Czy to była rozmowa z Bogiem?

Książka Marcina Wojciechowskiego opowiada nie tylko o wydarzeniach Pomarańczowej Rewolucji na Ukrainie. Autor cofa się o kilka lat i w ten sposób pomaga czytelnikowi zrozumieć, dlaczego w 2004 roku w Kijowie doszło do przewrotu.

02.08.2006

Czyta się kilka minut

Postać opozycyjnego dziennikarza Georgija Gongadze wielokrotnie powracała w przemówieniach polityków podczas wieczornych mityngów na kijowskim Majdanie. Tłum skandował też nazwisko Julii Tymoszenko, księżniczki rewolucji, a kiedy na scenę wchodził Wiktor Juszczenko, ludzie krzyczeli już tylko "Juszczenko tak!". Słowo "tak" było hasłem wyborczej kampanii Juszczenki. "Tak" miało symbolizować zmiany, odejście od brudnej polityki prezydenta Leonida Kuczmy. "Tak" było nadzieją na nową erę w historii Ukrainy.

Ale ludzie sami nie wyszli na ulicę, ktoś do tego przewrotu doprowadził. Kto? Kim byli atamani kijowskiego przewrotu? Skąd się wzięli w ukraińskiej polityce? Dlaczego rewolucję poparli socjaliści, którym, wydawać by się mogło, takie rozwiązanie nie jest po drodze? Kim są główni bohaterowie tamtych wydarzeń: Wiktor Juszczenko i Julia Tymoszenko? Jaka była droga kariery politycznej Juszczenki - księgowego z kołchozu i Julii Tymoszenko, której życie wydaje się być spełnieniem american dream?

Wojciechowski odpowiada na te wszystkie pytania i robi to bardzo ciekawie, dzięki wciągającemu reportażowi. Krótkie rozdziały czyta się szybko, jak powieść.

I być może niejednego książka zaskoczy.

Nie każdy wie, że Gongadze, który na Ukrainie stał się symbolem walki o wolność słowa, był na początku kariery kiepskim reporterem, a jego teksty wymagały dużej pracy redakcyjnej. Z dziennikarską niezależnością też miewał problemy - zdarzało mu się występować w roli doradcy ukraiń-

skich polityków, w tym tych najbardziej kontrowersyjnych i populistycznych, jak Natalia Witrenko. Kłótliwy, pełen szalonych pomysłów, zdołał jednak zdobyć popularność i założyć opozycyjną wówczas gazetę internetową "Ukraińska Prawda". Po śmierci to właśnie on - choć na Ukrainie byli inni dziennikarze, którzy też przepadli bez wieści - stał się ikoną walki o wolne media.

Wojciechowski dociera do przyjaciół zamordowanego dziennikarza. Ukazuje nie tylko dobre strony jego życia, ale też te ciemne, mniej znane. Przedstawia drogę jego kariery, a przy okazji pisze o kulisach funkcjonowania ukraińskiej prasy w warunkach cenzury. Opowiadając zaś o śmierci Gongadzego, odsłania mechanizmy rządzące Ukrainą Kuczmy i rolę Służby Bezpieczeństwa, która więcej miała wspólnego z organizacją mafijną niż ze stróżami porządku państwowego.

Rozdział dotyczący Georgija Gongadzego to tylko mały fragment książki Wojciechowskiego. Podobne tajemnice kryją się w biografiach Tymoszenko i innych pomarańczowych polityków, i autor pisze o nich równie interesująco. Piękna Julia, jedna z najbogatszych kobiet na Ukrainie, zaczynała od sprzedaży kaset wideo na bazarze. Z mężem klepali biedę, nie stać ich było na ubrania dla córeczki; Tymoszenko szyła je sama.

Co ważne, Wojciechowski nie pomija drugiej strony. Przedstawia kontrowersyjne losy Wiktora Janukowycza, który był oskarżany o gwałt grupowy, a za grabież znalazł się w więzieniu. Pisze o Leonidzie Kuczmie i aferach wiążących się z byłym prezydentem, jak np. słynny skandal kasetowy (na tzw. taśmach majora Melnyczenki, pochodzących z podsłuchu Kuczmy, prezydent rozkazuje, by "zrobić porządek" z Georgijem Gongadzem). Przedstawia klan doniecki i wpływowych polityków z niego się wywodzących, np. Rinata Achmetowa, właściciela klubu piłkarskiego Szachtar Donieck.

Wojciechowski zajmuje się wszystkim, co ważne we współczesnej Ukrainie. Opowiada o narodzinach wolnych mediów i o problemie wschodniej Ukrainy. Tłumaczy, czym jest tamta część kraju i dlaczego jest tak odmienna od zachodniej. Kojarzy się ją tylko z mafią, burdami i językiem rosyjskim. Czy ma jakąś jasną stronę? Dochodząc do dni Pomarańczowej Rewolucji, autor oddaje atmosferę panującą wtedy na tytułowym Majdanie. Rekonstruuje przebieg okrągłego stołu, kiedy z Leonidem Kuczmą negocjowali europejscy politycy - w tym prezydent Aleksander Kwaśniewski.

Książka kończy się pytaniem, czym była Pomarańczowa Rewolucja. Rozmową narodu z Bogiem? "Po roku od rewolucji intelektualiści nie są w stanie do końca wyjaśnić, czym był podyktowany ten zryw, co stało się z Ukraińcami, że odważyli się wyjść na Majdan i wygrali z władzą, która próbowała ich brutalnie oszukać" - pisze Wojciechowski.

Jego pytanie jest dziś - półtora roku po przewrocie - bardzo na czasie. Refleksja nad tym, czym była rewolucja, co przyniosła, a o co podczas niej nie zadbano, być może pomoże czytelnikowi zrozumieć bieżące wydarzenia i walkę o władzę nad Dnieprem.

Marcin Wojciechowski, "Pomarańczowy Majdan", Warszawa 2006, Wydawnictwo W.A.B.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Dziennikarka, reporterka, ekspertka w tematyce wschodniej, zastępczyni redaktora naczelnego „Nowej Europy Wschodniej”. Przez wiele lat korespondentka „Tygodnika Powszechnego”, dla którego relacjonowała m.in. Pomarańczową Rewolucję na Ukrainie, za co otrzymała… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 32/2006

Artykuł pochodzi z dodatku „Książki w Tygodniku (32/2006)