Doda & Donald

Trzy minuty to wieczność. Wyobraź sobie wieczność. Wyobraź sobie, żeś Premierem Najjaśniejszej RP. Wyobraź sobie, że naprzeciwko, na kuszącym barowym stołeczku siedzi ta dziewucha. A ty musisz jej słuchać w obliczu kamer, na oczach milionów telewidzów. Znieść to na wszystkich zbliżeniach.

11.12.2007

Czyta się kilka minut

"Wola istnienia / Moc przenoszenia / Wiarą gór / Dziecięca siła / Tojesttojesttojesttojestto...". Dziewucha zapiewa, paluszkiem zalotnie na Premiera RP miga, tyłeczkiem w szorcikach na stołeczku kręci. Tusk zaskoczony, na szczęście długą taflą stołu od dziewuchy oddzielon, za blatem się zapiera, strategię medialną ad hoc rozpaczliwie opracowując. "Wyjść? Nie wyjść? Uśmiechnąć się? Zadumać? Mrugnąć? Marynarą zamachać? Brew zmarszczyć?". Oto są problemy premiera przysłowiowego czterdziestomilionowego państwa w samym sercu Europy.

Co na to dwaj do szpiku kości przenikliwi publicyści TerazOni, którzy psikusa niebacznie sprokurowali, dziewuchę Premierowi na trzy minuty fundując? Czyżby zawstydzili się szczerze, pod ziemię z zasromania pomysłem niestosownym zapadnięci TerazOni kreatorzy? Bynajmniej, nie spiekli raczka, wręcz przeciwnie. Psikusem swym setnie ubawieni, bili się z radości po udach (pod blatem, dyskretnie się bili, bo to w końcu program "na żywca"). Zrealizowali swój sen o medialnym wydarzeniu na szczycie. Diamond Bitch versus Donald Tusk. "Tojesttojesttojesttojestto".

TerazOni to z matmy prymusi, więc przeprowadzili wyrafinowane równanie: MM + JFK = Doda + Donald. Wynikiem obliczeń szczerze uradowani, cichaczem dziewuchę do studia zaprosili. Zasadzkę estetyczną zastawili. Niech dziewucha dla Premiera zaśpiewa. Jaki kraj, taka Marilyn Monroe. Prezydencka wieszczba dla kaszubskiego Donalda? Doda w roli makbetycznej wiedźmy? Ale nie, wróżbę prezydencką niestety zaćmiły słowa dziewuchy, która niestety postanowiła coś powiedzieć, zamiast pozostać w ikonosferze i luźno się kojarzyć. Dziewusze najwyraźniej skojarzenia nie wystarczyły, więc wypaliła, jak to ona, bezpretensjonalnie, a rezolutnie, z domieszką chichotu ? la MENSA: "Donald Tusk zauroczył całą Polskę zupełnie jak ja". Czyli ona. Doda. To zabrzmiało jak klątwa. Nie ma nic bardziej niebezpiecznego niż bezmyślny pochlebca. Głosów prezydenckich Donaldowi to ona nie doda. Dno. Kineskop sięgnął bruku.

Pal sześć, co działo się wcześniej w programie TerazOnych, a było bardzo miło. Program publicystyczny usłużnie szyty na miarę nie zapowiadał końcowego obciachu. Szklana laurka dla nowej władzy została na dodatek obficie polukrowana wazeliną. I tak, banalnym tik-tak, w rytm badań telemetrycznych, wazelina kapała telewidzom z ekranów tiwi, z kineskopów, ciekłych kryształków LCD, a nawet z plazmy kapała na dywan, klepkę i wykładzinę PCV - co kto tam ma, demokratycznie. Wyborcy brodzą w wazelinie.

Niestety, na końcu tego marketingowego marzenia o totalnej promocji zaczaiła się Marilyn Rabczewska w butach muszkietera. I poszła po swoje, na maksa, na rympał, jak to zwykła zawsze robić z małą pomocą wnikliwych panów z tiwi. TeraOna! "Tojesttojesttojesttojestto".

A jej vis ? vis w postaci Premiera Najjaśniejszej RP udaje głębokie przekonanie, że to rzeczywiście jest to. Nadludzkim wysiłkiem wytężonej woli wzbudza w sobie to przekonanie, bo co ma zrobić? Trzasnąć drzwiami? Zadeklarować, że wolałby wysłuchać Andreasa Scholla? Powiedzieć dziewusze, żeby dała sobie spokój z tą żenadą?

Premier został zatrzaśnięty w sytuacji beznadziejnej, więc zastosował strategię przetrwania tych dożywotnich stu osiemdziesięciu sekund. I tak to wyglądało. Doda wyje, a Tusk tańczy, jak mu zagrali, i minimalizuje koszty. Majestatycznie, acz chłopięco zadumany, palcem wskazującym znużoną powiekę prawą podpiera. Czwartym palcem, w obrączkę wyposażonym, wdzięki kuse przeciwnika odpiera, zmysłowo końcówką tegoż palca przy wargach igrając (delikatny ukłon w stronę damskiej części wyborców). Uśmiecha się dżentelmeńsko w stronę, bądź co bądź, z przeproszeniem "atrakcyjnej damy" (męskie mrugnięcie oczkiem do samczego elektoratu).

Profesjonalista.

Na zakończenie chciałem z beznadziejną naiwnością chwycić się cienia nadziei, który ujrzałem na upudrowanej twarzy ofiary TerazOnych. Dostrzegłem, że Donald Tusk się w tym wszystkim jednak jakoś tak na swój sposób zaczerwienił. Może to zażenowanie jest promykiem nadziei w medialnym bagnie? Raczek Premiera RP w skretyniałej TV.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Reżyser teatralny, dramaturg, felietonista „Tygodnika Powszechnego”. Dyrektor Narodowego Teatru Starego w Krakowie. Laureat kilkunastu nagród za twórczość teatralną.

Artykuł pochodzi z numeru TP 48/2007