Czy myśleć dalej - i o czym?

Jeden z autorów sierpniowego numeru “Znaku", prof. Janusz Weiner, włączając się w dyskusję zainicjowaną przez dwóch młodych fizyków, Aleksandra Wittlina i Karola Życzkowskiego, na temat kondycji nauki polskiej, kończy swoje uwagi dobitnie: “(…) ponieważ nie jestem politykiem, którego czas półtrwania mierzy się długością kadencji, tylko osobą ludzką, której się zdaje, że będzie żyć wiecznie, bardzo się martwię tym, że brak dalekowzrocznej polityki naukowej państwa pcha nas w kierunku cywilizacyjnej zapaści".

24.08.2003

Czyta się kilka minut

Oba artykuły zasługują oczywiście na uważną lekturę, a nie tylko na wzmiankę reklamującą. Zapewne rozwinie się też dalsza rozmowa na ten temat między odpowiedzialnymi pracownikami nauki, ale to zakończenie zabrzmiało mi jak akord zgodny z niedawno przeczytanym w “Gazecie Wyborczej" materiałem o “zmierzchu miesięczników". Ich kondycja słabnie - ostrzega Robert Ostaszewski. Nawet najciekawsze i najpoważniejsze przestają wychodzić albo przekształcają się w kwartalniki. Nie ma żadnej przemyślanej pomocy ze strony Ministerstwa Kultury, jakby nikt tam nie rozumiał, że społeczeństwu nie ma prawa wystarczyć rosnąca seria tabloidów i programów telewizyjnych.

Dlaczego jednak adresować niepokój i pretensje tylko do władzy? Gdzie właściwie są mądrzy Polacy? Przestają czytać cokolwiek co trochę dłuższe i nie tak od razu łatwe? Nie czują potrzeby obcowania z myślą, zamiast z nowinkami? Nie bawi ich spór intelektualny, wchodzenie w świat niepodobny do własnego? Próbowałam zestawić liczbę samych tylko miesięczników katolickich - ależ jest ich zaledwie kilka. A ile mamy seminariów duchownych w Polsce? Ile bibliotek w zgromadzeniach zakonnych? Ile duszpasterstw akademickich? Wychodzi, że środowiska Kościoła powinny bić się o prenumeratę każdego z tytułów i że dla wszystkich przy obecnych nakładach nawet nie starczy? Dobrze też byłoby wiedzieć, czy w tych samych środowiskach umieją zrezygnować z telewizora i prasy codziennej - akurat dosyć mało potrzebnej choćby do formacji przyszłych kapłanów. Wychodzi, że gdyby na myśleniu zależało, nie powinno być kłopotów dla żadnego z tych tytułów, które uczą myśleć - a jak jest?

Wróćmy jednak do naszej lektury. Miesięcznik “Znak" konsekwentnie rekompensuje nie mogącym uczestniczyć w żywych wykładach Latającego Uniwersytetu dostęp do najciekawszych prelekcji i dyskusji. W tym numerze jest to Miłosz jako przyrodnik, Czesław Porębski rozważający gorący temat wspólnoty europejskiej i jej spoiw, Chantal Millon-Delsol (“Banalność zła") i ks. Grzegorz Ryś z pasjonującym pytaniem “Czy chrześcijaństwo zmieniło świat?". W dyskusji z Czesławem Porębskim pada jedna z najbardziej gorących dziś kwestii, wynikająca z diagnozy dechrystianizacji Europy: “chrześcijaństwo niejako po heglowsku wtopiło się w instytucje, w których chroniona jest godność człowieka, i to właściwie powinno w pełni zadowalać". A może, dodaje słuchacz, zadowolić winno dopiero żywe świadectwo i prawdziwi święci, których dalej nie brak? Odpowiedź prelegenta na owo węzłowe pytanie jest tak skrótowa, że nic prawie nie wnosi - ale cała refleksja na temat pogranicza wspólnot, jakiej autor poświęcił wiele uwagi, może tu być podpowiedzią bardzo pomocną. I w tym samym sensie odpowiedzią jest cały materiał księdza Rysia, a także pytania o przeciwstawianie się złu, które następują po wykładzie Delsol. Wystarczy chwilę pomarzyć: co to byłyby za dyskusje w duszpasterstwach akademickich, może na pielgrzymkach akurat kończonych, może w listach przysyłanych do redakcji, listach z pytaniami i ze świadectwami...

To, co wyliczyłam, to zaledwie ułamek sierpniowego numeru. Recenzja nie może zastąpić lektury. Wśród stałych rubryk, do których zawsze warto sięgnąć, jedna zasługuje na szczególną protekcję: “Społeczeństwo nieobojętnych", od niedawna towarzyszące pismu co miesiąc. Jakby wyłamanie się z luksusu samego wysiłku intelektualnego - zawsze jakieś rzeczowe odniesienie do dobrej praktyki, do okazji zmieniania świata, którą oto mamy w zasięgu ręki. Tym razem Maria i Janusz Poniewierscy przypominają o “dialogowych"rekolekcjach małżeńskich, kiedyś stworzonych przez świeckich i od paru dziesiątków lat tak samo pomocnych kolejnym parom. A ewangelicko-reformowana parafia w Łodzi oferuje najłatwiejszą z możliwych formę pomocy głodującym krajom Afryki. Kontynentu, który nie spędza nam snu z powiek, choć powinien. Bardziej nawet niż Irak.

Dziękujemy, że nas czytasz!

Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →

Dostęp 10/10

  • 10 dni dostępu - poznaj nas
  • Natychmiastowy dostęp
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
10,00 zł

Dostęp kwartalny

Kwartalny dostęp do TygodnikPowszechny.pl
  • Natychmiastowy dostęp
  • 92 dni dostępu = aż 13 numerów Tygodnika
  • Ogromne archiwum
  • Zapamiętaj i czytaj później
  • Autorskie newslettery premium
  • Także w formatach PDF, EPUB i MOBI
89,90 zł
© Wszelkie prawa w tym prawa autorów i wydawcy zastrzeżone. Jakiekolwiek dalsze rozpowszechnianie artykułów i innych części czasopisma bez zgody wydawcy zabronione [nota wydawnicza]. Jeśli na końcu artykułu znajduje się znak ℗, wówczas istnieje możliwość przedruku po zakupieniu licencji od Wydawcy [kontakt z Wydawcą]
Dziennikarka, publicystka, felietonistka, była posłanka. Od 1948 r. związana z „Tygodnikiem Powszechnym”, gdzie do 2008 r. pełniła funkcję zastępczyni redaktora naczelnego, a do 2012 r. publikowała felietony. Odznaczona Krzyżem Komandorskim Orderu Odrodzenia… więcej

Artykuł pochodzi z numeru TP 34/2003