobnie jak Mengistu, jego pogromcy byli wyznawcami komunizmu i dyktatury, a w dodatku wywodzili się głównie ze zbuntowanej Erytrei, która zawłaszczona przez cesarza Hajle Sellasjego, domagała się niepodległości. Po wygranej w wojnie z Mengistu, Erytrejczycy ogłosili secesję ich kraju, a ich niedawni jeszcze towarzysze broni, słabsi i zawdzięczający im zwycięstwo w wojnie, musieli się na to zgodzić choć oznaczało to dla Etiopii rozpad państwa, utratę dostępu do morza i upokorzenie.

Przeszczep na afrykański grunt

W 1993 roku Erytrea ogłosiła niepodległość, a w okrojonym etiopskim państwie rządzili towarzysze broni Erytrejczyków, partyzanci z Etiopskiego Ludowo-Rewolucyjnego Frontu Demokratycznego. Wywodzili się głównie spośród Tigrejczyków nie stanowiących nawet dziesiątej części ludności Etiopii. Ale ich wojskowa siła i władza, którą dzięki niej zdobyli sprawiły, że nie przejmowali się pretensjami Oromów (ponad jedna trzecia ludności), ani Amharów, (stanowiących ponad ćwierć ludności i tradycyjnie rządzących w Addis Abebie; język amharski jest oficjalnym językiem Etiopii). Choć formalnie rzecz biorąc, Ludowo-Rewolucyjny Front jest przymierzem czterech partii, reprezentujących Tigrejczyków, Amharów, Oromów i ludy południa, w rzeczywistości rządy w partii i państwie sprawowali niepodzielnie Tigrejczycy i ich były partyzancki komendant Meles Zenawi, który w czas pokoju został premierem kraju.

Przyjaźniąc się z Zachodem, ale wzorując na Chińczykach, Zenawi z wielkim powodzeniem zajął się przeszczepianiem na etiopski i afrykański grunt wymyśloną w Pekinie krzyżówkę gospodarczego kapitalizmu z politycznym komunizmem. Pod absolutnymi rządami Zenawiego, etiopska gospodarka zaczęła rozwijać się w oszałamiającym tempie, sięgającym kilkunastu procent rocznie, uprzemysławiać, unowocześniać. Gospodarcze sukcesy Etiopii sprawiły, że przywódcy Zachodu przymykali oczy na jej demokratyczne niedostatki i stawiali za wzór innym krajom w Afryce. Zresztą i bez zachodniej zachęty z etiopskich doświadczeń z mniejszym lub większym powodzeniem korzystali przywódcy Erytrei, Ugandy, a zwłaszcza Rwandy, próbującej godzić polityczną tyranię z gospodarczą swobodą.


STRONA ŚWIATA – analizy i reportaże Wojciecha Jagielskiego w specjalnym serwisie „Tygodnika Powszechnego” >>>


Sukcesy Etiopii stały się jednak w końcu powodem jej kłopotów. Przejmując bowiem – nierzadko przymusowo – ziemię pod nowe, wielkie inwestycje, wywłaszczając i przesiedlając kolejne wsie, władze wywołały w końcu bunt najliczniejszych i najbiedniejszych w krajów Oromów. To ich ziemie, zwłaszcza te, położone wokół rozrastającej się stołecznej Addis Abeby, zajmowali urzędnicy, by budować nowe osiedla, fabryki, drogi. Protesty w sprawie ziemi szybko przybrały polityczny charakter, a Oromowie, uskarżający się na to, że traktowani są jako obywatele gorszej kategorii, zaczęli domagać się większego wpływu na losy kraju, a nawet prawa do secesji.

Zenawi po mistrzowsku potrafił uprawiać politykę „dziel i rządź”. Skłócając i nastawiając przeciwko sobie najliczniejszych Amharów i Oromów zapewniał spokojne rządy swoim rodakom, Tigrejczykom, których Amharowie i Oromowie uważali za zło mniejsze niż panowanie rywali. Zenawi umarł jednak w 2012 roku, a jego następcy nie okazali się przywódcami równie zdolnymi, bezwzględnymi i skutecznymi. Następca Zenawiego, Hajle Mariam Desalegn wywodził się z ludów południa. Brakowało mu charyzmy i zdecydowania Zenawiego. Tigrejczycy wybrali go na stanowisko premiera tylko po to, żeby odeprzeć coraz częstsze wobec nich zarzuty, że zawłaszczyli sobie całą władzę w państwie.

Pierwszy Oromo w historii

Pod koniec 2015 roku na ziemiach Oromów wybuchł antyrządowy bunt. W ciągu następnych trzech lat w zamieszkach i ulicznych starciach z policją zginęło ponad tysiąc ludzi. Kilkadziesiąt tysięcy trafiło do więzień. Aby stłumić rebelię, w 2017 roku władze wprowadziły na kilka miesięcy stan wyjątkowy. Bez skutku. Rozruchy rozprzestrzeniły się na ziemie Amharów, ludów południa, a ostatnio także do Ogadenu, zamieszkanego przez Somalijczyków. Ahmarowie i Oromowie, podjudzani dotąd przeciwko sobie przez Tigrejczyków, postanowili zakopać wojennych topór i wspólnie upominać się o swoje prawa w Addis Abebie. W lutym premier Desalegn ogłosił, że składa dymisję, a żeby uniknąć kolejnych zamieszek w kraju znów wprowadzono stan wyjątkowy. 

Wybór jego następcy zajął rządzącym prawie dwa miesiące. Dopiero pod koniec marca w Addis Abebie ogłoszono, że nowym przywódcą rządzącej partii i nowym premierem kraju został 41-letni Abiy Ahmed, pierwszy w historii Etiopii Oromo, wyniesiony do godności przywódcy państwa. Kiedy w wielkanocny poniedziałek wprowadził się do gabinetu premiera w Addis Abebie, Oromowie , narzekający na prześladowania, niespodziewanie znaleźli się zarówno u władzy w Etiopii (poza stanowiskiem premiera, faktycznego przywódcy kraju, sprawują też posady przewodniczącego parlamentu i prezydenta), jak i na czele opozycji.

Choć w Addis Abebie od dawna mówiło się, że jedynym sposobem uspokojenia buntu Oromów będzie powierzenie któremuś z nich władzy w państwie, wielu dygnitarzy z rządzącej partii sprzeciwiało się wyborowi Abiy’a, zarzucając mu, że jest oportunistą i cynicznie wykorzystuje rebelię Oromów, by przejąć władzę. Najwięksi krytycy, wywodzący się głównie ze starych, partyzanckich komendantów, oskarżali go o zdradę rewolucji i o to, że wysługuje się zachodnim imperialistom, próbującym zaprowadzić w Etiopii swoje porządki.

Bunt Oromów i Amharów sprawił, że rządzący w Addis Abebie Ludowo-Rewolucyjny Front, wodzowska partia, pozbawiona po śmierci Zenawiego charyzmatycznego przywódcy, znalazł się w głębokim kryzysie, a nawet groził mu rozpad na cztery etniczne frakcje. Kiedy w lutym etiopski parlament, w którym zasiadają wyłącznie posłowie z partii rządzącej, debatował nad wprowadzeniem stanu wyjątkowego, 88 posłów Oromów zagłosowało przeciw, a Abiy wstrzymał się od głosu. Wraz z szefem prowincji Oromia Lemmą Megersą uważani są w Ludowo-Rewolucyjnym Froncie za „młodotureckich” reformatorów, otwarcie występujących przeciwko rządom „jastrzębi”, starych Tigrejczyków.

Najmłodszy rozpędza gospodarkę

Abiy też należał do partyzantki, ale zaciągnął się do niej jako kilkunastoletni chłopak i walczył jako zwykły partyzant. Po wojnie zapisał się do wojska. Wywodzący się z Oromów, syn muzułmanina i chrześcijanki, służąc przez dwadzieścia lat z Tigrejczykami w armii (pod koniec ubiegłego wieku stanowili 90 proc. żołnierzy w rządowym wojsku, wywiadzie i służbach bezpieczeństwa), nauczył się ich języka, poznał zwyczaje, sprawił, że uznali go niemal za jednego ze swoich. Ta zażyłość może pomóc nowemu premierowi zdobyć poparcie dowódców wojska, szefów tajnej policji i wywiadu, wszechpotężnych i nieufnych wobec jego reformatorskich zapędów. Reformy zaś, a przede wszystkim stabilizacja i położenie kres zamieszkom są konieczne, by wyhamowana gospodarka znów zaczęła się rozwijać jak dawniej, zapewniając Etiopczykom pracę, zarobek i lepszą przyszłość.

Na swojego zastępcę i wicepremiera wybrał sobie Demeke Makonena, przywódcę Amharów w rządzącej partii, który żeby ułatwić wygraną Oromom, w ostatniej chwili wycofał się z rywalizacji o władzę. Zaraz po objęciu władzy, nowy premier ruszył w podróż po kraju, odwiedzając najpierw ziemie Oromów i miasta, będące główną areną buntów. Przepraszał i prosił o wybaczenie, na wiecach wychwalał przywódców ulicznej rebelii jako prawdziwych patriotów. Zenawi politycznych przeciwników kazał zamykać w więzieniach. Abiy kazał zamknąć cieszące się najgorszą sławą więzienie Maekelawi, a przywódców opozycji zaprosił na kolację i obiecał, że ze śmiertelną powagą wysłucha każdej ich podpowiedzi i propozycji. Obiecał nawet pogodzić się z Erytrejczykami, dawnymi towarzyszami broni, z którymi po secesji Etiopia pozostaje we wrogich stosunkach, a na przełomie wieków stoczyła krwawą, graniczną wojnę. „Dajcie mi tylko na to wszystko trochę czasu” – obiecuje i prosi na wiecach najmłodszym przywódca w Afryce.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Reporter, pisarz, były korespondent wojenny. Specjalista od spraw Afryki, Kaukazu i Azji Środkowej. Ponad 20 lat pracował w GW, przez dziesięć - w PAP. Razem z wybitnym fotografem Krzysztofem Millerem tworzyli tandem reporterski, jeżdżąc wiele lat w rejony… więcej