Czy to aż tyle...

Coraz częściej dochodzę do wniosku, że katolicyzm jest nie tyle przykładem chrześcijaństwa - religii miłości, ile wyznaniem skrojonym do potrzeb i możliwości przeciętnego człowieka. Kościół katolicki stał się instytucją hierarchiczną, urzędem religijnym działającym w otoczce niezwykłości: bogaty wystrój świątyń, obrzędy, celebra... Przeciętny katolik jest zadowolony z Kościoła i siebie, jeśli tylko bierze udział w przepisanych nabożeństwach, przystępuje do sakramentów, spowiada się przynajmniej raz w roku i odpokutuje grzechy, np. odmawiając przez 5 dni litanię do św. Józefa. A jeśli jeszcze uda się na pielgrzymkę do któregoś z sanktuariów, ma zapewnione, tu na ziemi, dobre samopoczucie i opinię, a po śmierci - niebo. Ponad 80 proc. Polaków deklaruje się, jako wierzący katolicy. Jeśli jest tak dobrze, skąd biorą się pensjonariusze przepełnionych więzień, domów opieki społecznej, domów dziecka? Skąd bezdomni, narkomani, alkoholicy, pedofile? Dlaczego człowiek człowiekowi wilkiem? (przepraszam wilki). Skąd tyle bezinteresownej zazdrości i nienawiści w życiu publicznym, w urzędach i szpitalach? Skąd taki brak współczucia i obojętność?

Kościół ma w Polsce wpływ na ludzi i możliwości kształtowania postaw. Jest też zobowiązany do ewangelizacji. Świątynie są przepełnione, rozkwita budownictwo sakralne, a rzeczywistość skrzeczy. Nikt nie chce służyć, każdy chce panować... Kazania i rekolekcje powinny stale podkreślać, że wiara bez uczynków jest martwa. Kochać bliźniego jest rzeczą trudną. Nie każdy potrafi żyć tak, jak ojcowie: Maksymilian Kolbe i Marian Żelazek, matka Teresa z Kalkuty, Janusz Korczak czy Marek Ko-tański, ale możemy być sobie po prostużyczliwi i czynić drugiemu to, co chcieliby-śmy, aby on nam czynił. Czy to tylko tyle, czy aż tyle? O tym trzeba mówić w Kościele nieustannie, do znudzenia, a nie tylko o różańcu, litaniach, pielgrzymkach, wędrujących obrazach i nocnych czuwaniach. A jeśli te praktyki służą tylko uśpieniu sumienia i fałszywie ustawiają proporcje?

Jeszcze jeden problem. Dlaczego Kościół pozostaje obojętny na okrutne traktowanie zwierząt? Przecież to także stworzenia boskie, od których różnimy się jedynie bardziej rozwiniętym mózgiem. Dla większości ludzi istnieją one jednak tylko po to, aby ich zwłokami napełniać sobie brzuchy. Gdy zbliżały się święta Bożego Narodzenia, media gros czasu i miejsca poświęcały różnym przepisom kulinarnym. To była oś, wokół której kręciły się nasze adwentowe oczekiwania - ale się będzie jadło!

Kościół może i powinien zmieniać obraz świata, naszą mentalność i obyczaje. Czynić nasze życie znośniejszym i godniejszym. Musi się jednak stać bardziej chrześcijański niż katolicki. Po prostu Chrystusowy.

W. KOWALSKA
(Ciechanów)

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]

Artykuł pochodzi z numeru TP 4/2003