Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Prezydent podpisał ustawę zaostrzającą wyroki za najcięższe przestępstwa. Pojawi się m.in. kara bezwzględnego dożywocia dla sprawców trwale niebezpiecznych dla społeczeństwa, a najwyższym wyrokiem będzie 30 lat (kara 25 lat zostanie zlikwidowana). Zwiększono też odpowiedzialność za przestępstwa seksualne i pedofilię, np. za gwałt ze szczególnym okrucieństwem sprawca może pójść do więzienia nawet na 30 lat; dotychczas maksymalnym wyrokiem było 15. Wydłużono również okres przedawnienia zbrodni zabójstwa z 30 do 40 lat.
Nowelizacja kodeksu karnego zakłada też fundamentalną zmianę w karaniu przestępstw drogowych. Kierowca złapany na jeździe po pijanemu straci samochód, jeśli w jego krwi znajdzie się co najmniej 1,5 promila alkoholu, niezależnie od tego, czy będzie sprawcą wypadku, czy nie. Ważną zmianą jest też podwyższenie kwoty – z 500 do 800 zł – po przekroczeniu której kradzież przestaje być wykroczeniem, a staje się przestępstwem.
CZYTAJ TAKŻE: Przymknięte oko sprawiedliwości – w polskim więzieniu wszystko jest możliwe
Niektóre z zatwierdzonych przez Andrzeja Dudę zmian budzą ogromne protesty. Z pozoru odpowiadają one oczekiwaniom społecznym, jednak od lat wiadomo, że w Polsce problemem nie jest wysokość kar zapisanych w kodeksie, ale ślimaczące się procesy i łaskawość (nielicznych) sędziów. Ostrzejsze zapisy nie zmienią też najważniejszego problemu: polskie więzienia nie resocjalizują skazanych, a wielu z nich po wyjściu na wolność de facto nie wraca do społeczeństwa, lecz popełnia jeszcze gorsze przestępstwa. I dlatego przeciwko ustawie protestuje Naczelna Rada Adwokacka, uznając zmiany za przejaw populizmu cofającego nas do czasów PRL, i zauważając, że oprócz surowszych kar za najcięższe zbrodnie nowelizacja podwyższa je przy okazji za wiele innych przestępstw.