Wykupienie dostępu pozwoli Ci czytać artykuły wysokiej jakości i wspierać niezależne dziennikarstwo w wymagających dla wydawców czasach. Rośnij z nami! Pełna oferta →
Oba artykuły zasługują oczywiście na uważną lekturę, a nie tylko na wzmiankę reklamującą. Zapewne rozwinie się też dalsza rozmowa na ten temat między odpowiedzialnymi pracownikami nauki, ale to zakończenie zabrzmiało mi jak akord zgodny z niedawno przeczytanym w “Gazecie Wyborczej" materiałem o “zmierzchu miesięczników". Ich kondycja słabnie - ostrzega Robert Ostaszewski. Nawet najciekawsze i najpoważniejsze przestają wychodzić albo przekształcają się w kwartalniki. Nie ma żadnej przemyślanej pomocy ze strony Ministerstwa Kultury, jakby nikt tam nie rozumiał, że społeczeństwu nie ma prawa wystarczyć rosnąca seria tabloidów i programów telewizyjnych.
Dlaczego jednak adresować niepokój i pretensje tylko do władzy? Gdzie właściwie są mądrzy Polacy? Przestają czytać cokolwiek co trochę dłuższe i nie tak od razu łatwe? Nie czują potrzeby obcowania z myślą, zamiast z nowinkami? Nie bawi ich spór intelektualny, wchodzenie w świat niepodobny do własnego? Próbowałam zestawić liczbę samych tylko miesięczników katolickich - ależ jest ich zaledwie kilka. A ile mamy seminariów duchownych w Polsce? Ile bibliotek w zgromadzeniach zakonnych? Ile duszpasterstw akademickich? Wychodzi, że środowiska Kościoła powinny bić się o prenumeratę każdego z tytułów i że dla wszystkich przy obecnych nakładach nawet nie starczy? Dobrze też byłoby wiedzieć, czy w tych samych środowiskach umieją zrezygnować z telewizora i prasy codziennej - akurat dosyć mało potrzebnej choćby do formacji przyszłych kapłanów. Wychodzi, że gdyby na myśleniu zależało, nie powinno być kłopotów dla żadnego z tych tytułów, które uczą myśleć - a jak jest?
Wróćmy jednak do naszej lektury. Miesięcznik “Znak" konsekwentnie rekompensuje nie mogącym uczestniczyć w żywych wykładach Latającego Uniwersytetu dostęp do najciekawszych prelekcji i dyskusji. W tym numerze jest to Miłosz jako przyrodnik, Czesław Porębski rozważający gorący temat wspólnoty europejskiej i jej spoiw, Chantal Millon-Delsol (“Banalność zła") i ks. Grzegorz Ryś z pasjonującym pytaniem “Czy chrześcijaństwo zmieniło świat?". W dyskusji z Czesławem Porębskim pada jedna z najbardziej gorących dziś kwestii, wynikająca z diagnozy dechrystianizacji Europy: “chrześcijaństwo niejako po heglowsku wtopiło się w instytucje, w których chroniona jest godność człowieka, i to właściwie powinno w pełni zadowalać". A może, dodaje słuchacz, zadowolić winno dopiero żywe świadectwo i prawdziwi święci, których dalej nie brak? Odpowiedź prelegenta na owo węzłowe pytanie jest tak skrótowa, że nic prawie nie wnosi - ale cała refleksja na temat pogranicza wspólnot, jakiej autor poświęcił wiele uwagi, może tu być podpowiedzią bardzo pomocną. I w tym samym sensie odpowiedzią jest cały materiał księdza Rysia, a także pytania o przeciwstawianie się złu, które następują po wykładzie Delsol. Wystarczy chwilę pomarzyć: co to byłyby za dyskusje w duszpasterstwach akademickich, może na pielgrzymkach akurat kończonych, może w listach przysyłanych do redakcji, listach z pytaniami i ze świadectwami...
To, co wyliczyłam, to zaledwie ułamek sierpniowego numeru. Recenzja nie może zastąpić lektury. Wśród stałych rubryk, do których zawsze warto sięgnąć, jedna zasługuje na szczególną protekcję: “Społeczeństwo nieobojętnych", od niedawna towarzyszące pismu co miesiąc. Jakby wyłamanie się z luksusu samego wysiłku intelektualnego - zawsze jakieś rzeczowe odniesienie do dobrej praktyki, do okazji zmieniania świata, którą oto mamy w zasięgu ręki. Tym razem Maria i Janusz Poniewierscy przypominają o “dialogowych"rekolekcjach małżeńskich, kiedyś stworzonych przez świeckich i od paru dziesiątków lat tak samo pomocnych kolejnym parom. A ewangelicko-reformowana parafia w Łodzi oferuje najłatwiejszą z możliwych formę pomocy głodującym krajom Afryki. Kontynentu, który nie spędza nam snu z powiek, choć powinien. Bardziej nawet niż Irak.