Czytelnicy wiedzą swoje

Lista bestsellerów półrocza, opublikowana 2 września w sobotnim wydaniu "Rzeczpospolitej", mogłaby być zaczynem interesującej dyskusji o literackich wyborach zwykłych ludzi. Od razu jednak patrzę z niepokojem na blizny na moim ciele i psychice, które są konsekwencją ostrych ataków na takich jak ja niszczycieli dobrego gustu. Nie pomagają rozpaczliwe szlochy, że nie odpowiadam za to, co robią ze swoim życiem zdegenerowani kulturowo Polacy. Wiele już razy, zepchnięty jak szczur do kąta, broniłem się resztką sił, powołując się na odwieczne prawo autonomicznego ludzkiego podmiotu do samodzielnych czytelniczych wyborów. Ale wtedy - wracam do pięknej przeszłości - miałem argument, że w rankingach pojawiają się także książki ambitne. Stosunkowo łatwo było zatem odwrócić uwagę rozwścieczonych dyskutantów od "kolorowego chłamu", podsuwając im pod arystokratyczne nosy przynajmniej kilkanaście tytułów z obszaru kultury wysokiej.

14.09.2006

Czyta się kilka minut

Co więcej, niejednokrotnie delikatnie upominałem rodaków, by od czasu do czasu sięgnęli po coś ambitniejszego. Mam także zasługi w krzewieniu kultury literackiej wśród łódzkich studentów, którym tłumaczyłem, że za pieniądze przeznaczone na wypicie trzech piw w jednym z pubów przy Piotrkowskiej można kupić bardzo wartościową książkę. Nie powiem, uśmiechali się ze zrozumieniem, ale i tak widziałem ich częściej przy piwie niż przy książce. Najczęściej zresztą wypożyczonej z mojej domowej biblioteki.

Wspominam o tych bolesnych dla pisarzy i krytyków sprawach, by pokazać, że nawet najbardziej konsekwentna indoktrynacyjna działalność nie odmieni kulturowych przyzwyczajeń, wyssanych chyba z mlekiem matki. Zdanie to napisałem z poczuciem pełnego bezpieczeństwa, gdyż wiem, iż intelektualnie rozwinięte feministki najczęściej dzieci nie mają, a jak już je mają, to karmią je butelką, a nie własną piersią, która jest jednym z najważniejszych elementów barykady broniącej przed atakami Młodzieży Wszechpolskiej podczas tak niestety nielicznych "Parad Równości".

Ten długi wstęp był niezbędny, by przygotować z roku na rok malejącą garstkę osób interesujących się stanem polskiego czytelnictwa do straszliwego szoku. Lista bestsellerów pierwszego półrocza 2006 roku jest niewyobrażalnym triumfem literatury popularnej. Oczywiście do opublikowanych kilkanaście dni temu danych można różnie podchodzić. Proponuję, by traktować to kulturowe zjawisko w sposób opisowy, zawiesząjąc własne aksjologiczne przyzwyczajenia. Proszę zatem o interpretacyjną wstrzemięźliwość oraz w miarę spokojne podejście do zwycięstwa najnowszej książki Joanne K. Rowling, wielkiej damy literatury satanistycznej, jak powiadają niektórzy.

"Harry Potter i Ksiażę Półkrwi" (Media Rodzina) osiągnął nieprawdopodobnie wielką, jak na polskie warunki sprzedaż: 544 767 egzemplarzy. Fenomen popularności sagi Rowling jest obiektem zainteresowania najwybitniejszych literaturoznawców, psychologów, antropologów, socjologów, specjalistów od reklamy, marketingu, public relations, klimatologów, wulkanologów, entomologów itp. Jeśli pominąłem jakąś dyscyplinę naukową, która z niezrozumiałych względów nie zajmuje się "Harrym Potterem", przepraszam. Sądzę, że za kilkaset lat, kiedy trumny pisarzy i krytyków rozpadną się w proch, a piękna fizycznie autorka stanie się równie pociągającym szkieletem w wielkiej krainie zombies, ciągle będą się pojawiać historycy, którzy postawią sobie za życiowy cel odkrycie tajemnicy powodzenia tego dzieła.

Drugie miejsce "Kodu Loenarda da Vinci" Dana Browna również nie jest zaskoczeniem. Mam jednak złą informację dla naśladowców amerykańskiego pisarza. Dotknął on swoją powieścią chyba najważniejszego problemu ludzkiej cywilizacji, czyli związku naszego świata z sacrum. Nic więcej chyba nie da się już wymyślić. Poświadcza tę tezę błyskotliwy artykuł Wojciecha J. Burszty i Mariusza Czubaja "Przewrót Brownowski. Pophistoryczne sekrety i spiski".

Autorzy twierdzą, że "od 17 marca 2003 roku - dnia premiery »Kodu Leonarda da Vinci« na rynku księgarskim w Stanach Zjednoczonych - dzieje kultury popularnej da się podzielić na czas a.B. oraz p.B. - przed Danem Brownem (ante Brown) oraz po nim (post Brown). Przewrót Brownowski nie jest wynikiem genialnego pisarstwa - amerykański twórca to po prostu sprawny rzemieślnik - ale trafienia w czułe miejsce współczesnej kultury. Miejsce związane z seksualnością, rolą sacrum w odczarowanym, wydawałoby się świecie, wreszcie - potrzebą nadawania sensu historii, nawet jeśli sens ten jawi się w kategoriach spiskowej logiki dziejów" ("Przegląd Polityczny" nr 77).

Spoglądając zatem na czytelnicze wybory pierwszej połowy roku 2006, starajmy się dociec ich psychicznej motywacji. Ludzie chcą w sposób najbardziej ogólny pojąć świat, w którym, dziwnym zrządzeniem losu, przyszło im żyć. Świat tworzony w dziełach literatury popularnej jest nie tylko bardziej zrozumiały. Jest przede wszystkim światem oswojonym, zapewniającym bezpieczeństwo.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 38/2006

Artykuł pochodzi z dodatku „Książki w Tygodniku (38/2006)